piątek, 17 lutego 2023

[AL: Armin] Odcinek 4

Nadszedł ten dzień, gdy spotykamy się w czwartym i teoretycznie ostatnim odcinku Alternate Life Armin. Teoretycznie, bo wiemy już, że Beemoov nadrobiło kilka sezonów „Dlaczego ja?”, aby sklecić jeszcze Lost Episodes do tych zapchajarców. Ale na razie udawajmy, że to naprawdę koniec, mamy przed sobą odcinek finałowy, tak więc jak finał go traktujmy. Czy Sukreta i Armin odjadą wspólnie ku zachodzącemu słońcu? Czy Rocketowe szanse na przeżycie wzrosną, bo teraz dwie niedojdy będą musiały go karmić, a nie jedna? Czy Rozalia i Alexy dalej przebywają na zsyłce dla pominiętych postaci (proszęproszęproszę)? Czy streszczę te dwa bonusowe odcinki, gdy wyjdą za pewnie jakiś miesiąc z okładem? No na to mogę wam już odpowiedzieć, że najprawdopodobniej tak, nie wiem tylko, ile będziecie musiały czekać, bo ledwie nazbierałam PA na ten odcinek, a cholera wie, na jakim sprincie Beemoov wyda kolejne. Ale-ale, wróćmy do teraźniejszo—

Sucrette: (Praktycznie każdego dnia odkrywam z nim nowe obszary przyjemności.)

I nagle mam ochotę wrócić do gdybania o tym, co nas czeka, bo tu i teraz w mgnieniu oka straciło na atrakcyjności.
Sukreta i Armin od jakiegoś czasu bawią się w dom i jak widzicie, z monologu Suśki jasno wynika, która część ekscytuje ich najbardziej. Na Zachodzie bez zmian!

Sucrette: (W ogóle nie miałam czasu się nudzić. Czuję, jakbym odżyła.)

Pamiętam, że gdy wychodziło Love Life, ktoś wytoczył teorię, jakoby Suśka miała depresję. Ja wiem, że będę tutaj zaraz na czynniki pierwsze rozpieprzać dosłownie jedną dwuzdaniową kwestię i w sumie Sukreta rzeczywiście może jeszcze nie przeżyła rozstania z Arminem w ciągu tych X lat po fakcie, ale wciąż – daje do myślenia.
W każdym razie – idylla trwa parę dni i Suśka dochodzi do wniosku, że dobrze byłoby wziąć się do jakiejś roboty (nie jest sprecyzowane, czy chodzi o zarabianie, czy naukę), ALE TAK DOBRZE JEJ Z ARMINEM!!!!11ONEONEONE! Nim to jednak nastąpi…

Sucrette: I gotowe! Powinniśmy pozmywać od razu po śniadaniu, tak się łatwiej myje. W każdym razie tak się myje talerz.

Niby cała ta „lekcja” utrzymana jest w żartobliwym tonie, ale to jest Słodki Flirt, tu trudno czasem określić, co jest na poważnie, a co nie, więc równocześnie potrafię uwierzyć, że to kolejna cegiełka do eposu o Arminie-nołlajfie, którego trzeba uczyć podstawowych czynności. No i też miałam wątpliwą przyjemność pracować w życiu z ludźmi, którzy naprawdę nie wiedzieli, jak myć garnek, so there you have it.
Kończy się miesiąc miodowy – dla naszych bohaterów, bo czas wypełnić minuty kontaktem z innymi ludźmi i czymś innym niż seks (chociaż to Słodki Flirt, kto wie?); dla mnie, ponieważ Sukreta stwierdza, że umówiła się na lunch z Aleksym i Rozalią, więc wiecie, z jednej strony seksy w wydaniu Beemoovu, z drugiej Jajniki A i B, co to za wybór, gdy nie ma wyboru.

Sucrette: Teraz muszę już i, bo się spóźnię.

U korekty to samo – jeśli mają do wyboru poprawę błędu albo jego olanie, always go 100% chaotic.
A, ogólnie Sukreta ma przemyślny plan, że pójdzie na ten lunch, a za dziesięć minut dołączy do nich Armin, aby obwieścić powrót do siebie. Tym razem każda strona wie, co ma robić, tak więc wyruszamy na spotkanie z moimi „ulubionymi” postaciami.

Sucrette: Kociaki, jak się macie? Co nowego?
Sucrette: (Wyglądali na zakłopotanych. Chyba dlatego, że pierwszy raz nazwałam ich „kociakami”?)

Nawet Rozalia i Aleksy nie wiedzą jak zareagować, gdy ta gra próbuje wyciągnąć kij z tyłka.
Okazuje się, że Jajniki A i B ogarnął niepokój po tym, gdy Suśka przepadła bez wieści na TYDZIEŃ. Znaczy, nie chcę tu wyśmiewać ich nadgorliwości, bo są różne typy przyjaźni (moje przyjaciółki na przykład nie szukają mnie po tygodniu, bo wszystkie mamy życia i wiemy, jak to wygląda), ale gdybym była skazana na wieczne telefony czy SMS-y od dwóch czwartych „Piekielnego Trio”, to też zniknęłabym na cztery lata z powierzchni Ziemi. Wychodzi na to, że naczelny pleciug Aleksy nie poinformował Rozalii, że koleżanka ruszyła zwiedzać pokój zabaw Armina, ale to nic, bo zaraz nadchodzi główny podejrzany i w trwającej zdecydowanie za długo maskaradzie odnośnie tego, czy Sukreta się w tym czasie uczyła i czego (scenarzysta z uznaniem poklepał się po plecach), dochodzimy do big reveal, koniec odcinka. A przynajmniej chciałabym, bo słyszałam, że potem dochodzimy do fabułek z cyklu „The Best of Słodki Flirt”, ale najpierw musimy zahaczyć o inny hicior narracyjny.

Rozalia: Wygląda na to, że plan Aleksego zadział. Chyba nie pierwszy raz, prawda?
Sucrette: (Alexy uśmiechnął się szeroko z satysfakcją.)

A kiedy był ten pierwszy raz, przepraszam bardzo? I chociaż ostatecznie się udało, bo to Słodki Flirt i nie ma tu normalnych relacji międzyludzkich, to sorry bardzo, ale za taki numer Alexy najprawdopodobniej wyleciałby z kręgu moich przyjaciół w trybie natychmiastowym. A poza tym – na chwilę pojawia się Hyun, po którym w ogóle nie widać oznak traumy po poprzednim epizodzie, więc małe zwycięstwa? Chyba?

Rozalia: Jeśli znowu to ja będę wyciągać Suśkę z dołka, to załatwię cię w stylu Elden Bling.
Armin: Chyba Elden Ring.
Rozalia: Ty już dobrze wiesz, co mam na myśli.

Ja trochę nie wiem, ale się domyślam i przymknę oko, bo to mówi jednak Rozalia, ona może nie znać całej historii memów o Dark Souls. Chociaż gdybym była wredna, to stwierdziłabym, że to kolejny rozdział epopei „Słodki Flirt próbuje w aktualną popkulturę”, odcinek 3590325935.
Cała ekipa zaczyna śmiać się i dokazywać w związku z tym niespodziewanym zwrotem akcji w statusie quo. Po dwugodzinnej serii rozmawiania o wszystkim i o niczym, rozchodzimy się w swoje strony, a w naszym przypadku jest to powrót do pokoju zaba… mieszkania Armina. Przed wyjściem na lunch nasze gołąbeczki umówiły się na napieprzanie w Mario Karta po zaliczeniu questa w uspołecznianie się (Sukreta powiedziała, że wybiera „Waluigi” – good taste confirmed, good gramatyka – niekoniecznie), a potem wymyślanie kolejnych zadań, bo nikt najwyraźniej nie chce pamiętać poprzedniego odcinka i wynikającego z niego ciągu przyczynowo-skutkowego. Przyznam wam się jednak, że przeklikałam tę wymianę zdań, ponieważ przez dziką składnię nie potrafię wam powiedzieć, do czego nasi nabuzowani bohaterowie w końcu doszli. Do tematu wracamy teraz i niestety też nikt nie dojdzie, bo choć Sukreta już grzeje się w swoim pasie startowym, by przypomnieć Arminowi, jaką super bieliznę zakłada na spotkanie numer dwa, ten obwieszcza, że musi owszem postawić, ale serwer w pracy, więc sorry Winnetou, to arc w którym wszyscy dorastamy i naprawiamy błędy, seksów nie będzie.

Armin: Chociaż to staż, nie zamierzam się przemęczać za takie pieniądze.
Sucrette: No właśnie, skoro nie zamierzasz się przemęczać w pracy, to może mógłbyś trochę ze mną…!
Jak wspomniałam, kontekst zasuwa tu jak szalony, więc w tym momencie Suśka marudzi, że NAPRAWDĘ BARDZO CHCE ZAGRAĆ W TEGO MARIO KARTA, a niekoniecznie przebadać Arminowi migdały, ale jeżeli chcecie trzymać się Jedynej Słusznej (i niestety Poprawnej) Interpretacji naszego cudownego awatara, to kim ja jestem, by was powstrzymywać!

Armin: Poza tym czy ty sama nie wspominałaś, że musisz iść się pouczyć?
A.    Tak, muszę iść się pouczyć.
B.    Muszę, ale tak bardzo mi się nie chce!
C.    Nnnno taaak, ale co to jest dwadzieścia minut…

Co prawda stąpam już po cienkim lodzie moją nieudolną mową ezopową, ale YOLO – zgadnijcie, która odpowiedź jest najwyżej punktowana image/forum/smilies/big_smile.png
Armin obiecuje, że praca nie zajmie mu pewnie dużo czasu, ale chciałby też spotkać się z Natanielem, który „ostatnio coś dziwnie się zachowuje”. Ojej, ciekawe, cóż to dzieje się na tamtej (nie)równoległej ścieżce!

Armin: Może ma jakieś problemy albo potrzebuje pogadać, nie wiem, zobaczymy…
Sucrette: Oczywiście, i ty, z całą swoją mądrością i dojrzałością mu pomożesz!

Wow, Sukreta image/forum/smilies/hmm.png

Armin: Lol, co to ma znaczyć?
Sucrette: Żartuję. To dobrze, że pozostaliście w kontakcie.

No macie szczęście, że na ten ułamek sekundy włączyliście empatię w tym biurze.
Niestety nie ma się czym cieszyć, bo empatia kończy się w momencie, gdy fabuła zahacza wreszcie o tajemnicę poliszynela. Mianowicie co się stanie, gdy staż się skończy, a pewnie nastąpi to całkiem niedługo? Armin zaczyna kręcić, bo dorastanie dorastaniem, ale niektóre tematy są jeszcze za trudne, zwłaszcza gdy rozmawia się z kimś na poziomie Sukrety. No więc niezaskakująco nasza bohaterka zaczyna marudzić, iż jest im teraz tak dobrze, mają szansę, a poprzedni raz udowodnił, że związek na odległość to będzie samobójstwo dla ich raczkującego związku. Słodki Flircie, proszę cię; ja nie rozumiem, gdy nie pamiętasz swojej fabuły z całego sezonu, bo ktoś tam powinien trzymać pieczę nad fiszkami, ale teraz to już przechodzisz samego siebie. To teraz uważaj, fabuła sprzed trzech (TRZECH) epizodów: Sukreta i Armin zerwali ze sobą dlatego, że Armin nie inwestował w ten związek w imię jakiegoś głupiego pomysłu i ego, nie dlatego, że dzieliły ich kilometry. Trudno stwierdzić, czy związek na odległość działa, skoro jedna strona w ogóle nie próbuje. Zwłaszcza że podobno wszyscy teraz dorośli, wyciągnęli wnioski i są gotowi się WYSILIĆ w imię miłości? Ohohoho, nie w Słodkim Flircie: Armin, postawiony pod ścianą, zaczyna naprędce sklecać jakieś pomysły, że a może przedłużą mu staż, a może zrezygnuje z lukratywnej pracy i znajdzie coś w Słodkoflirtowie, i spróbuje to połączyć ze szkołą, coś wymyślimy, spokojna twoja rozczochrana. Jaki jest wkład Suśki w tę ważną rozmowę o przyszłości, zapytacie? Cóż, żaden – ona gra spragnioną faceta królewnę, którą trzeba zaspokoić. Co prawda jest to rozmowa toczona na pięć minut przed wyjściem do pracy, ale mam takie podejrzenie, że i tak nie dostaniemy tu dużo więcej ponad to, co zostało powiedziane, ponieważ jak wiemy, inny wątek zostanie gwiazdą odcinka, więc zakładam, że fabuła tych dwóch dodatkowych epizodów to będzie powtórka z rozrywki z trzecim już odkrywaniem się na nowo? Co prawda po ślubie Sukreta dostanie trochę więcej narzędzi do poszukiwania swej zbiegłej flamy (AL Armin 3 będzie o walce o alimenty, zobaczycie), więc być może czeka nas choć odrobina więcej ekscytacji?
Armin wychodzi do pracy i w tym dziwnym momencie Suśka nakłada na siebie nowe ciuchy, które już posiada, ale i tak musimy za nie zapłacić, ponieważ deal with it i tyle.

Sucrette: (Mam milion artykułów do przeczytania. Wybiorę przypadkowy i zobaczę według chęci.)

… Co?

Sucrette: (To jak z Wikipedią. Zaczynamy gdziekolwiek i klikamy w linki.)

Co tam dziewczyny, już czujecie to nienachalne, naturalne „relatable”?
Suśka gada trochę z Rocketem na temat swojego związku z Arminem i byłoby to cokolwiek urocze, gdyby narracja nie próbowała znowu robić z niej irytującej panny mądralińskiej. Mimo wszystko zaraz zaczynam żałować, że nie przedłużono tej mało inwazyjnej wymiany zdań, ponieważ Sukretę wnet nuży nauka (co za zaskoczenie) i pomna zachęty Armina, by pograć sobie na jego komputerze, gdy najdzie ją ochota, siada do centrum dowodzenia chłopaka. I chciałam tu napisać „a wy już wiecie, co to oznacza!”, ale szczerze… Chyba nawet gra nie wie, o co jej do końca loto. Więc Suśka znajduje jakieś foldery z ciągiem cyfr w nazwie i dochodzi do wniosku, że pewnie to jakaś nowa zagadka zostawiona jej przez Armina. Szczerze wątpię, bo on już chyba wie, że lala ma problem z ogarnięciem Gadu-Gadu, a co dopiero czegoś bardziej skomplikowanego, no ale okej, idźmy w tę narrację. No więc Sukreta wpada w tę króliczą norę i dokopuje się do zapisów rozmów, prywatnych zdjęć oraz danych ludzi, i mój Boże, jak Słodki Flirt się tu gnie i wywija, aby tylko uniknąć powiedzenia wprost o co chodzi, że ja nie mogę. Suśka prawie dostaje ataku serca na widok tych bliżej niesprecyzowanych plików i widać, że albo scenarzysta ma naprawdę małe pojęcie o temacie (ale nowość), więc próbował jak mógł sprzedać tragizm sytuacji, albo chciał pojechać jakimiś nagimi fotkami czy innymi obrzydlistwami, ale wyhamowali go tam w którymś momencie i wyszło… to. Znaczy, tak, handlowanie danymi i szpiegowanie ludzi jest okropne, zgadzam się, tylko z bardziej niż zwykle dziurawych składniowo oraz informacyjnie monologów bohaterki trudno stwierdzić, co ona tak naprawdę odkryła i czym to mamy się tak bardzo przejąć.

Sucrette: (Okłamał mnie! Dalej hakuje! Nic mi nie powiedział! Jak mogłam być tak głupia!)

Ano chyba że tym.

Sucrette: (Zerwaliśmy, bo spędził rok na okłamywaniu mnie. A teraz nagle twierdzi, że będzie ze mną szczery i ja mu wierzę?! Na słowo?!)

No na tym polegają podstawy zdrowego związku, tak. Also – oni naprawdę nie mieli pomysłu na ten ostatni odcinek, co? Dalej nie jestem pewna, czy mam wystarczająco PA (spoiler: nie miałam), by dzisiaj (24.11) dobić do końca i wnerwia mnie to właśnie, ponieważ przeklikuję w cholerę długi monolog Sukrety, gdy ta opisuje swój niesmak, żal, smutek, gniew, histerię, strach i tak dalej, i choć tu większość kwestii to marnotrawstwo PA, żeby cię tylko podkusiło odpowiednią liczbę razy, by wysłać tego przeklętego SMS-a, to takie momenty z podwójną mocą uświadamiają ci, jak ta firma cię nie szanuje. Drama sklecona na ostatni odcinek, drama O NICZYM, której sam scenarzysta nie wie w którą stronę poprowadzić i która de facto zajmuje cały epizod, bo nie dzieje się tu NIC godnego uwagi. Suśka jest napalona, Suśka idzie z Arminem na lunch i mówi jak jest, Suśka wraca do apartamentu i gada z fretką o niczym, Suśka coś sobie wymyśla i urządza przeżywki, a że straciłam już z siedemset PA, to wiem, że zaraz będzie koniec. WOW, Beemoovie, żeby ci te trzy wyżebrane SMS-y tak zablokowały serwer, dobra? Patrzcie jak wydaję pieniądze na prawdziwe gry na przecenach na Steamie i eShopie, patrzcie i płaczcie.

Po milionie straconych PA wraca Armin i zaczynamy kolejny maraton trwonienia mojego czasu i potencjalnie kasy, ale nie ze mną te numery, Słodki Flircie, dzisiaj (24.11) jest patch day w Love Nikki, jak myślisz, gdzie prędzej utopię kasę w doładowanie? W każdym razie Armin zaczyna opowiadać nam swoje hero backstory – właściwie to on już nie studiuje gamedevu, ponieważ odbierał mu satysfakcję z grania, gdy dowiadywał się, jak coś jest zrobione. Dlatego przeskoczył na coś innego i o tak, jest to diablo nielegalne, i w ogóle Suśka to powinna była zadzwonić na policję, gdy to zobaczyła, bo ojojojoj.

Sucrette: To nie mogłeś w ramach odskoczni zająć się streamowaniem jak wszyscy?!
Armin: „Jak wszyscy”… Sucrette, przecież wiesz, że nie jestem jak wszyscy.

Jak tam rankingi w Call of Duty i Fifie, mój ty wyjątkowy płatku śniegu?

Armin: Kolega dał się oszukać hakerowi i stracił sporo kasy. Wtedy poprosił mnie o pomoc i nie mogłem mu odmówić.
Sucrette: W imię sprawiedliwości i rzeczywistej pomocy czy tylko dlatego, że miałeś na to ochotę?

Sukreta, weź skończ.

Armin: Siedzę przez komputerem i prowadzę dochodzenia!

No, to ogólnie Armin najpierw pomagał kolegom odzyskiwać pieniądze, gdy któryś kliknął w linka od metinowego bota i tak spędzał sobie czas, aż któregoś dnia natrafił na prawdziwego kryminalistę (Słodki Flirt dalej nie wchodzi w szczegóły) i Armin stwierdził, że to już trochę za poważne, więc poszedł ze swoimi znaleziskami na policję. Ci mu podziękowali i zaproponowali współpracę. Szczerze bycie internetowym rycerzem to chyba najmniej bezsensowna decyzja fabularna, jaka została podjęta podczas pisania tej gry, aczkolwiek dalej śmieszy mnie, jak według niej wygląda wspinanie się po szczeblach awansu kariery policyjnej.
I totalnie zniesmacza to, że potrzebowaliśmy całego wydumanego odcinka, aby zrobić z tego zwrot akcji. W każdym razie wracamy do rozmowy, w której Suśka przeprasza za wyobrażanie sobie nie wiadomo czego. Następuje też wielkie wyznanie z jednej i drugiej strony, aby zacząć od nowa, bez kłamstw, na równi (Sukreta przeprasza za swoje zachowanie podczas zerwania, wow, dzięki za nic, Słodki Flircie), jest płacz, śmiech, dame da ne, a także Armin wyskakuje z informacją, że pogadał ze znajomym (na kilka sposobów) policjantem Erykiem i przedłuża kontrakt, więc zostanie w Słodkoflirtowie na stałe, by zobaczyć, jak Sukreta nie potrafi w studia, pracę i w ogóle wszystko. I może was to zainteresuje, ale wyżebrał też pozwolenie na mówienie Suśce o swojej pracy (bez szczegółów), więc jeśli rżałyście ze śmiechu nad tym, że dużo tu sukcesów nie będzie, bo wszystkie pamiętamy, jak poszło zamykanie w kiciu Tracza, to macie tu jeszcze większy lol factor, enjoy.
No i właściwie to jest koniec tego odcinka, podczas którego właściwie nic się nie wydarzyło, a jego konkluzję można by doczepić do poprzedniego, ponieważ to jedyne godne uwagi wydarzenie finału and that’s kinda sad. Jeżeli więc myślałyście, że po hajpowaniu Arminowego AL przez ChiNo naprawdę się tu przyłożą, to odpowiedź brzmi „nie, po drugim epizodzie zaczniemy zmierzać do końca z werwą ślimaka z reumatyzmem, tak jak w poprzednich odsłonach”. Cóż, będę się łudzić, iż obcięcie planowanych sequeli o połowę to podobna konkluzja Beemoovu co do jakości tych spin-offów, chociaż pewnie chodzi jeno o to, że akurat tyle czasu muszą wypełnić przed New Genem. Co mam wam powiedzieć, dziewczyny, w tej konkluzji… Pierwsze dwa odcinki mi się podobały, bo ktoś przeczytał opisy postaci z Liceum, wpadła ciekawa interpretacja postaci i było co poprzeżywać. Drugie dwa to już same widzicie, dramy z czterech liter i tona słownej waty, jakość wybiedzonych eventów. Ot, kolejny taśmowo produkowany content w wydaniu Beemoovu, nihil novi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz