sobota, 11 marca 2023

[AL: Armin] Odcinek 5

Odcinek rozpoczynamy od krótkiej ekspozycji – Suśka pracuje w tym uniwersum w Cosy Bear Cafe z Niną (która w tej chwili chyba nadal jest w liceum, więc um, okej?), Armin dalej bryluje jako tester i internetowy Szatan z Siódmej Klasy, a razem nasze gołąbeczki poszukują nowego lokum dla siebie i ich futrzanego syna (na razie mieszkają w kawalerce Armina). Poszukiwania są nader owocne, jak na sytuację mieszkaniową w 2023 roku przystało.

Sucrette: Co coś znajdę, to już zajęte. Czemu oni nie ściągają tych ogłoszeń, skoro nieaktualne?!
Armin: Pewnie po to, żebyś kliknęła.

Fufufu, znając Sukrety obycie w internetach, to tego mieszkania pewnie szuka na Instagramie. Beemoov przynajmniej miałby taką nadzieję.
Armin pyta Suśkę o plany na weekend, na co ona stwierdza, że chciała skupić się na przeglądaniu ogłoszeń. Nie cieszcie się jednak na ten nagły przypływ odpowiedzialności – naszej bohaterce z ledwością to zdanie przechodzi przez gardło, zwłaszcza że jej luby rzucił zanętę na ewentualny hedonizm, czyli konie ruszyły, psy spuszczono ze smyczy. Ale nie to rozbraja mnie najbardziej w tych dialogach. Gram jakieś dwie minuty maksymalnie, a już zaatakowała mnie cała armia zbędnych przecinków, dziwnej składni i dramatycznych przerw, których to przykładów tu nie zamieszczam, bo ponownie musiałabym spisać cały skrypt, a kto ma na to czas, na pewno nie (nieistniejąca) korekta w Beemoovie.
Przechodzimy do wiodącego wątku odcinka. Kolega Armina, ten sam dzięki któremu nasz jaskiniowiec zaczął się bawić w Wojownika Sieci, stworzył grę RPG i szuka lamusów, którzy zrobią mu darmową alfę. Przynajmniej tak to ujmuje Armin, ale coś mi się zdaję, że albo nie słuchał, albo znajomy trochę ponawijał mu makaron na uszy, bo gdy Sukreta konstatuje, że jej ukochany się sfrajerzył i dwa dni spędzi na podziwianiu modeli przechodzących przez tekstury, ten szybko mówi, że nieeeee, gra jest prawie skończona, oni mają tylko wyrazić swoją opinię. Clou sprawy jest najwyraźniej takie, iż dostaliśmy nową grę, w którą nikt nie grał, a czy to jest beta, czy alfa, czy sonda uliczna, to już nie drąż tematu, kapewu? Zresztą to nie pierwszyzna, gdy ta gra udowadnia, jaki mierny z Armina nerd, geek i w ogóle cokolwiek, bo też właśnie…

Armin: Możesz wybrać między rycerzem ognia a magiem wody.
Sucrette: A na co to tak konkretnie wpływa?
Armin: Nnnnooo nie wiem dokładnie… Ale pewnie magiem możesz rzucać zaklęcia, a rycerz jest mocniejszy w pojedynkach. BO MA MIECZ.

You don’t effin’ say.
Co jest miłe w tych dialogach – Sukreta naprawdę cieszy się na wspólne granie. Znaczy, tak, owszem, możesz wybierać znudzone opcje dziołchy, która wolałaby z gamerem chodzić na wieczorki poetyckie, ale tym razem nawet one są mocno utemperowane w odróżnieniu do zwykłej charakteryzacji Suśki na tej ścieżce. Oczywiście scenariusz może spieprzyć zamysł odcinka na milion sposobów, wszak to Beemoov, ale serio cieszę się, że wreszcie mogę porobić z moim designated chłopem coś, na co liczyłam od początku wejścia na ten route i jeszcze wyrazić radość z tego faktu. Anyway, wybieramy klasę i najwyraźniej kolega Armina czuje pismo nosem, bo nawet za ciuchy w grze musimy zapłacić realną walutą. Mikrotransakcje już na wstępie? Mhm, już czuję ten swąd review bombingu o poranku!
W grze, do której Beemoov łaskawie stworzył nowe assety, żebym miała akapit mniej do narzekania (pikselowy dziadek jest przeuroczy i nawet się rusza!), dowiadujemy się, że armia ciemności, władca zła, zaginiony artefakt, yada yada, nie wróżę tu za dobrych recenzji. W każdym razie Armin i Sukreta reagują na te rewelacje albo wczuwając się za bardzo, albo podchodząc do tego jak cyniczne dzieciaki, które już wszystko w życiu widziały i nawet Jezusa chodzącego po wodzie zbyłyby malowniczym „rotfl omg”. Wydaje mi się, że lepiej by się czytało te dialogi, gdyby tłumaczowi chciało się z nimi choć trochę pobawić, ale tak to mamy suchy tekst i podróbę emocji, tak więc wychodzi jak zawsze.

Pikselowy dziadek: W tym celu będzie potrzebowali PIERŚCIENIA TYSIĄCA DRÓG!!!
Sucrette: Już dostajemy prezenty?! SUPER.

Widzicie? Potencjał jest, tylko chęci brak. Co zaraz udowadnia następny dialog – pikselowy dziadek zleca nam zabicie szczurów (oczywiście) i po Arminowskiej ekspozycji z cyklu „no bo wiesz, w grach RPG zawsze tak jest” (wiem, ale Beemoov zawsze musi się popisać, że też coś wie, choć nigdy nie udaje mu się mnie przekonać) mamy taką o to wymianę:

Armin: A więc, jak chcesz to rozegrać? Ja się zajmę tymi między pomidorami, a ty tymi między dyniami?

A. Hahaha! Tak, jakbym miała zostawić ci połowę!

Oczywiście gram z kodami i tak się składa, że mam przed sobą odpowiedzi do angielskiej wersji. Tłumaczenie jest tu praktycznie jeden do jednego, a więc Suśka mówi „Hahaha! As if I’m going to leave you half!”. Teoretycznie więc tekst jest zgodny z tym, co znajdziemy w siostrzanej wersji, tyle że a) ludzie tak nie mówią; b) i ta kwestia, i ta robotyczna wymówiona przez Armina wyglądają jak moje pierwszy próby skanlacyjne. Miałam wtedy jakieś dwanaście lat. Dopowiedzcie sobie resztę.

Sucrette: (Gorączkowo klikając, by móc wymachiwać laską, rzuciłam się na szczury.)

A tu mamy przykład zbędnych informacji upchniętych w zdaniu. Bo wiecie, pewnie nie macie pojęcia, że trzeba klikać lub naciskać w klawisze, by grać w gry. Wiem, że to streszczenie wygląda bardziej jak lekcja pisania i tłumaczenia, ale na razie nie dzieje się nic specjalnie inwazyjnego fabularnie, więc siłą rzeczy zwracam uwagę na inne głupotki.

Sucrette: Dobra! Idziemy! Wkręciłam się!

Zajęło nam to tylko jakieś osiemdziesiąt odcinków, ale wreszcie coś zaczęło Suśkę jarać i tym razem nie są to ploty z życia innych ludzi.
Za zabicie szczurów otrzymujemy klucz do GROBOWCA ZAGINIONYCH DRÓG, toteż ruszamy do następnej lokacji. Miały być pułapki, pułapek nie ma, za to są inne potworności.

Armin: Ale właściwie, to przejście na czas!

To mnie fizycznie boli.
Podczas gdy nasze gołąbeczki w najlepsze wbijają expa, nagle dzwoni domofon. Armin zamówił burgery (YHM), ale któż to nam je dowiózł? Nataniel?! Oh my, co za zwrot akcji. Baj de łej, Nataniel pojawia się w tu w swoim LL-owym sprajcie. Chyba w związku z magiczną tematyką tego odcinka chłopak został podróżnikiem w czasie. W każdym razie z rozmowy wynika, że Nataniel w tym uniwersum albo jest już po swoim majerankowym epizodzie, albo nigdy się on nie wydarzył i od razu trafiła mu się fucha w policji. Nie ma to specjalnie sensu, jeżeli wszyscy są dalej na studiach, but okay. Okazuje się, że Nataniel przywiózł nam burgery, bo przegrał zakład z Arminem.

Sucrette: A o co się zakładacie?
Armin: A, o różne rzeczy. Głównie związane z pracą. Kto kogo pierwszy złapie i takie tam.
Nataniel: Chociaż praktycznie to ja ich wszystkich łapię.
Armin: Pewnie, ja nie mam uprawnień!
Nataniel: No właśnie. Nie masz ani uprawnień, ani kondycji, by ich łapać, he he.

Autentycznie nie znoszę Nataniela w Uniwersytecie, ale w takiej formie mógłby wrócić. Jego przyjaźń z Arminem wyewoluowała w coś naprawdę fajnego i dobrze się to czyta. W międzyczasie widać, że Nataniel chciałby zapytać o pracę, ale waha się przez wzgląd na Sukretę. Chociaż Armin nie podpisywał żadnej klauzuli milczenia, to kumplowi nie do końca leży takie obnoszenie się informacjami.

Nataniel: Masz szczęście, że Eryk na to przystał.
Armin: Bo ja potrafię prowadzić rozmowę o dinozaurach.

OMG.
Cała ta śpiewka o nieprzestrzeganiu zasad to była tylko wymówka, by ponosić się jak zmartwiona o swoje kurczaki kura – tak naprawdę Nataniel ma dla Armina zadanie specjalne, które tylko on może wykonać właśnie ze względu na niezawarty pakt krwi między nim a komisariatem. W tym momencie gra już całkowicie przestaje udawać, że jest alternatywną wersją wydarzeń Uni – sprawa dotyczy Kastiela i afery plagiatowej z LL. O ile tego nie przespałam, to nie mamy jasnej informacji odnośnie tego, ile czasu upłynęło od poprzedniego odcinka. Więc Cosy Bear Cafe już należy do Sukrety? Słodki Flircie, dobrze byłoby wspomnieć o takich „szczegółach”, tak tylko mówię.

Nataniel: Schowałem teczkę w jednym z burgerów, jak prawdziwy tajny agent.

Nataniel ma takiego dumnego z siebie sprajta, gdy to mówi, a mnie tylko przebłyski mafii Traczowskiej migają przed oczami. Z takimi funkcjonariuszami kryminaliści w Słodkoflirtowie byliby moim ostatnim zmartwieniem. I to nie w ten pozytywny sposób.

Sucrette: Nataniel, praca w policji dalej ci się podoba?
Nataniel: Jasne! I jest to o niebo lepiej niż to, co robiłem… wcześniej.

Czyli afera majerankowa jednak się wydarzyła. Słodki Flircie, ya slippin’, man.

Nataniel: Chociażby koledzy z pracy są sympatyczniejsi.

Aż do momentu, gdy odbiją ci laskę!

Nataniel: A co u ciebie? Biznes się kręci?
Sucrette: Powiedzmy, że jeżeli Eryk przestanie pić u mnie kawę, to będzie czas zwijać interes.

Skoro już weszliśmy w timeline LL, to mogliby przynajmniej dorobić Sukrecie jakiś happy end. Podobno takie było założenie tego sezonu, dostajemy z powrotem utraconych WS-ów, wszyscy są na powrót szczęśliwi.
Nataniel zauważa, że naparzamy w jakąś giereczkę i pyta Armina, czy też mógłby pograć. Armin teraz spędza czas z dziewczyną, więc stara się pozbyć natręta, a tu potencjał na lepszy spin-off:

Nataniel: Kiedyś zawsze chciałeś grać tylko ze mną…
Sucrette: (Nataniel zrobił minę zbitego psa.)

Well, that beats my fanfiction!
Po kilku Oscarowych pokazach rozpaczy i odtrącenia (a także uznania wreszcie przez Beemoov naszej inteligencji poprzez wrzucenie paru odniesień do Nędzników) Nataniel wraca na swoją planetę, a my zasiadamy do gry. Docieramy w końcu do bossa, a tam okazuje się – uwaga, mega spoiler! – że władcą mroku jest nie kto inny jak pikselowy dziadek! Po epickim starciu, co do którego stworzenia przyczynili się zapewne nowi stażyści w firmie, bo wygląda naprawdę nieźle jak na ten format, wreszcie możemy otworzyć kufer ze skarbem i zdobyć PIERŚCIEN TYSIĄCA DRÓG. Ku wielkiemu zawodowi Suśki w skrzyni nie ma nic poza pierścionkiem o bardzo nędznych statach (sprawdziła, moja ci ona) oraz kawałkiem pergaminu. Armin prosi Sukretę, by przeczytała flavour text.

Sucrette: „Wyjdziesz za mnie?”
Armin: Pewnie, że wyjdę.

Suśka odwraca się od monitora, a tam Armin z pierścionkiem zaręczynowym. Od paru miesięcy chłopak klecił grę ze wspomnianym wcześniej kolegą, żeby zrobić Sukrecie niespodziankę i się oświadczyć w sposób, jak to sam ujmuje, który jej też by się spodobał i pokrył z ich zainteresowaniami (parafrazuję nieco, ale taki jest sens). Odrobinę mnie to śmieszy, biorąc pod uwagę, jak gra dwoi się i troi, żeby tylko nie zrobić z Sukrety zbyt wielkiej gamer girl, bo to pewnie niefajne i nieatrakcyjne, a główna bohaterka musi być basic bitch, ponieważ chyba tylko takie dziewczyny lubi scenarzysta, ale podoba mi się ten pomysł, więc staram się nie myśleć o tym za dużo.

Sucrette: Teraz już rozumiem, czemu nie chciałeś grać z Natanielem.
Armin: No raczej. To nie jemu chciałem się oświadczyć.

*podnosząc głowę znad AO3* NIE?!
Więc po kilku słodkich wyznaniach otrzymujemy finałową opcję z napisem KONIEC ODCINKA. Ale czy na pewno!?

Nataniel: O rany, ile on gada!
Armin: Taa, wiem, ale to nawet zabawne.
Nataniel: Dobra, otwieram skrzynię!
Armin: Nieeee, ja ją otworzę…
Nataniel: Chyba cię pogięło, praktycznie sam go rozwaliłem.
Armin: image/forum/smilies/hmm.png
Sucrette: (Z rozbawieniem czekałam na rozwinięcie tej sytuacji.)
Nataniel: … „Wyjdziesz za mnie”? Ale Armin, ja tak naprawdę nie byłem zazdrosny, myślałem, że to wiesz?
Armin: No i masz.
Nataniel: Rozmawiałeś o tym z Sukretą? Nie ma nic przeciwko?

Sukreta wybucha śmiechem, Armin każe Natanielowi przestać się wydurniać i zgodzić się na świadkowanie, Nataniel się zgadza, koniec odcinka. Muszę powiedzieć, że chociaż tłumaczenie to dalej tragedia i fabuła mogłaby zdobyć się na jakieś ryzyko i poeksperymentować zamiast uderzać znów w dosłowną stypę, to był to naprawdę uroczy epizod! Nie przeciągał niczego na siłę, wszystkie scenki z Natanielem były w pytę, a scena oświadczyn nawet rozgrzała odrobinę moje cyniczne serce. Nowych assetów jest niewiele, ale SĄ, za to wymówki nie ma za koszmarnie drogi strój, dla którego kupna nie podano właściwie żadnej wymówki (no chyba że to pomysł Armina na wydobycie z Suśki kasy na wesele, lol). Mimo wszystko temu odcinkowi udaje się nieco zatrzeć przykre wrażenie po tragedii dwóch poprzednich z tej ścieżki i nie zamierzam na to narzekać. Mam nadzieję, że passa się utrzyma w odcinku ślubnym. Cieszę się też, że nie próbowano tu w żaden naciągany trójkąt, zwłaszcza że ilustracja erotyczna jest naprawdę nudna i niewarta zachodu. Tyle ode mnie, do zobaczenia przy ślubnym kobiercu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz