Rozpoczynamy dzień trzeci pobytu w Serbinowie:
Sukreta budzi się i – ku swojemu
głębokiemu rozczarowaniu – odkrywa, że jej luby jest już po porannej
toalecie i w pełnym przyodziewku:
(Czuję się jakbym wróciła do czasów, kiedy szpiegowałam go, żeby zobaczyć jego tatuaż)
Dzięki za przypomnienie o tym żenującym wątku, Słodki Flircie. Z ciekawości – do Opkowej Amnezji też zamierzacie nawiązać?
Lysander oznajmia, że musi się brać do roboty, bo dziś dzień odwiedzin (zakładam, że chodzi o tych mitycznych turystów jadących przez pół kraju, żeby pogapić się na króliki), Suśka deklaruje chęć pomocy i...Beemoov, serio?
(Dokładnie umyłam zęby i się ubrałam)
Jak to dobrze, że SF ustami Su podkreślił, że nasz awatar dba o prawidłową higienę jamy ustnej – gdyby nie dwa PA, które musiałam wydać na ten fragment tekstu, zachodziłabym w głowę, jak też ma się jej uzębienie. Słuchajcie, ja rozumiem; te odcinki to taka literacka wata, trzeba je wypełnić czymkolwiek bądź, bo akcji tu tyle, co kot napłakał. Ale czy naprawdę musimy iść akurat w TĘ stronę?
Cwany Lys oznajmia ukochanej, że dziś nie będzie karmić (nie)rogacizny, bo zrobi to za niego darmowa siła robocza w postaci rozochoconych zwiedzających:
To nie jest tak relaksujące, jak mogłoby się wydawać, wierz mi. Samo pilnowanie dzieci, aby nie zrobiły krzywdy zwierzętom lub sobie, wymaga dużej koncentracji.
Absolutnie wierzę i właśnie dlatego zastanawia mnie, jakim cudem nie masz jeszcze na głowie piętnastu pozwów – serio mam uwierzyć, że ta niedojda w ogóle jest w stanie się zorientować, kto sobie hasa po jego polach, nie mówiąc już o byciu w nieustannej gotowości?
Lysio proponuje mi zwiedzanie, a ponieważ wciąż walczę dzielnie o tytuł Farmerskiej Żony Roku uruchamiam swoją wewnętrzną Emilię Korczyńską i oznajmiam, że wolałabym zrelaksować się z książką. Książę Valium jest ewidentnie zniesmaczony moją postawą, ale trzeba mu oddać, że wzorem swych szlacheckich przodków nie zapomina o świętej zasadzie gościnności i grzecznie oznajmia, że w takim układzie powróci do mnie po zakończeniu zabawy w przewodnika, bowiem ma dla mnie niespodziankę. Sukreta udaje się na górę studiować historię fotografii, a ja popadam w zadumę – czyżby Beemoov pozwolił mi bez żadnych konsekwencji wypisać się z nieinteresującej mnie fabuły? Wietrzę podstęp.
Po przeskoku czasowym Lysander powraca z radosnymi wieściami:
Myślę, że wkrótce dodam dwóch stałych klientów do mojej listy zamówień. Nitka i Kłębek są zawsze hitem wśród dzieci. A one je uwielbiają!
No dobra, ale co z tego? Główny hajs na utrzymanie tego cyrku ciągniesz rzekomo z dostaw warzyw i owoców. Nawet najbardziej oddani fani alpak (a piszę to jako miłośniczka tych stworzeń) nie będą przecież jechać godzinami do Serbinowa w celach turystycznych częściej niż raz na miesiąc, no, góra dwa tygodnie – i w dodatku sam mówiłeś, że opłaty, które pobierasz za spacer po twoich włościach, są czysto symboliczne.
Sukreta udowadnia, że wiek to tylko liczba, dąsając się jak pięciolatka, iż Lys opowiada kompletnie nieinteresującą ją historię o dziecięcej radości z ujrzenia alpaki miast JUŻ TERAZ NATYCHMIAST ogłosić, jakąż to niespodziankę dla niej przygotował:
Przepraszam, nie mogłem się oprzeć, żeby się z tobą nie podroczyć. Zawsze byłaś taka ciekawska.
Nie, zawsze była wścibska, teraz natomiast zrobiła się wścibska i namolna.
Pomyślałem, że jeśli ci to sprawi przyjemność, możemy pojechać do miasta na kolację.
Tylko ograniczcie się lepiej do jednego dania, bo nie wrócicie do domu przed świtem. O, proszę, nie jestem sama w swoim rozumowaniu:
Mam nadzieje, że znasz jakieś dobre restauracje (…) Bo przejedziemy osiem godzin tam i z powrotem, żeby zjeść kolację.
Serbinów leżący za górami, za lasami to póki co jeden z najbardziej kuriozalnych elementów AL. Beemoov, serio, nie można było napisać po prostu, że na farmę jedzie się godzinkę – półtorej, ale Lysio tak bardzo umiłował sobie życie pośród płodów rolnych, że do miejskiej dżungli przybywa tylko w sytuacjach wyższej konieczności?
Lysander zapewnia, że jedzenie warte będzie spędzenia kolejnego dnia sukrecinego urlopu w aucie, po czym dorzuca...ekhm...bonus:
Pomyślałem, że moglibyśmy powiedzieć innym, Rozie, Leo, kilku przyjaciołom...Albo możemy spędzić wieczór tylko we dwoje, jak wolisz.
O nie, gro, nie zmusisz mnie, żebym spędziła z Rozalią i Aleksym nawet minutę ponad z góry narzucone minimum; widziałam wprawdzie ilustracje i wiem dobrze, że ten wybór to podstępna pułapka, ale z dwojga złego wolę już opisy rodem z Harlequina niż spotkanie z Dramą Llamą.
Jeszcze tylko szybka zmiana przyodziewku (łącznie z triumfalnym powrotem fularu) i wyruszamy w drogę; w roli kierowcy występuje Lysio, pozostaje zatem mieć nadzieję, że dojedziemy przed następnym wtorkiem.
O dziwo, docieramy do celu bez większych problemów. Suśka z lubym postanawiają przed posiłkiem udać się na sentymentalny spacer, Lys dochodzi do wniosku, że miejskie życie nie jest już dla niego; ponieważ kontynuuję swój quest Idealnie Kompatybilnej Partnerki, stwierdzam stanowczo, że nie wyobrażam sobie życia bez hałasu i spalin....aż tu wtem! W parku dopada nas Queen Bee Liceum; Suśka ma flashbacki z Wietnamu w związku z dręczeniem, którego doświadczyła z ręki Amber i z jednej strony mam ochotę przewrócić oczami, czytając dramatyczne opisy w rodzaju:
(Lysander dalej trzymał mnie za rękę. Otulał mnie swoim ciepłem i łagodnością, dodawał mi odwagi)
a z drugiej – no cóż, bycie ofiarą szkolnego bully może zdaniem ekspertów pozostawić uraz na lata, więc ten jeden raz pozwolę Suśce nakręcać spiralę dramatu i paranoi.
Amber 2.0, podobnie jak jej odpowiednik z Uni, bardzo się cieszy, że nas widzi; wymieniamy zdawkowe uprzejmości o studiach i statusie susinego związku, po czym rozchodzimy się, każde w swoją stronę. Jest to scena tyleż nieszkodliwa, co zupełnie zbędna i serio nie wiem, po co Beemoov wcisnął tu tę nieszczęsną siostrę Nathaniela; jasne, statyści ubarwiają scenerię, ale gro, dajże im najpierw cokolwiek do roboty.
Docieramy do restauracji:
Na co masz ochotę? Muszę przyznać, że sałatka z kozim serem na ciepło jest kusząca...
Ku mojemu głębokiemu rozczarowaniu, nie mogę zamówić niczego, co można spotkać w żywej formie w Serbinowie (rzecz jasna, nie martwi mnie tu brak możliwości zaszlachtowania jakiegoś stworzenia, a fakt, iż nie będę mogła zaobserwować reakcji Lysa na wiadomość, że Su ma ochotę na faszerowanego królika), decyduję się zatem na grillowane warzywa. Mniejsza jednak o strawę – Lysander chce wiedzieć, jak ukochanej podoba się na farmie. Sukreta nie wykazuje przesadnego entuzjazmu, co nie umyka uwadze smutnego Księcia Valium, a ja zastanawiam się, czy to jedna z tych nielicznych chwil, kiedy wybory gracza w SF mają jakiekolwiek przełożenie na rozgrywkę, bowiem nie mogłam osobiście zadecydować, jak zareaguje mój awatar.
Ów brak pełnego dopasowania nie niszczy jednak atmosfery romantyzmu; nasze gołąbeczki łapią się za rączki, wyznają sobie miłość i wpatrują się sobie w oczy, ale w tej kadzi miodu jest łyżka dziegciu:
(Jestem u niego już od dwóch dni, a on nie próbował doprowadzić do żadnego...zbliżenia)
...o nie, już wiem, co mnie dziś czeka. Beemoov, to nie fair karać mnie w ten sposób za próbę uniknięcia Aleksego!
Nieszczęsna Sukreta próbuje jakoś zagaić temat, choć robi to w dosyć niezręczny sposób:
Czy...Cóż, czy uważasz, że jestem...pociągająca?
Równie nieszczęsny Lys zaczyna podejrzewać, iż to jakaś aluzja, że za mało komplementuje swoją wybrankę i próbuje naprawić sytuację, chociaż metoda, jaką wybiera jest...no cóż...:
Nie czujesz się atrakcyjna? Jest to dość trudne, pośród pól i zwierząt... Muszę przyznać, że ja też tęsknię za ubieraniem się codziennie tak, jak bym chciał.
Rozumiem założenie, ale umówmy się, Suśka paraduje po Serbinowie w sweterku ledwo zakrywającym biust, więc to nie tak, że musi się obawiać, czy mając gumiaki na nogach nadal podnieca swojego misiaczka.
Su decyduje się chwilowo odroczyć temat; kelner przynosi rachunek, a ponieważ goldy nie rosną na drzewie, radośnie pozwalam Lysiowi uregulować należność. Okazuje się, że to nie koniec wędrówki po mieście, bowiem mój luby postanawia jeszcze zajrzeć na szybko do Snake Roomu i spotkać się z Kastielem.
W barze zamawiamy drinki (cydr dla odpowiedzialnego kierowcy); jedną z opcji jest Sex on the Beach i cóż, po części ciekawi mnie, jakiż to żenujący dialog rozwinąłby się po wybraniu tej bramki, ale przede mną zapewne jeszcze wiele równie subtelnych mrugnięć scenarzysty, więc na pohybel gimnazjalnemu humorowi zamawiam oranżadę. Okazuje się, że Kastiel lubi od czasu do pory wpaść do Serbinowa naładować mentalne akumulatory i tworzyć w pięknych okolicznościach przyrody; temat gładko schodzi na muzykę, rudy prosi Sukretę, aby pomogła mu namówić Lysia na dołączenie do zespołu, Lysio stanowczo odmawia, prezentując przy tym rozgniewane sprajty. Nim jednak atmosfera skwasi się do końca, Kasia odpuszcza temat i reszta wieczoru schodzi nam na (wspomnianych wyłącznie w sukrecinej narracji), żartach i plotkach:
(Spojrzał na zegarek).
Już!? Nie powinniśmy zwlekać, jeśli chcemy wrócić na farmę przed rankiem...
I pomyśleć, że ja tylko żartowałam z tym świtem. Naprawdę, Beemoov, jak w tych warunkach funkcjonowała samotna para schorowanych staruszków?
Wracamy na farmę, a w Sukrecie na powrót budzi się chuć:
(Jeśli nic się nie wydarzy, umrę z frustracji)
Wiecie co? Właśnie przestałam żałować, że w LL Suśka przejmowała się w zasadzie wszystkim, tylko nie swoim życiem uczuciowym; jeśli pranie brudnych pieniędzy, Zaidigate i babeczki uratowały mnie przed tego rodzaju scenami, to jestem głęboko wdzięczna, że ktoś tam w Beemoovie zapałał miłością do tematów okołosądowniczych.
Para kładzie się do łóżka, Su próbuje zainicjować zbliżenie, ale napotyka opór:
Powinniśmy iść spać, nie sądzisz? Jest późno...
No raczej. Kobieto, dajże mu spokój, nie dość, że siedział dziś osiem godzin za kółkiem, to jeszcze za jakieś czterdzieści pięć minut będzie musiał wstać i zacząć oporządzać gospodarstwo.
Suśka jednak twardo stawia na swoim; nie uprawiali seksu od jej przyjazdu i dziewczyna obawia się, że już nie podoba się partnerowi. Lys tłumaczy, że nic podobnego; chciał być dżentelmenem, jako że a) dawno się nie widzieli i b) Su jest na jego terenie, a poza tym to nie tak, że sama jej obecność nie sprawia mu radości. Odpowiedź naszej bohaterki?
Jesteś idiotą, Lysandrze. Za dużo myślisz.
Cóż, ktoś w tym duecie musi.
Następuje to, co musiało nieuchronnie nastąpić i na co z pewnością czekała z niecierpliwością rzesza fanek: Lysio i Suśka oddają się w końcu cielesnym uciechom. Nie, nie będę tego streszczać, mam litość i dla siebie, i dla Was; w ramach ciekawostki zarzucę tylko informacją, że Beemoov najwyraźniej wziął sobie do serca pogadanki na temat bezpiecznego współżycia, dostajemy bowiem czarno na białym, iż Książę Valium używa prezerwatyw. Ku swojemu zdumieniu odkrywam też, że zdobyłam ilustrację, choć dalibóg – nie wiem, jakim cudem, skoro od trzech odcinków robię wszystko, co w mojej mocy, by zniechęcić do siebie mojego WSa.
(Wiedziałam, że będziemy wykończeni; nie obchodziło mnie to)
Nie wątpię; to nie ty będziesz za chwilę przemierzać hektary pastwisk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz