Wiem, że spodziewaliście się streszczenia odcinka od @Armari, która streszczała dzielnie odcinki Love Life, ale dzisiaj wpadam ja z gościnnym występem, by odciążyć nadwyrężone przechodzeniem Uniwersytetu PA naszej dzielnej korespondentki 😉 Wyruszmy więc w tę podróż razem! Jestem na ścieżce Ally McBeal z odzysku, więc niestety, musimy porzucić Profesora Logoreę w tym odcinku, towarzyszył nam przez wcześniejsze odcinki, czas na kobiety!
Zaczynamy! Klasycznie, czarną
planszą, z której dowiadujemy się, że Su przespała lot i budzi się przy
lądowaniu. No jest to jakiś sposób rozpoczęcia odcinka. Nic nie mówię!
Mizianki po rękach, Su się w końcu otwiera oczy
(Naszym oczom ukazał się archipelag bujnych wysp z alabastrowymi plażami i turkusową wodą...)
Chyba nie jesteśmy w Kansas, Toto.
…
ZDECYDOWANIE NIE JESTEŚMY W KANSAS, TOTO!
Dziewczyny, miałyście się wybrać w
podróż do Indii! INDII! Nie do Indonezji! Jak mogłyście się pomylić o
dziewięć tysięcy kilometrów?!
A tak serio, najmniejsze
zaskoczenie świata. Oczywiście, że wylądowałyśmy w hotelu, w którym Su i
Kentin w innym życiu robili za niewolników Darmojanusza. Also - dzień
dobry, Darmojanuszu! Moja ty gwiazdo lśniąca! Tęskniłam!
Dzień dobry! To wy musicie być Młodą Parą. Nie można się pomylić... Sposób, w jaki na siebie patrzycie…
Ja na miejscu Su patrzyłabym właśnie na Priyę z niedowierzaniem, że rodowita Induska pomyliła rodzinne Indie z Indonezją, ale to ja. A Darmojanusz jak widać w formie, Andrzej Gołota, pierwsze starcie. Od razu, bez rozgrzewki, rzuca zdaniami, które niby mają być miłe, ale w zasadzie są śliskie. Darmojanusz jak malowany!
Teraz Darmojanusz nas wita, a ja się zastanawiam kim on w zasadzie jest. W sensie z zawodu. Bo wita gości, przyjmuje nowych niewoln…niskopłatnych pracowników bez dachu nad głową i umowy, rozdziela zadania i nawet wywozi swoje ofiary do dżungli. Człowiek biedronkowego renesansu, janusz na miarę naszych możliwości!
No dobra, teraz mówi, że nazywa się Darmojanusz i jest “kierownikiem hotelu” i w razie czego można do niego walić jak w dym. I że odprowadzi nas do apartamentu. Chciałabym zobaczyć jego zakres obowiązków!
Su: Wiem, że pierwotnie miałyśmy odwiedzić Indie, ale…
Ale Pszczółkom nie chciało się aż tak rozdzielać ścieżek, no bez przesady, mają jedno tło i muszą nim ogarnąć wszystkie podróże poślubne. Jeszcze daliby radę wcisnąć kit, że to Indie, bo to po prostu randomowe tła z egzotycznego miejsca, ale totalnie nie sprzedaliby narracji, że te palmy to rosną w Londynie, gdzie chciał jechać Natanielwięc no, rozumiecie, musieli improwizować.
Priya: Wiem, ale w sumie tak jest lepiej. Indie to mój kraj. A na nasz miesiąc miodowy…
Indie to mój kraj i na nasz miesiąc miodowy nie życzę tam sobie ciebie? Co to za dziwna narracja “to mój kraj”? Mój jest ten kawałek podłogi i tylko mój? Już by bardziej powiedzieli, że Indie są ogólnie małoprzyjazne samotnym kobietom, a jeszcze mniej przyjazne kobietom LGBT i to kiepski pomysł na miesiąc miodowy.
Czas na mój ulubiony temat! Finanse! Okazuje się, że na wakacje była ściepa społeczna, a zmiana planów wystąpiła spontanicznie w ostatniej chwili, bo Agata opowiadała o tej miejscówce. Ja bym nie chciała jechać tam, gdzie podobało się mojej podstarzałej ciotce typ dzidzia-piernik, która biega w stroju różowej wróżki po mieście. W ogóle Agata musi być bajecznie bogata, nie? W sumie może też robi dla Tracza. Nikt stukniętej babki w średnim wieku, która nonstop cosplayuje wróżkę nie bierze na poważnie, może wbić wszędzie praktycznie bez konsekwencji. Podejrzewam, że Tracz ceni takie umiejętności.
I tak oto znalazłyśmy się tutaj pod tym zachwycającym krajobrazem.
Pod tym krajobrazem. Cokolwiek powiesz, tłumaczu. W grze obok marudzisz coś o placku pasterskim, bo tłumaczenie shepherd’s pie cię przerasta, więc czego ja wymagam.
Dobra, przechodzimy przez czarną planszę, lądujemy w pokoju, w którym Kentin wycierał kurze (albo robił coś innego w parze z Su). Su się zachwyca, że ojojoj jak pięknie, cudnie. Darmojanusz zachwala, że to ich najlepszy apartament. Su znowu pieje z zachwytu, że nie ma opcji, by to się komuś nie podobało. Na co Darmojanusz mowi:
Ach, proszę pani... Błogosławieni ci, którzy nie znają realiów hotelarstwa! Ale zbaczam z tematu…
Oni nie posprzątali tego apartamentu, prawda? 😁 Módlmy się, by chociaż pościel była czysta! Ale mam złe doświadczenie z innego życia, więc no…
Jeśli będziecie czegoś potrzebować, room service jest do waszej dyspozycji. Masaż, kolacja przy świecach... Wystarczy, że poprosicie.
Dziwnie mówisz “zapłacicie”, Darmojanuszu! Bo wątpię, by miały to po prostu w pakiecie.
Darmojanusz w końcu wychodzi. Dziewczyny biorą prysznic i idą się kąpać w prywatnej hotelowej zatoce, która jest… Pusta. Oni niby sprzedają narrację, że taka pora, ale nooo… Dopiero zachodzi słońce. Tam powinno być od groma ludzi.
I teraz pomyślcie. Opuszczony hotel (skoro nikogo tam nie ma) i jedyny pracownik od wszystkiego to Darmojanusz. Tak się zaczynają horrory!
Priya nurkuje
(I wynurzyła się z fal, by mnie objąć. Czułam, jak jej serce biło o moje plecy, gdy objęła mnie ramionami.)
Mówiłam że horror! Już mamy serce bijące o plecy!
I teraz całowanie, słońce chowające się za horyzont, by uszanować prywatność chwili (najzupełniej poważnie mówię!) i przeskok do następnego dnia. Schodzimy na śniadanie, Su się zachwyca, że pięknie, że wspaniale, że nie miała jetlaga i w ogóle żyć nie umierać. W międzyczasie Priya się nie odzywa, Su pyta, czy ma focha, ta dalej daje jakieś znaki. Nagle Su wyczuwa że ktoś za nią stoi. Odwraca się a tam…
Tak jest! Darmojanusz! I nie mówcie
mi, że to nie jest scena jak z dreszczowca! W normalnej sytuacji Priya
zamiast dawać rozpaczliwe znaki, że ktoś za Su się czai to by się
przywitała, czy coś. A i Darmojanusz by się nie czaił
Small talk, pyszny napój, specjalna specjalność naszych wysp i dalej Darmojanusz mowi:
A mówiąc o rzeczach typowych dla naszych wysp... Jeśli mogę przeszkodzić...
Nie możesz, idź sobie! Zaczynam się bać o własną głowę, jesteś dziwny!
Chciałem przypomnieć, że zarezerwowana przez was wycieczka do miejsca, w którym znajduje się wulkan, wyruszy za nieco ponad godzinę.
Po pierwsze, jaki jest twój zakres obowiązków typie? Bo zachowujesz się jak właściciel i jedyny pracownik upiornego hotelu gdzieś pośrodku pola kukurydzy w stanie Indiana. A po drugie, to król Julian nas już nauczył, co się robi z wulkanami i niewinnymi ofiarami, podziękuję!
Su mówi, że jej się nie chce i że wolałaby przełożyć. Normalnie by to oznaczało, że pójdą z inną grupą, nie? One nie są tu z Biurem Podróży Słodkoflirtowo, przyjechały na własną rękę. Ale Darmojanusz wie swoje:
Cóż... Przykro mi, ale nie można przełożyć tej wycieczki.
No więc tak. No. Zginiemy. No to chcąc nie chcąć dziewczyny idą, wyrażając nadzieję, że przeżyją. Znaczy, że droga nie jest zbyt trudna.
Nie, oczywiście, że nie. Tak długo jak pozostaje się na ścieżce, to naprawdę jest trasa dla każdego!
Już wiem do czego to zmierza!
Zapewniam, że nie pożałujecie...
Autobus będzie czekał za godzinę
Zobaczycie, to niesamowite miejsce…
On się stara za bardzo. I jest za dużo wielokropków, bym czuła się komfortowo i wierzyła w to, co mówi!
Niektórzy przemierzają świat, by zobaczyć ten widok na jezioro pod wulkanem…
<cichutko> A wracają?
A teraz przeskok, dziewczyny dopijają kawę, idą do pokoju się ogarnąć. A tam już Darmojanusz dzwoni, czy się wybierają i hop-hop ofiara nie złoży się sama najwyraźniej, ruchy-ruchy!
Teraz kupuję drogie ciuchy i mam wybór:
A (Krem przeciwsłoneczny! To ważne, aby chronić się przed promieniami UV!)
B (Mój kapelusz! To ważne, żeby nie wystawiać się zbytnio na słońce.)
C (Butelka wody! To ważne, aby się nawadniać podczas spaceru.)
Dlaczego to jest wybór? Nie, serio. Dlaczego mamy wybrać jedną opcję spośród trzech zupełnie podstawowych? Wszystko jest nam potrzebne! Co, slotów w ekwipunku mamy za mało?
Wybieram wodę, bo ostatnio wybrałam się w podróż pociągiem i zapomniałam wziąć sobie wodę, a akurat wtedy restauracyjny wagon był zamknięty, w dodatku nie działała klima, więc rozumiecie PKP naznacza moje wybory życiowe.
Łapię butelkę, lecę na dół, przepraszam za spóźnienie, a tam… Tak! Darmojanusz!
Ach, doskonale! Bałem się, że zmieniła pani zdanie!
Mam dziwne wrażenie, że to będzie bardzo prywatna wycieczka.
(O rany, zostawiłam telefon w pokoju. Ale czuję, że nie mam już czasu, aby po niego wrócić...)
Hehe, oczywiście. Nie było do wyboru zabrania telefonu, ale pozwólcie, że podsumuję moje wybory życiowe:
No, dalej
(Nie szkodzi, w razie potrzeby, będziemy mieć drugi telefon. A ja mam najważniejszą rzecz, mój aparat!)
Famous last words!
No dobra, skipnięta podróż autobusem. I mamy przewodnika, który opowiada o wyspie i wulkanie. I tym przewodnikiem jest… Nie, nie Darmojanusz. O dziwo też nie Istota Z Krainy Cieni. “Shield, czyżby zrobili asset przewodnikowi?” Zapytacie więc z mieszaniną zdziwienia i podziwu. I hehe, też pudło. Przewodnik jest po prostu…
Niewidzialny. Dosłownie. Mamy dymek, że coś mówi, ale mamy też po prostu tło, bez żadnej osoby, bez Istoty Z Krainy Cienia, bez konturów nawet.
No i teraz Niewidzialny Człowiek mówi, że to obszar chroniony, wpuszczają tylko ograniczoną liczbę ludzi na dzień, a w nocy tu rządzi natura, więc jak ktoś się zgubi to bajo-jajo, nie schodźcie ze ścieżki to może przeżyjecie.
Idziemy. Spotykamy rosnące hibiskusy, jakiegoś kwiatka walącego zgniłym mięsem i samo zgniłe mięso, bo jak to tak dżungla bez padliny, Kentin nas już nauczył, że inaczej się nie da, a romantyczne trasy wiodą przez padlinę.
Priya chyba podziela zdanie na temat romantyzmu padliny, bo chce się oddzielić od grupy. Nie mogę jej powiedzieć, że no chyba ją za słoneczko za mocno przygrzało. I kończą mi się gify z umieraniem!
Idziemy! Ale patrzcie, u Su się w
końcu stykają szare komórki, bo po chwili zachwytów i mizianek dochodzi
do zaskakująco sensownych wniosków:
Jeśli horrory czegoś nas nauczyły… To tego, że nie wolno się oddalać od grupy! I już ich prawie nie słyszę, musieli ruszyć dalej.
Hehe. Oczywiście.
Su proponuje powrót do grupy, dogonienie ich. Priya ma w tym odcinku skłonności do autodestrukcji, bo marudzi coś, że jej tu dobrze, a one nie są bohaterkami filmu, więc chilluj bombę Su.
Instynkt samozachowawczy Su walczy:
To pewne, ale nie chcę stać się nagłówkiem gazet. Chodź, idziemy.
Oczywiście za późno, oczywiście się zgubiłyśmy, oczywiście nikogo nie ma. I Priya właśnie teraz zaczyna panikować
Pamiętasz, co mówił przewodnik? Kiedy robi się ciemno, nikogo tu nie ma.
Nie no, są, drapieżniki. Myślicie, że w sumie to byłby dobry powód do złożenia pozwu rozwodowego?
Zgubiły się, panikują, wychodzą z nich umysłowe ameby. Bo tak. Priya ma telefon. Spoko. Nie ma zasięgu. Zdarza się. Ale nawet jakby znalazły to im to na nic, bo nie mają numeru ani do niewidzialnego przewodnika, ani do nikogo z grupy, ani… Do służb ratunkowych! Tak! Tego też nie ogarnęły. Pozwólmy im tam zostać. Zasłużyły.
Hehe, teraz biegną za głosem niewidzialnego przewodnika (bo w sumie za czym innym, ta istota nie ma ciała

Su się wścieka. Papugi sobie lecą. Zapewne śmiejąc się złowieszczo.
A Czy... umrzemy tutaj?
B Cóż, musimy się zorganizować! Znaleźć bezpieczne miejsce, w którym można się schronić.
Ja chcę opcję C:
No ale nie mogę mieć wszystkiego. Czas emulować wewnętrznego Beara Gryllsa. Na co Priya reaguje przedziwnie:
Cóż... Chcesz powiedzieć... Ze wszystkimi zwierzętami, które nas otaczają?
Nie, moje indyjskie słoneczko. Nie chcę sie chować ze zwierzętami. Chcę się schować przed zwierzętami 😁 Poza tym:
Priya prosi, żeby ich jeszcze szukać. Su wyraża nadzieję, że wie gdzie, bo jej się opcje skończyły. I teraz przeklikujemy znowu mapę. I to jest ten moment, w którym powinnam trafić na ciotkę Agatę, która dałaby mi jakiś grat i uciekła razem z papugami śmiejąc sie złowieszczo. Pewnie tak nie będzie. Ale powinno!
Obawiam się, że tak. Skoro po nas nie wrócili... Możliwe, że nie zauważyli, że nas nie ma.
Zauważyli, zauważyli. Darmojanusz z jakiegoś powodu bardzo pilnował, byście na tę wycieczkę poszły. Po prostu powrót nigdy nie był opcją!
A jest już szesnasta. Wczorajsza noc zapadła o... której? O dziewiętnastej? To daje nam trzy godziny na działanie.
Obudźcie w sobie rodziców Tarzana! Oni zbudowali dom na drzewie z milionem bibelotów i wiktoriańskich mebli w max kilka dni, sądząc po tym, że im dziecko w międzyczasie nie urosło. Wy też dacie radę!
Potem będzie już za późno... Las będzie coraz bardziej niebezpieczny. Czy pamiętasz, co mówił przewodnik?
Owszem. Mówił, żeby nie schodzić ze ścieżki, bo w nocy jest tu szalenie niebezpiecznie i że jest zakaz jedzenia owoców, bo duża część z nich to śmiertelna trucizna. A ty zaraz potem uznałaś, że czas zaciągnąć mnie w krzaki z dala od grupy i się obmacać. I to samo powiem na naszej rozprawie rozwodowej, jeśli przeżyjemy.
A Jeśli chcemy znaleźć schronienie, potrzebujemy ogólnego widoku na to miejsce, prawda?
B Jeśli chcemy mieć schron, to czy nie powinnyśmy... spróbować go zbudować?
C Jeśli będziemy musiały się bronić... Czy naszym priorytetem nie powinno być zrobienie broni?
Pewnie, Su, naostrz jakiegoś patyka. Albo zrób sobie procę. To na pewno pomoże. Poszłabym w tę opcję, bo jest absurdalna, ale duże drapieżniki takie jak tygrysy czy niedźwiedzie malezyjskie są pod ochroną, a nasze dwie heroiny zasłużyły na śmierć. Emuluję rodziców Tarzana. Priya nas wyśmiała i snuje teraz jakąś opowieść o szałasie i ubraniach z liści. To też będzie na moim pozwie!
Ale ogólnie masz rację. Tylko że z kilkoma gałęziami i liśćmi daleko nie zajedziemy.
Dlatego mówię! Rodzice Tarzana! Waszym wzorem powinni być rodzice Tarzana!
Znalazły jakiś punkt na wysokości, z którego widać rzeczy i zamiast, no wiecie, patrzeć, to się całują i Su bredzi coś o magicznej chwili. Priorytety dziewczyno! Nie widzą jednak nic ciekawego, ot drzewa jak drzewa. Trzeba iść dalej!
A Musimy spróbować znaleźć jakąś rzekę.
B Powinnyśmy oznakować naszą ścieżkę, aby przypadkowo się nie cofać.
C Zaczekaj chwilę! Bateria jeszcze ci się nie wyczerpała?
Wybieram opcję C, głównie dlatego, że jest opcja, że Su pyta, bo chciałaby pyknąć rundkę w jakąś giereczkę. One, jak już widziałyście wyżej, mają dziwne priorytety. A jednak nie, jednak chce użyć kompasu w telefonie i obrać azymut na wulkan, żeby się nie zgubić jeszcze bardziej.
Będzie dobrze. Najważniejsze to zachować ostrożność. Tak właśnie robią zwierzęta na wolności. Przy najmniejszym niebezpieczeństwie uciekają. Zatem w Rzymie róbmy to, co robią Rzymianie!
Nie bardzo rozumiem tę złotą myśl. Nie masz skrzydeł by odlecieć, nie jesteś na tyle mała, by wcisnąć się w norę, nie nadrabiasz też siłą, prędkością, refleksem, ani umiejętnością wspinaczki. Jeśli cokolwiek cię zaatakuje, jesteś bez szans. No ale jeśli myśl o tym, że przegonisz drapieżnika poprawia ci humor…
Idziemy, znajdujemy ślady małp, Su mówi, żeby uciekać, bo one są agresywne i terytorialne i fajnie to wyglądają tylko w filmach dokumentalnych. I tu brawa dla naszej heroiny. W obliczu śmierci w dżungli jej szare komórki złączyły się i zaczęły funkcjonować. Priya mówi, że pff i wcale nie, ona chce zobaczyć małpy. Czyli po prostu jej IQ przeskoczyło na Su, okej. Su raczy nas taką perełką:
Ty... Dostałaś udaru słonecznego? Przecież to jedyna zaleta dżungli, słońce nie pali zbyt mocno…
I widzicie, to jest ten wiekopomny moment, w którym zgadzam się z Suśką 😁
Priya mówi, że ma plan i to genialny. Będą śledzić małpy, by zobaczyć, co jedzą i zjeść to co one. A jak je zauważą to najwyżej uciekną, wielkie rzeczy.
I to jest tak złe i tak głupie… Po pierwsze: nic się nie stanie, jeśli nie zjedzą kolacji, powinny zacząć od ogarnięcia schronienia i wody. Po drugie śledzenie małp przez dwie miastowe panienki to jest zadanie skazane na niepowodzenie u samych podstaw. Małpy wykryją je błyskawicznie. A jak wykryją to zaatakują, bo tak, małpy są terytorialne.
I wiecie co? Znajdują owoce, a przy nich pszczoły mutanty. I wybieram światłą drogę wycofania się, bo nas pożądlą. Priyi się to nie podoba, ale stawiam na swoim, wycofujemy się głodne, a ja sprawiam, że ten bezsensowny wątek doprowadził nas idealnie donikąd, yaay!
I teraz znajdują w końcu jaskinię i chcą rozpalać tam ogień. NIE ROZPALA SIĘ OGNIA W JASKINI. Chyba że małe, z samym żarem, bez dymu, no bo wiecie, jaskinia. Poza tym powinny najpierw sprawdzić, czy jaskinia nie ma lokatora, czego też nie zrobiły.
Nasze heroiny się za to rozdzielają, Su zbiera chrust w lesie, gryzie ją podziemna, mięsożerna roślina, jak sama mówi (mówiłam wam, że to horror!), rozpalam ognisko od pustej butelki po wodzie (dokładnie tak). No i dziewczyny idą spać, ale nie mogą, więc siedzą przy ognisku i wspominają. Nie przekopiuję wam tej sceny, ale to naprawdę ładna, urocza scenka. Wspominają, jak się poznały w liceum, jak robiły do siebie podchody na uniwersytecie, jak się pierwszy raz całowały czy były na randce z prawdziwego zdarzenia, a teraz siedzą głodne i zgubione w indonezyjskiej dżungli. A, no i są głodne to rozmawiają o jedzeniu, wszyscy to znamy. Serio, więcej takich scen i prawdziwych rozmów, a mniej wątków z odwłoka i byłoby o niebo lepiej!
Rano dziewczynom zaskakuje geolokalizacja, pędzą po drodze, słyszą silnik samochodu i wita je z ulgą Niewidzialny Przewodnik. Lubię Niewidzialnego Przewodnika, który wykazuje ludzkie uczucia - głęboką ulgę, poczucie winy, że nie zauważył dwóch idiotek schodzących z trasy i w ogóle reaguje tak ludzko, jak rzadko kto w tej grze. A on nawet ciała nie ma!
Ciało za to ma Darmojanusz, który się materializuje niedaleko. Ten facet jest WSZĘDZIE. Dobra, Darmojanusz walczy o brak pozwu. Bo wiecie, to, że dwie wariatki zeszły z trasy to jedno. A drugie, że do wieczora NIKT TEGO NIE ZAUWAŻYŁ. Dlatego opłaca nam pobyt, daje wszystkie bonusy i w ogóle podwyższa nam pakiet na diamond all-inclusive żeby nas udobruchać. Priya to doskonale rozumie, spójrzcie:
Muszę przyznać, że jest całkiem dobry w unikaniu sporów sądowych. Wreszcie ktoś, kto rozumie prawdziwe znaczenie słów "polubowne załatwienie sprawy"!
Nawet kolację na prywatnej wyspie nam ogarnął! Ale nie dane nam będzie jej skosztować! Jeszcze tylko przegapiam ilustrację i idziemy spać, koniec odcinka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz