Witam was wszystkich bardzo serdecznie w kolejnej odsłonie przygód Kentina, co to Człowiekiem-przewodnikiem psów był i robił rzeczy tajemnicze. Wszystkim niedowiarkom spieszę donieść, że zdziwienie Su związane z nadaniem psom imion nie było żartem z mojej strony. TAK BYŁO! No, a teraz zacznijmy…
Zacznę nietypowo, bo od samej
zapowiedzi odcinka, którą wszystkie mogłyście już pewnie dawno temu
zobaczyć. Mianowicie głosi ona iż:
Pożegnałaś się z Kentinem z wielkim entuzjazmem i czekasz już na następne spotkanie! Tym razem idziecie do kina. Najtrudniej będzie wybrać film, a może wytrzymać w ciemnościach dłużej niż godzinę... Na szczęście po wyjściu z kina, to dopiero początek waszego wieczoru.
No więc tak. Biorąc pod uwagę obsesyjne zachowanie Su w tych rozdziałach, to raczej nie pożegnała Kentina z wielkim entuzjazmem. Podejrzewam, że pożegnała go bardziej w stylu Ojca Kentina, który musiał żegnać się z Cookiem. Ale ja nie o tym. Bardziej mnie zachwycił ten fragment, że ciężko będzie wytrzymać w ciemnościach dłużej niż godzinę. Czy ktoś z nich ma nyktofobię i potrzeba było dziesięciu lat i Alternative Life by się o tym dowiedzieć? A może to po prostu taki subtelny znak od Pszczółek, że trzeci odcinek jak trzecia randka, można iść na całość i czekają nas SCENY? Już drżę na samą myśl. No ale zacznijmy!
Zaczynamy klasycznie:
Jak widzicie od ostatniego odcinka Su zdążyła zapomnieć, że telefon działa w dwie strony i też jej wolno. Powiedziałabym też “get a life, girl”, ale na to potrzeba chyba kolejnych dziesięciu lat na tej zapomnianej przez bogów stronie. Ja wiem, że zakochani tak mają, że sekunda bez ciebie to jak dziesięć lat i w ogóle każdy dźwięk kroków i dzwoniącego telefonu przyprawia o palpitacje. Ale też doskonale wiem w jak toksycznym i spaczonym uniwersum jesteśmy i jaką niezdrową obsesję w tej odsłonie ma Suśka.(Znowu zerknęłam na swój telefon. Dalej nic…)
UWAGA, UWAGA, MAMY DRAMĘ LEO. MAMY DRAMĘ LEO, POWTARZAM.
- powiada Roza ze smutnymi sprajtami.Więc cóż, zerwaliśmy. Wrócę mieszkać u mojej mamy.
Chcę o tym odcinek! Znaczy, nie o Rozie, chcę odcinek o Leo, który uważa, że tak być nie będzie i wywala Rozę z domu.
(Spojrzałam na Rozę, lekko spanikowana.)
Nie słuchałaś jej, prawda? Twojej przyjaciółce (grajmy w tę grę razem z Pszczółkami tym razem, wmawiają nam przyjaźń między tymi dwiema laskami od lat) posypał się właśnie naprawdę długi stażem związek. Jej wieszak na ramię zyskał samoświadomość i podniósł bunt. A ty jej nie słuchasz, prawda?
(Chyba przegapiłam coś ważnego…)
Tak myślałam. I nawet nie wiem co powiedzieć. Wiecie, nie lubię Rozy. Naprawdę jej nie lubię. Opchnęłabym ją za trzy ziarnka fasoli, nie musiałyby być nawet magiczne. Ale dlaczego ktokolwiek miałby chcieć przyjaźnić się z Su? Ba, “przyjaźnić się”. Ręka do góry, ile z was chciałoby mieć taką Su w swoim otoczeniu.
(Wybuchnęła śmiechem, widząc moją minę.)
Widziałam, że cię straciłam. Opowiadam bzdury, żeby cię przywołać.
Fałszywy alarm! Leo nadal nie zyskał samoświadomości, bunt maszyn nam nie grozi! Ale wszystko, co powiedziałam o Su jako przyjaciółce pozostaje w mocy! Scenarzyści zawsze znajdą sposób, by pokazać nam jak potwornym człowiekiem jest.
Su smęci, że sorry, ale mam ważniejsze sprawy niż ty, mój telefon nie dzwoni, a powinien. Czyli jak zawsze. Roza się wszystkiego domyśla o wczorajszym spotkaniu, o tym, że znowu nie dzwoni, bo śmie mieć najwyraźniej swoje życie.
(Uniosłam brwi. Nie opowiedziałam jej o naszym wczorajszym spotkaniu...)
Su, to Słodkoflirtowo jest. Słyszałaś kiedyś o Klątwie Małego Miasta? Masz ją w pełnej okazałości!
Tak! Właściwie, to zadzwoniłam do niego wczoraj po południu!
Umiem już obsługiwać telefon, mamo! Jestem dużą dziewczynką!
Roza chce wiedzieć jak było, Su się ożywia, bo zamiast słuchać o nudnym życiu Rozy, może zacząć opowiadać o swoim nudnym życiu.
Pocałowaliście się! Tak? Tak, nowy pierwszy pocałunek!
Przepraszam, ale po ilu się resetuje?


Masz dokładnie taką minę, jakbyś dzień wcześniej po raz pierwszy się całowała.
Tu by się aż prosił konkurs rysowniczy na minę Su! Ale zamiast tego łapcie zdjęcie poglądowe:
Bo woli rozmawiać z Sandro! I nie zmienicie mojego zdania!Och! I zastanawiasz się, dlaczego nie wysłał ci jeszcze żadnej wiadomości.
Ani wczoraj wieczorem nie napisał, ani dzisiaj rano. Czy to już jest nielegalne? To musi być przestępstwo wysoki sądzie!
Uuu chmury na horyzoncie. Roza powiedziała, że Kentin pewnie dzisiaj nie będzie miał czasu na pisanie z Su, bo spotyka się z Alexym. Su reaguje na to groźnym zmarszczeniem brwi. Chłop ma swoje własne życie, niedopuszczalne!
Kiedyś to nie przeszkodziłoby mu w wysłaniu mi wiadomości…
Och, tak tęsknię za czasami, w których facet obsesyjnie mnie stalkował, zmieniał szkoły z mojego powodu i nie miał innego życia poza mną. Uwielbiam niezdrowe relacje!
(Było mi trochę wstyd, gdy to mówiłam. Czułam się... urażona.)
No to było ci wstyd, bo wiesz, że gadasz kocopoły, czy byłaś urażona, bo czujesz, że masz rację, a Kentin zdradza cię z Alexym?
- Kiedyś wysłałby ci trzy SMS-y, zanim wróciłabyś do domu.
- Może nie, trochę przesadzasz…
Wysłałby dziesięć. I robił glonojada na oknie
-Zgoda, to możliwe. W każdym razie, teraz niczego nie dostałam.
I na dodatek, najwyraźniej spędza dzień z Alexym.
Oczywiście cieszę się, że się widzą, ale...
Wróć mój mały, chory stalkerze! Zamknij mnie w swojej piwnicy! Nie wiem czemu w liceum mi się to nie podobało! Zmieniłam zdanie!
Wiem, że to dziecinne, ale nadal uważam, że jest to trochę... obraźliwe.
Spotykanie z Alexym? W zasadzie się zgadzam, nikt nie powinien się chcieć spotykać z tą Dramą Llamą. Ale podejrzewam, że mówisz w szerszym kontekście i po prostu czujesz, że Kentin wbił ci sztylet w serce, bo śmie mieć krąg znajomych większy niż jedna osoba-ty. Wiesz co, Suśka? To może ty go weź przykuj w piwnicy i niech tam siedzi. I już na zawsze będziecie razem. Brzmi jak happy end dla ciebie. A tymczasem obrazy ciąg dalszy...
To ja już zadzwoniłam do niego ostatnim razem…
To poświęcenie! Nadal nie doszłam do siebie po tak heroicznym czynie! A on tego nie docenia! NIE DOCENIA!
Roza coś tam mamrocze, że rozumie, że Su jest teraz bardziej wrażliwa (choć podejrzewam, że powinno być “drażliwa”)
Ale jeśli zechcesz, może powinnyśmy coś wyjaśnić…
NIE ZECHCĘ. Znaczy, wiem, że ktoś powinien powiedzieć Su, że Kentin jest żywym człowiekiem, a nie nową zabawką, którą bezczelnie bawi się teraz inne dziecko, bo się ją straciło z oczu na dziesięć sekund i to jest zdrada wielka. Ale i tak nie zechcę. To Roza jest.
Słucham. Spróbuję nabrać trochę dystansu.
Jeśli uważasz, że muszę to usłyszeć...
(Westchnęłam, zrezygnowana. Teraz i tak już jej nie zatrzymam…)
Wiem, że odpowiedź “c” jest prawdziwa, bo tej siły zwanej “Roza moralizuje czy ktoś tego chce czy nie” nie da się zatrzymać. Wiem, że tak bardzo, bardzo Su potrzebna jest odpowiedź “a”. Ale jednak idę w B. bo wierzę, że ta społeczna pomyłka właśnie to, by powiedziała. No i nie lubię Rozy.
(Posłała mi nieśmiały, ale pewny uśmiech.)
NO TO NIEŚMIAŁY CZY PEWNY? Geez, co tu się dzisiaj dzieje to ja nawet nie…
Oczywiście, że nie unikniemy wykładu. Pomachajcie razem ze mną moim PA na pożegnanie i lecimy:
Kentin zawsze był uroczy wobec ciebie, zawsze cię…
Prześladował i nie rozumiał słowa “nie”, klejąc się do ciebie bez względu na to, jak go odganiałaś. Potem wrócił z przemiany z brzydkiego kaczątka w patologicznego łabędzia i traktował cię jak stereotypowy Sebix swoją Karynkę, jak na początkującego, przemocowego, uwielbiającego dyscyplinę, żonobijcę przystało. To chcesz powiedzieć, Rozo?
Miałam powiedzieć "czcił", ale może to trochę za mocne słowo.
“Prześladował” jest lepsze!
W każdym razie, zawsze byłaś jego absolutnym priorytetem.
A twoje zdanie na ten temat i to, czy czułaś się z tym komfortowo nie miało żadnego znaczenia i nigdy nie było żadnym tematem odcinka!
I wiem, jak miło jest być z kimś, kto stawia cię na piedestale…
W przypadku Leo na ten piedestał weszłaś sama, nie Roza? A Leo nie ma tej funkcji, by cię zdjąć.
Muszę przyznać, że sama bezwstydnie z tego korzystałam.
I korzystasz do tej pory, nie oszukuj się Rozo
Jednak dobrze wiesz, że nie jest to zdrowa podstawa do budowania relacji.
Trust me, tkwię w związku z ludzką pacynką. Jestem ekspertką od niezdrowych relacji!
Pamiętacie jak się zastanawiałyśmy dlaczego Su zerwała z Kentinem, choć on nie chciał i ona nie chciała? @CiaraDG masz swoją odpowiedź! Ponoć zerwali właśnie przez wzgląd na obsesję Kena na punkcie Su!
Teraz Su pyta po jakim czasie Roza zaczyna się martwić jak Leo się nie melduje. Otóż nie zaczyna. Nie, żeby mnie to dziwiło.
Teraz Roza mówi, że Kentin się zmienił, dojrzał i to jest właściwe. I ja się zgadzam. I nie traktuje już Su jak swojego powietrza i rzeczy niezbędnej do życia. I też się zgadzam, to zdrowe. Su się nie zgadza, Su się krzywi z niesmakiem
Wiem, ale... Cóż, wolałabym, żeby... za mną szalał. Rozumiesz?
Absolutnie nie rozumiem. Ale wiem, że jesteś jednostką patologiczną, więc boli cię, że ktoś znalazł sobie inne hobby niż wpatrywanie się w ciebie bez mrugnięcia.
Oraz - ona naprawdę zmieniła zdanie, co do bycia prześladowaną przez chłopa, prawda?
Roza mówi, że rozumie. Ja nadal nie. I ponownie Su dowiaduje się, że telefon działa w dwie strony. Co tym razem oburza naszą heroinę. Już raz dzwoniła i nie zamierza drugi raz!
Roza dopytuje, Su obstaje przy swoim. Wcześniej to zawsze Kentin dzwonił, ona nie powinna była dzwonić nawet wczoraj, bo to pogwałcenie świętych zasad. Mój Boże, czemu. Czemu mamy taką istotę za główną bohaterkę. Roza uśmiecha się z wyższością (no dobra, niby pobłażliwie, ale pobłażliwie czyli z wyższością!) , na co mamy takie reakcje możliwe:
A Tak, nie, ale zgoda. Symetryczna relacja... Zgoda.
B Przestań się tak uśmiechać! Przysięgam ci, to mnie stresuje.
C Nie, ale wiem, nie ma powodu, ale... tak już jest, prawda?
Jako że dwie są cokolwiek bełkotliwe, a poza tym każdy moment, by wbić szpilę w Rozę jest dobry, wybieram odpowiedź B i nakazuję jej przestać suszyć zęby w trybie now.
Mój wybór został nagrodzony!
Jesteś protekcjonalna, sprawiasz, że jestem spięta, nie zdajesz sobie sprawy!
Niestety, status tej znajomości już dawno został zabetonowany i po Rozie to spływa. Nawet mówi to, co ciągle tu powtarzam. Że Su nie może winić Kentina za to, że ma życie. Su jest głęboko niepocieszona tym faktem.
Kolejny wybór!
A Będę cierpliwie czekać. W końcu do mnie zadzwoni.
B Wyślę mu wiadomość. Nie zniosę dalszego czekania
I tak, ta drama jest ciągle o to, że facet przez Noc i poranek się nie odezwał. I niby bym powiedziała, że wyślij mu tę wiadomość i przestań smęcić, ale Su wbiła już takie wyżyny w byciu obsesyjnie zazdrosną, że trochę się boję. Mogę też cierpiętniczo czekać, ale to pewnie będzie znaczyło, że utoniemy w morzu wewnętrznego zaklinania “zadzwoń, zadzwoń”. Z dwojga złego wybieram opcję B. Z Suśki i tak już nic wartościowego nie będzie, a może chociaż na chwilę się przymknie.
(Chwyciłam za telefon. Natychmiast zaczął wibrować.)
To Kentin! Ach, widzisz! Mówiłam ci, że zadzwoni!
Timing! Oraz nie, nie mówiłaś. Wyłaś obrażona, że facet ma inne życie poza tobą.
Su rzuca się na telefon i brutalnie ucisza Rozę
Halo? Kentin? Co słychać od wczoraj?
Też macie przed oczami szczeniaczka, który gorliwie macha ogonkiem, bo dostał kawałek szyneczki?
Kentin odpowiada grzecznościową formułką, że świetnie, co u ciebie.
I teraz mamy do wyboru to:
Fantastycznie, odkąd zobaczyłam twoje imię na ekranie telefonu!
Dobrze... Czekałam na twój telefon, myślałam, że zadzwonisz... wcześniej.
Świetnie, jestem z Rozą w Cosy Bear.
Pierwsze jest niezdrowe, drugie jest toksyczne, trzecie jest kłamstwem. Jestem z Rozą, nie może być świetnie. Ale, ech… Miejmy to już za sobą. Wybieram odpowiedź A w nadziei, że Kentin ucieknie z krzykiem.
Zostałam nagrodzona, bo z jakiegoś powodu ta odpowiedź spowodowała, że spadło mi lovo z Rozą. Cóż, nie na to liczyłam, ale też biorę.
Ach? Wspaniale, cieszę się, że to słyszę.
Nie brzmisz Kentinie. Ale nie dziwię się, też bym była przerażona taką odpowiedzią. Kentin dzielnie zaprasza nas na wieczór, a Su kręci nosem, że przecież spędza czas z Alexym. Kentin mówi, że owszem, ale wieczoru (i siłą rzeczy też pewnie nocy!) z Alexym nie planuje. Podejrzewam, że Alexy z tego powodu łka teraz w poduszkę. Su znowu odpowiada z gorliwością szczeniaczka, któremu macha się szyneczką przed noskiem i wręcz macha ogonkiem wykrzykując “tak, tak, tak!”. Słodki Jeżu, ja już nie chcę. Wyślijcie mi wyrazy wsparcia!
I mamy zapowiedziany na samym początku wybór, że niby najtrudniej wybrać film!
Na dodatek dzisiaj wieczorem puszczają "Żółte psisko".
Widziałam, że pojawił się ostatni Blumhouse… To horror…
Spotykamy się przed kinem i pójdziemy na jakąś komedię romantyczną?
Nawet dla szydery nie zgadzam się na wybranie odpowiedzi C. Choć, jak wiecie, gram w to tylko dla ogólnej szyderczej uciechy. Nie mam pojęcia co to za horror Blumhouse, bo w naszym świecie to po prostu wytwórnia od horrorów. A żółte psisko… Czy ja mam ochotę na dramat w XIX-wiecznym Teksasie? No, ja mam. Ale podejrzewam, że Su sądzi, że to po prostu bajka o słodkich psiaczkach. Trudno, idziemy na to.
Kentin się zgadza i pyta o czym to.
O przyjaźni między chłopcem, a jego psem. Na pewno ci się spodoba!
NA PEWNO. ZAUFAJ MI. SPODOBA CI SIĘ.
Świetnie! Spotykamy się o dziewiętnastej trzydzieści przed kinem?
Uwierz Kentinie, wybrałam taki film, że też nie mogę się doczekać!
Odchodzimy się przygotować, a Roza uznała, że za mało krindżu w tym odcinku, więc mamy to:
Podążaj swoją ścieżką! Ścieżką, która zaprowadzi cię ku miłości!
Scenarzysta forsę wziął, potem zaczął pić. I z dialogu wyszło dno, zero, czyli nic. Choć podejrzewam, że ten Scenarzysta na tym etapie wali juz trzecią butelkę Zielonej Wróżki.
Idę do pokoju, a tam Yeleen. Udaje mi się z nią całkiem sympatycznie pożartować, wzrasta mi lovometr - mogłam jej po prostu powiedzieć, że ma wolną chatę, wybijam na wieczór z chłopakiem, tak, tym samym, z liceum jeszcze albo jej nawtykać. Dalibóg nie wiem czemu miałabym na nią krzyczeć, więc wbijam punkty na lovo i zyskuję w nagrodę taką perłę:
Wiesz, że niektóre aspekty twojej osobowości są dziwne?
Lubię Yeleen. Naprawdę ją lubię.
No i idziemy na spotkanie, całuski na przywitanie, komplementy, nic ciekawego. Dalej!
Su snuje plany anulowania kina i całowania się godzinami. NIE, NIE MOŻESZ MI TEGO ZROBIĆ SU. JA TU CZEKAM NA REAKCJĘ KENTINA NA FILM, KTÓRY WYBRAŁAŚ!
A więc, czy jesteś gotowy na obejrzenie najbardziej przejmującego filmu, jaki kiedykolwiek widziałeś?
Ach, więc jednak wiesz, Su, o czym ten film jest. Czemu go nie ostrzegłaś? Ja na to czekam z dziką uciechą, ale jakby mnie znajomy wziął na taki film z zaskoczenia to mój prywatny lovometr by spadł o sto punktów.
(Kentin uniósł brwi, zaskoczony.)
POWIEDZIAŁAŚ MU WCZEŚNIEJ ŻE TO FAMILIJNIAK O PIESKU I CHŁOPCU TY NIENAOSTRZONA DZIDO! Teraz już nic nie mów, idźcie na ten film, bo chcę zobaczyć jego reakcję.
- Najbardziej przejmujący... Jak to? Mówiłaś o przyjaźni z psem…
- Wolę niczego nie mówić, nie chcę psuć ci końcówki.
Suśka, jesteś sadystką. I okej, czas zaadresować tego słonia w pokoju, bo być może część z was nie wie o czym to film. Ba, podejrzewam, że większość. Nie będę wam bezczelnie go spojlerować, choć to produkcja z 1957, więc w sumie spojlery powinny się już przeterminować. No ale łapcie zakryte, kto chce to zajrzy [jako że nie posiadłam tajników edycji na Bloggerze w takim stopniu, by umieć ukryć kawałek tekstu, aby zobaczyć streszczenie Żółtego Psiska musicie podświetlić tekst //Ciara]:
To film o chłopcu z biednej rodziny w XIX-wiecznym Teksasie, który zaprzyjaźnia się ze starym pieskiem. Jego rodzina nie chce kolejnej gęby do wykarmienia, więc próbuje się go brutalnie pozbyć. Piesek i chłopiec jednak jakoś niechęć rodziny wytrzymyują. Psiak broni chłopca przed wilkiem, zostaje dotkliwie pogryziony i zarażony wścieklizną I TO TEMU CHŁOPCU KAŻĄ GO ZASTRZELIĆ THE END. Biedny piesek ginie, chłopiec jest straumatyzowany, ja do tej pory jestem straumatyzowana, wszyscy jesteśmy straumatyzowani, nikt nie wygrywa, życie jest brutalne!
NO WIĘC WŁAŚNIE. CHODŹMY NA TEN FILM.
Chodź, zobaczysz, spodoba ci się.
BĘDZIESZ ZACHWYCONY
(Film się zaczął... I wszystko przebiegło dokładnie tak, jak sobie wyobrażałam.)
Co jest z tobą nie tak, dziewczyno?
Su już się ekscytuje przy napisach początkowych, Kentin ma coraz bardziej zszokowane sprajty, Su nadal odmawia mu brutalnej prawdy i zmusza, by to przeżywał i tracił niewinność. Kentin płacze podczas fabuły, ale wiecie, jeszcze nie dotarł do TEGO MOMENTU po prostu się wzrusza filmem
(Uśmiechnęłam się do niego, rozczulona. Nie jest gotowy…)
OCZYWIŚCIE, ŻE NIE JEST. BO O TAKICH RZECZACH SIĘ MÓWI WCZEŚNIEJ. Zwłaszcza komuś, o kim wiesz, że uwielbia psy i jest niesamowicie wrażliwy.
No i mamy to. Kentin szlocha i nie może się uspokoić. I wiecie, nie że mu łzy ciekną, bo się wzruszył, jak to na filmie. On szlocha w głos, trzęsie się i w ogóle nie jest w stanie się uspokoić. Brawo, Su!
I tak, ja nie żałuję, że wybrałam ten film, była opcja, skorzystałam. Ale Su, ty jednak jesteś amebą.
Wychodzą, Kentin nadal jest głęboko wstrząśnięty, nadal nie może się opanować. Tak się zabija libido podczas randki! Jak na to wszystko reaguje Su? Na szlochającego, dorosłego mężczyznę, który mimo wyjścia z kina nadal nie może tego wszystkiego przetrawić?
Tak myślałam, że ci się spodoba. To mimo wszystko piękne.
Kentin ma nowy temat rozmów z terapeutą, ale to Su rozpaczliwie tej terapii potrzebuje.
Idziemy do białego vana Kentina!
Lubię priorytety Kentina, który najpierw karmi psy, a dopiero potem pyta, czy jego flama też jest głodna.
Teraz Su pyta o sprawy kluczowe:
Mam na myśli, jak zarabiasz pieniądze?
Dziewczyna musi wybadać, czy będą mieli za co żyć jak rzuci studia. Ale tym razem spoko, sama chcę wiedzieć, czym dokładnie zajmuje się Kentin.
Łapię się małych prac, najczęściej sezonowych.
ALE JAKICH?! Niech mi ktoś powie, co ten typ robi w życiu! No i nadal mówi, że sobie jeździ to tu, to tam, gdzie mu się podoba, odpowiada na ogłoszenia lokalne i jakoś leci. A teraz pracuje na targu. Czyli po prostu jest typowym hobo, który łapie się czegokolwiek, okej.
Su pyta o najdziwniejszą i/lub najśmieszniejszą rzeczą, którą robił Kentin. Czekacie na coś ekscytującego?
Myślę, że najsympatyczniejszą pracą było rozdawanie napoi.
To czekamy razem dalej. Kentin nawet nam tłumaczy, na czym ta praca polega. Nadal nie wierzy w inteligencję Su.
Dokładnie tak. W samochodzie jest nas dwoje i jeździmy po mieście, rozdając wszystkim napoje gazowane.
Hmmm… Facet w białym vanie rozdający darmowe rzeczy [międzyinnymi] dzieciom... HMMM… JA NIC NIE MÓWIĘ
Powiem za to coś innego. Nie, Su, z tego nie można wyżywić dwóch osób. Zostań na studiach.
Ale to, co przede wszystkim jest zabawne, a czasem dziwne, to reakcje ludzi.
Na faceta w białym vanie rozdającego smakołyki dzieciom? No jak to możliwe!
Niektórzy chcą sobie z tobą zrobić zdjęcie, jakbyś była celebrytką...
Nie, Kentinie. Nie chodzi o to, że jesteś celebrytą. Chodzi o to, że jesteś samotnym facetem, który rozdaje smakołyki z białego vana. Oni robią to zdjęcie by uchwycić twoją twarz i rejestrację samochodu na wszelki wypadek.
A niektórzy się boją, myślą, że chcemy ich oszukać.
Ale dlaczego ktoś miałby się bać faceta z białego vana? :D
Seems legit!
Dobra, najzabawniejsze za nami, czas na najdziwniejsze.
A Coś naprawdę... Jakby to powiedzieć...? Pikantnego?
B To znaczy, jeśli chcesz o tym mówić... Nie chcę być wścibska.
C Nie przeszkadza ci, że zadaję te wszystkie pytania?
Wy już wiecie co ja wybieram, prawda?
Chyba nigdy nie robiłem niczego pikantnego…
Nie? Wiesz, na tym można sporo zarobić!
Okej, a więc, najdziwniejsza rzecz, jaka mi się przydarzyła, trzymaj się…
Byłem asystentem kogoś w rodzaju szamana... Albo medium…
Czyli oszustem. Ambitnie Kentinie! I wiecie, robiłam w życiu naprawdę różne dziwne, a nawet DZIWNE rzeczy zarobkowo. @Armari coś o tym wie. Wiem, jak jest, jak się chce zarobić cokolwiek, a nie jest się bogatym z domu. Ale oszukiwanie ludzi w ten sposób jest niskie i podłe, bo żeruje na ludziach najczęściej chorych i zrozpaczonych. I to nie jest dobra praca. To nie jest praca dla nikogo, kto ma kręgosłup moralny.
Przychodzili do niego klienci, on palił kadzidło, odmawiał jakieś modlitwy…
Czasami zaczarowywał przedmioty, rzucał klątwy…
Su: (Wytrzeszczyłam oczy. Jak się tam znalazł?)
Ty się raczej przejmij moralną stroną zagadnienia!
Przynajmniej tak mi się wydawało, nie znałem tego języka...
Co? Poczekaj... Dlaczego, gdzie to było? I jak...? Och, za dużo pytań!
Su jest idealną osobą do wyciągania kasy przez takich naciągaczy, nie?
Kariera Kentina w oszukiwaniu ludzi skończyła się jednak szybko, bo bał się, że niemiecki szaman z Drezna (nie żartuję!) złoży go w ofierze (nadal nie żartuję!)
No i teraz Kentin mówi, że na ogół to nosi skrzynki na magazynie, to stoi na targu czy zatrudnia się w restauracji, ale najbardziej lubi jak ktoś ma w miejscu, do którego jedzie problem z psami.
Zjawiam się znikąd jak mściciel z serialu, rozwiązuję problem i znikam…
Ale że co ty robisz tym psom? Albo właścicielom? Choć nie, nie odpowiadaj.
A Ale... Musisz prowadzić dosyć samotne życie?
B A więc naprawdę masz życie pełne przygód! To niesamowite!
C Wyobrażam sobie, jak odjeżdżasz w stronę zachodzącego słońca, a Jo i Siska podążają za twoim koniem…
Wybieram bramkę numer trzy za bycie absurdalną. Nie dziękujcie.
Kentin mówi, że tak, ale nie. Bo nie ma konia, tylko samochód i psy za nim nie biegną, bo to niebezpieczne i głupie. Reszta się zgadza!

To prawda, to dosyć zabawne. To rytm życia, który przypomina serial.
Paradokument wręcz
Ty... Zabierzesz mnie kiedyś ze sobą w trasę?
Zależy, a masz zamiar się dokładać do paliwa? Wiesz, wyżywienie jednej osoby i dwóch psów, a przy tym zatankowanie samochodu jest już wyzwaniem w trudnym życiu hobo. Po co mu dodatkowa gęba do wyżywienia?
I teraz Kentin pyta gdzie chcemy jechać. Możliwe odpowiedzi - Grecja, gdzieś niedaleko albo nieważne gdzie, byle razem. Kusi bramka numer trzy, ale jednak jest poziom krindżu, który obawiam się przekroczyć. Grecja!
Okazuje się, że Kentin już tam był i mu się ta wizja powrotu nawet podoba. Przypadkowo punktuję. I zbliżają się SCENY! W międzyczasie znowu punktuję za wcześniejszy wybór, że do typa jednak napiszę wiadomość, zamiast się frustrować. SCENY CORAZ BLIŻEJ!
I wszystko wskazuje, że to będą sceny w miejscu publicznym, przed białym vanem. Mam nadzieję, że w krzakach siedzi Alexy, który zacznie bić brawo w newralgicznym momencie.
Miałam odmówić scen, ale byłam ciekawa czy poruszą kwestię zabezpieczenia. Poruszyli, Kentin wozi gumki w białym vanie. PODEJRZANE. I nie mówcie, że nie! Ponoć był nam wierny jak ta Penelopa przez lata! Resztę przeklikałam, moja Su musi być kiepska w tym sporcie, bo przegapiłam ilustrację. Nie żebym się nie spodziewała, przeklikuję to na szybko. mam tylko pytanie: GDZIE BYŁY PSY W TYM SAMYM CZASIE? Scenarzyści nie udzielili nam odpowiedzi, wybierzcie sobie taką, która wam najbardziej pasuje. Biorąc pod uwagę, że to van bez oddzielnych pomieszczeń.
A teraz Su pogwałca prywatność Kentina, bo on śpi, a ona tyka go w telefon, który wibruje.
(Nowa wiadomość od Lilouve: “Chcę jeeeszcze! Buziaki <3”.)
A, więc to dlatego miał gumki. Ma też dwadzieścia trzy nieodebrane wiadomości. Czy Suśka w dzikim szale zazdrości udusi go poduszką?
O, tego jest więcej!
(Nowa wiadomość od Cali_Sab: “Kiedy przyjedziesz się ze mną spotkać, przystojniaku?”)
Coś mi się wydaje, że Kentin wcale nie pracuje na targu! Wink, wink.
(Nowa wiadomość od Aeliita: “HAU HAU, weź mnie jak…” Upuściłam telefon, nie czytając do końca.)
(A więc, to jedyne, czego ode mnie chciał? Przespać się ze mną?)
No więc powiedział odcinek temu, że chce zacząć tam, gdzie skończyliście. A skończyliście w łóżku, a potem zerwaliście. Więc nie wiem czemu się dziwisz, mała.
Su nawet zastanawia się, czy nie skonfrontować się z Kentinem, ale zamiast tego ucieka. Koniec odcinka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz