Odcinek rozpoczynamy od krótkiej
ekspozycji – Suśka pracuje w tym uniwersum w Cosy Bear Cafe z Niną
(która w tej chwili chyba nadal jest w liceum, więc um, okej?), Armin
dalej bryluje jako tester i internetowy Szatan z Siódmej Klasy, a razem
nasze gołąbeczki poszukują nowego lokum dla siebie i ich futrzanego syna
(na razie mieszkają w kawalerce Armina). Poszukiwania są nader owocne,
jak na sytuację mieszkaniową w 2023 roku przystało.
Sucrette: Co coś znajdę, to już zajęte. Czemu oni nie ściągają tych ogłoszeń, skoro nieaktualne?!
Armin: Pewnie po to, żebyś kliknęła.
Fufufu,
znając Sukrety obycie w internetach, to tego mieszkania pewnie szuka na
Instagramie. Beemoov przynajmniej miałby taką nadzieję.
Armin pyta
Suśkę o plany na weekend, na co ona stwierdza, że chciała skupić się na
przeglądaniu ogłoszeń. Nie cieszcie się jednak na ten nagły przypływ
odpowiedzialności – naszej bohaterce z ledwością to zdanie przechodzi
przez gardło, zwłaszcza że jej luby rzucił zanętę na ewentualny
hedonizm, czyli konie ruszyły, psy spuszczono ze smyczy. Ale nie to
rozbraja mnie najbardziej w tych dialogach. Gram jakieś dwie minuty
maksymalnie, a już zaatakowała mnie cała armia zbędnych przecinków,
dziwnej składni i dramatycznych przerw, których to przykładów tu nie
zamieszczam, bo ponownie musiałabym spisać cały skrypt, a kto ma na to
czas, na pewno nie (nieistniejąca) korekta w Beemoovie.
Przechodzimy
do wiodącego wątku odcinka. Kolega Armina, ten sam dzięki któremu nasz
jaskiniowiec zaczął się bawić w Wojownika Sieci, stworzył grę RPG i
szuka lamusów, którzy zrobią mu darmową alfę. Przynajmniej tak to ujmuje
Armin, ale coś mi się zdaję, że albo nie słuchał, albo znajomy trochę
ponawijał mu makaron na uszy, bo gdy Sukreta konstatuje, że jej ukochany
się sfrajerzył i dwa dni spędzi na podziwianiu modeli przechodzących
przez tekstury, ten szybko mówi, że nieeeee, gra jest prawie skończona,
oni mają tylko wyrazić swoją opinię. Clou sprawy jest najwyraźniej
takie, iż dostaliśmy nową grę, w którą nikt nie grał, a czy to jest
beta, czy alfa, czy sonda uliczna, to już nie drąż tematu, kapewu?
Zresztą to nie pierwszyzna, gdy ta gra udowadnia, jaki mierny z Armina
nerd, geek i w ogóle cokolwiek, bo też właśnie…
Armin: Możesz wybrać między rycerzem ognia a magiem wody.
Sucrette: A na co to tak konkretnie wpływa?
Armin:
Nnnnooo nie wiem dokładnie… Ale pewnie magiem możesz rzucać zaklęcia, a
rycerz jest mocniejszy w pojedynkach. BO MA MIECZ.
You don’t effin’ say.
Co
jest miłe w tych dialogach – Sukreta naprawdę cieszy się na wspólne
granie. Znaczy, tak, owszem, możesz wybierać znudzone opcje dziołchy,
która wolałaby z gamerem chodzić na wieczorki poetyckie, ale tym razem
nawet one są mocno utemperowane w odróżnieniu do zwykłej charakteryzacji
Suśki na tej ścieżce. Oczywiście scenariusz może spieprzyć zamysł
odcinka na milion sposobów, wszak to Beemoov, ale serio cieszę się, że
wreszcie mogę porobić z moim designated chłopem coś, na co liczyłam od
początku wejścia na ten route i jeszcze wyrazić radość z tego faktu.
Anyway, wybieramy klasę i najwyraźniej kolega Armina czuje pismo nosem,
bo nawet za ciuchy w grze musimy zapłacić realną walutą. Mikrotransakcje
już na wstępie? Mhm, już czuję ten swąd review bombingu o poranku!
W
grze, do której Beemoov łaskawie stworzył nowe assety, żebym miała
akapit mniej do narzekania (pikselowy dziadek jest przeuroczy i nawet
się rusza!), dowiadujemy się, że armia ciemności, władca zła, zaginiony
artefakt, yada yada, nie wróżę tu za dobrych recenzji. W każdym razie
Armin i Sukreta reagują na te rewelacje albo wczuwając się za bardzo,
albo podchodząc do tego jak cyniczne dzieciaki, które już wszystko w
życiu widziały i nawet Jezusa chodzącego po wodzie zbyłyby malowniczym
„rotfl omg”. Wydaje mi się, że lepiej by się czytało te dialogi, gdyby
tłumaczowi chciało się z nimi choć trochę pobawić, ale tak to mamy suchy
tekst i podróbę emocji, tak więc wychodzi jak zawsze.
Pikselowy dziadek: W tym celu będzie potrzebowali PIERŚCIENIA TYSIĄCA DRÓG!!!
Sucrette: Już dostajemy prezenty?! SUPER.
Widzicie?
Potencjał jest, tylko chęci brak. Co zaraz udowadnia następny dialog –
pikselowy dziadek zleca nam zabicie szczurów (oczywiście) i po
Arminowskiej ekspozycji z cyklu „no bo wiesz, w grach RPG zawsze tak
jest” (wiem, ale Beemoov zawsze musi się popisać, że też coś wie, choć
nigdy nie udaje mu się mnie przekonać) mamy taką o to wymianę:
Armin: A więc, jak chcesz to rozegrać? Ja się zajmę tymi między pomidorami, a ty tymi między dyniami?
A. Hahaha! Tak, jakbym miała zostawić ci połowę!
Oczywiście
gram z kodami i tak się składa, że mam przed sobą odpowiedzi do
angielskiej wersji. Tłumaczenie jest tu praktycznie jeden do jednego, a
więc Suśka mówi „Hahaha! As if I’m going to leave you half!”.
Teoretycznie więc tekst jest zgodny z tym, co znajdziemy w siostrzanej
wersji, tyle że a) ludzie tak nie mówią; b) i ta kwestia, i ta
robotyczna wymówiona przez Armina wyglądają jak moje pierwszy próby
skanlacyjne. Miałam wtedy jakieś dwanaście lat. Dopowiedzcie sobie
resztę.
Sucrette: (Gorączkowo klikając, by móc wymachiwać laską, rzuciłam się na szczury.)
A
tu mamy przykład zbędnych informacji upchniętych w zdaniu. Bo wiecie,
pewnie nie macie pojęcia, że trzeba klikać lub naciskać w klawisze, by
grać w gry. Wiem, że to streszczenie wygląda bardziej jak lekcja pisania
i tłumaczenia, ale na razie nie dzieje się nic specjalnie inwazyjnego
fabularnie, więc siłą rzeczy zwracam uwagę na inne głupotki.
Sucrette: Dobra! Idziemy! Wkręciłam się!
Zajęło
nam to tylko jakieś osiemdziesiąt odcinków, ale wreszcie coś zaczęło
Suśkę jarać i tym razem nie są to ploty z życia innych ludzi.
Za
zabicie szczurów otrzymujemy klucz do GROBOWCA ZAGINIONYCH DRÓG, toteż
ruszamy do następnej lokacji. Miały być pułapki, pułapek nie ma, za to
są inne potworności.
Armin: Ale właściwie, to przejście na czas!
To mnie fizycznie boli.
Podczas
gdy nasze gołąbeczki w najlepsze wbijają expa, nagle dzwoni domofon.
Armin zamówił burgery (YHM), ale któż to nam je dowiózł? Nataniel?! Oh
my, co za zwrot akcji. Baj de łej, Nataniel pojawia się w tu w swoim
LL-owym sprajcie. Chyba w związku z magiczną tematyką tego odcinka
chłopak został podróżnikiem w czasie. W każdym razie z rozmowy wynika,
że Nataniel w tym uniwersum albo jest już po swoim majerankowym
epizodzie, albo nigdy się on nie wydarzył i od razu trafiła mu się fucha
w policji. Nie ma to specjalnie sensu, jeżeli wszyscy są dalej na
studiach, but okay. Okazuje się, że Nataniel przywiózł nam burgery, bo
przegrał zakład z Arminem.
Sucrette: A o co się zakładacie?
Armin: A, o różne rzeczy. Głównie związane z pracą. Kto kogo pierwszy złapie i takie tam.
Nataniel: Chociaż praktycznie to ja ich wszystkich łapię.
Armin: Pewnie, ja nie mam uprawnień!
Nataniel: No właśnie. Nie masz ani uprawnień, ani kondycji, by ich łapać, he he.
Autentycznie
nie znoszę Nataniela w Uniwersytecie, ale w takiej formie mógłby
wrócić. Jego przyjaźń z Arminem wyewoluowała w coś naprawdę fajnego i
dobrze się to czyta. W międzyczasie widać, że Nataniel chciałby zapytać o
pracę, ale waha się przez wzgląd na Sukretę. Chociaż Armin nie
podpisywał żadnej klauzuli milczenia, to kumplowi nie do końca leży
takie obnoszenie się informacjami.
Nataniel: Masz szczęście, że Eryk na to przystał.
Armin: Bo ja potrafię prowadzić rozmowę o dinozaurach.
OMG.
Cała
ta śpiewka o nieprzestrzeganiu zasad to była tylko wymówka, by ponosić
się jak zmartwiona o swoje kurczaki kura – tak naprawdę Nataniel ma dla
Armina zadanie specjalne, które tylko on może wykonać właśnie ze względu
na niezawarty pakt krwi między nim a komisariatem. W tym momencie gra
już całkowicie przestaje udawać, że jest alternatywną wersją wydarzeń
Uni – sprawa dotyczy Kastiela i afery plagiatowej z LL. O ile tego nie
przespałam, to nie mamy jasnej informacji odnośnie tego, ile czasu
upłynęło od poprzedniego odcinka. Więc Cosy Bear Cafe już należy do
Sukrety? Słodki Flircie, dobrze byłoby wspomnieć o takich „szczegółach”,
tak tylko mówię.
Nataniel: Schowałem teczkę w jednym z burgerów, jak prawdziwy tajny agent.
Nataniel
ma takiego dumnego z siebie sprajta, gdy to mówi, a mnie tylko
przebłyski mafii Traczowskiej migają przed oczami. Z takimi
funkcjonariuszami kryminaliści w Słodkoflirtowie byliby moim ostatnim
zmartwieniem. I to nie w ten pozytywny sposób.
Sucrette: Nataniel, praca w policji dalej ci się podoba?
Nataniel: Jasne! I jest to o niebo lepiej niż to, co robiłem… wcześniej.
Czyli afera majerankowa jednak się wydarzyła. Słodki Flircie, ya slippin’, man.
Nataniel: Chociażby koledzy z pracy są sympatyczniejsi.
Aż do momentu, gdy odbiją ci laskę!
Nataniel: A co u ciebie? Biznes się kręci?
Sucrette: Powiedzmy, że jeżeli Eryk przestanie pić u mnie kawę, to będzie czas zwijać interes.
Skoro
już weszliśmy w timeline LL, to mogliby przynajmniej dorobić Sukrecie
jakiś happy end. Podobno takie było założenie tego sezonu, dostajemy z
powrotem utraconych WS-ów, wszyscy są na powrót szczęśliwi.
Nataniel
zauważa, że naparzamy w jakąś giereczkę i pyta Armina, czy też mógłby
pograć. Armin teraz spędza czas z dziewczyną, więc stara się pozbyć
natręta, a tu potencjał na lepszy spin-off:
Nataniel: Kiedyś zawsze chciałeś grać tylko ze mną…
Sucrette: (Nataniel zrobił minę zbitego psa.)
Well, that beats my fanfiction!
Po
kilku Oscarowych pokazach rozpaczy i odtrącenia (a także uznania
wreszcie przez Beemoov naszej inteligencji poprzez wrzucenie paru
odniesień do Nędzników) Nataniel wraca na swoją planetę, a my zasiadamy
do gry. Docieramy w końcu do bossa, a tam okazuje się – uwaga, mega
spoiler! – że władcą mroku jest nie kto inny jak pikselowy dziadek! Po
epickim starciu, co do którego stworzenia przyczynili się zapewne nowi
stażyści w firmie, bo wygląda naprawdę nieźle jak na ten format,
wreszcie możemy otworzyć kufer ze skarbem i zdobyć PIERŚCIEN TYSIĄCA
DRÓG. Ku wielkiemu zawodowi Suśki w skrzyni nie ma nic poza
pierścionkiem o bardzo nędznych statach (sprawdziła, moja ci ona) oraz
kawałkiem pergaminu. Armin prosi Sukretę, by przeczytała flavour text.
Sucrette: „Wyjdziesz za mnie?”
Armin: Pewnie, że wyjdę.
Suśka
odwraca się od monitora, a tam Armin z pierścionkiem zaręczynowym. Od
paru miesięcy chłopak klecił grę ze wspomnianym wcześniej kolegą, żeby
zrobić Sukrecie niespodziankę i się oświadczyć w sposób, jak to sam
ujmuje, który jej też by się spodobał i pokrył z ich zainteresowaniami
(parafrazuję nieco, ale taki jest sens). Odrobinę mnie to śmieszy,
biorąc pod uwagę, jak gra dwoi się i troi, żeby tylko nie zrobić z
Sukrety zbyt wielkiej gamer girl, bo to pewnie niefajne i nieatrakcyjne,
a główna bohaterka musi być basic bitch, ponieważ chyba tylko takie
dziewczyny lubi scenarzysta, ale podoba mi się ten pomysł, więc staram
się nie myśleć o tym za dużo.
Sucrette: Teraz już rozumiem, czemu nie chciałeś grać z Natanielem.
Armin: No raczej. To nie jemu chciałem się oświadczyć.
*podnosząc głowę znad AO3* NIE?!
Więc po kilku słodkich wyznaniach otrzymujemy finałową opcję z napisem KONIEC ODCINKA. Ale czy na pewno!?
Nataniel: O rany, ile on gada!
Armin: Taa, wiem, ale to nawet zabawne.
Nataniel: Dobra, otwieram skrzynię!
Armin: Nieeee, ja ją otworzę…
Nataniel: Chyba cię pogięło, praktycznie sam go rozwaliłem.
Armin: 
Sucrette: (Z rozbawieniem czekałam na rozwinięcie tej sytuacji.)
Nataniel: … „Wyjdziesz za mnie”? Ale Armin, ja tak naprawdę nie byłem zazdrosny, myślałem, że to wiesz?
Armin: No i masz.
Nataniel: Rozmawiałeś o tym z Sukretą? Nie ma nic przeciwko?
Sukreta
wybucha śmiechem, Armin każe Natanielowi przestać się wydurniać i
zgodzić się na świadkowanie, Nataniel się zgadza, koniec odcinka. Muszę
powiedzieć, że chociaż tłumaczenie to dalej tragedia i fabuła mogłaby
zdobyć się na jakieś ryzyko i poeksperymentować zamiast uderzać znów w
dosłowną stypę, to był to naprawdę uroczy epizod! Nie przeciągał niczego
na siłę, wszystkie scenki z Natanielem były w pytę, a scena oświadczyn
nawet rozgrzała odrobinę moje cyniczne serce. Nowych assetów jest
niewiele, ale SĄ, za to wymówki nie ma za koszmarnie drogi strój, dla
którego kupna nie podano właściwie żadnej wymówki (no chyba że to pomysł
Armina na wydobycie z Suśki kasy na wesele, lol). Mimo wszystko temu
odcinkowi udaje się nieco zatrzeć przykre wrażenie po tragedii dwóch
poprzednich z tej ścieżki i nie zamierzam na to narzekać. Mam nadzieję,
że passa się utrzyma w odcinku ślubnym. Cieszę się też, że nie próbowano
tu w żaden naciągany trójkąt, zwłaszcza że ilustracja erotyczna jest
naprawdę nudna i niewarta zachodu. Tyle ode mnie, do zobaczenia przy
ślubnym kobiercu!
sobota, 11 marca 2023
[AL: Armin] Odcinek 5
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz