piątek, 17 lutego 2023

[AL: Armin] Odcinek 2

W poprzednim odcinku...

Sucrette: Domyśl się!
Armin: Buhuhu, moje męskie ego!

… Było fantastycznie! Co za dramy-lamy wyjęte z obrazkowych historii w Bravo Girl czekają na nas w tym? Przekonajmy się!

Odcinek zaczynamy najwyraźniej od zadzierzgania więzi z Yeleen. Przynajmniej z jednej strony jest to zadzierzganie więzi, bo ogólnie scena wygląda tak, że Sukreta zdaje się złapała pierwszą lepszą osobę, która nie może od niej za bardzo uciec, ponieważ z nią mieszka, prawda, i opowiada jej z zaparciem o tym, jak jej eks ją całował i on nie powinien jej tak całować, ale pocałował i było super, i co teraz. Wnioskuję to po ultra znudzonym sprajcie Yeleen i nie przekonacie mnie, że było inaczej.

Sucrette: *po ultra długim monologu odnośnie rewelacji z pierwszego odcinka* (Poznałam ją dziś rano, gdy przyszła ulokować się w pokoju.)

ZGADŁAM.

Sucrette: (Wyglądała na trochę onieśmielającą, ale udało nam się pogadać o wszystkim i o niczym. No dobra, głównie mi…)

Mam teraz mileage nie z tej ziemi, nawet nie będę się z tym kryć.

Sucrette: (Tak wyszło, że od razu zaczęłam jej opowiadać o wczoraj. Ale to tylko dlatego, że nie mogę myśleć o niczym innym.)

No nie no, jasne!

Sucrette: (A ktoś trzeci pomógłby mi spojrzeć na sprawę z innej strony…)

W pierwszej chwili chciałam wyśmiać tę leciwą próbę usprawiedliwienia tragicznego przypadku oversharingu, ale z drugiej strony, jeżeli przypomnieć sobie wkład Rozalii i przede wszystkim Aleksego w ten temat w poprzednim odcinku, to zaczynam mieć nadzieję, że ten spędzimy opowiadając każdemu NPC-owi (z profesorem Lebarde’em na czele) o naszych dzikich przygodach z nawracającym eks. Czekam na scenę z Chani, która pokręci głową i westchnie „kurczę frak, lala, weź se go odpuść, co to jedna ryba w oceanie”? Och, Słodki Flircie, make it so!

Sucrette: Co byś ty zrobiła na moim miejscu?
Yeleen: Słuchaj, laska, ciężki temat, bardzo mi przykro, że przez to przechodzisz, ale za pięć minut mam orientację na kampusie i chciałabym na nią zdążyć. Tak nawiasem ogarnęłaś już może, gdzie jest ksero i czy wyskoczę z kapci na widok cen w uniwersyteckiej kantynie?

No więc TO się nie wydarzyło nawet w mojej wersji gry (ale też gdybym ja pisała odcinki, to kończyłyby się one w góra pięćset PA), za to dostajemy coś równie interesującego.

Yeleen; Gdybym to ja całowała wszystkich wtedy, gdy mam ochotę przymknąć im paszcze, to musiałabym ci teraz chyba porządnie przebadać migdały.

AL Yeleen where?
No więc mam do wyboru opcje heterosexual panic, przeprosiny za monopolizację wypowiedzi i flirt, i chociaż kusi mnie odpowiedź B, bo rzadko kiedy mamy okazję grać empatyczną (w jakimś tam stopniu) Suśką, to nie jestem w stanie pokonać spaczenia lesbijskimi dating simami.

Sucrette: (Yeleen najpierw spojrzała na mnie zaskoczona, a potem wybuchnęła śmiechem.)
Yeleen: Co, jeszcze nie masz dosyć po wczorajszym? Ale mam nadzieję, że żartowałaś, bo sorry, nie jesteś w moim typie.
Sucrette: Tak to był żart i w sumie masz rację, rzeczywiście już mi starczy tych uniesień.

Normalny dialog w moim Słodkim Flircie? Nie zdarza się to często, więc proszę, oto uśmiechnięte słoneczko dla scenarzysty. I tak go nie lubię.
Okazuje się, że po pocałunku nasze gołąbeczki rozeszły się w swoje strony, aby, cytuję, „uniknąć niezręcznej sytuacji”. No ja nie wiem, ale już pomijając sam ten pocałunek, cała ich interakcja w poprzednim odcinku była jedną wielką niezręczną sytuacją (pozdrowienia dla @Idriana i jej teorii o grand theft centrum handlowe w wykonaniu Rozalii i Aleksego!).

Sucrette: Nawet nie pożegnałam się z przyjaciółmi, od razu wróciłam do akademika.

Myślę, że po czterech latach olewania ich na social mediach i wszędzie indziej są już do tego przyzwyczajeni.
Nagle ktoś puka do drzwi, a tam fabuła.

Armin: Kierownik administracyjny podał mi numer twojego pokoju.
Sucrette: Ta, jasne, ja z nim negocjowałam tę informację godzinę, bo „byłam za wcześnie”, a tobie dał go ot tak.
Armin: Najwyraźniej lepiej negocjowałem ;*

Czy Tumblr i AO3 już rozpaliły się jaskrawym płomieniem pożądania?
Kierownik administracyjny (jestem pewna, że dałoby się to lepiej i zgrabniej przetłumaczyć, niż non stop używać tego długalachnego tytułu, ale ech) ustawił sobie język ormiański w telefonie i Armin mu go z powrotem przestawił na an… pol… jap… chyba-francuski, w ramach czego bohater wykonał questa i otrzymał nagrodę. Chciałabym, żeby scenariusz tutaj z równą pieczołowitością podchodził do backstory bohaterów i ciągu przyczynowo-skutkowego, co skupiał się na wymyślaniu takich niedorzecznych przypadków chodzących po tych postaciach. W każdym razie gdybyście tęskniły za żenującymi dialogami z poprzedniego odcinka, to już nie płaczcie, bo oto powracają z podwójną mocą.

Sucrette: (W ogóle nie byłam przygotowana na to, że spotkam go tak szybko i nawet nie miałam czasu pomyśleć o możliwych konsekwencjach mojego gestu.)

… Co?

Sucrette: (Co implikował, czego chciałam… Targały mną sprzeczne emocje.)

… No więc słyszałam, że po angielsku w tę grę gra się cokolwiek przyjemniej, prawda to?

Yeleen: No co ty, Sucrette, nie wpuścisz swojego kolegi?
Sucrette: (Zgromiłam ją wzrokiem, ale ona tylko uśmiechnęła się do mnie słodko, usiadła na łóżku ze swoją babeczką i zadowolona z siebie spojrzała na nas wyczekująco.)

O, widzę, że Yeleen podchodzi do tych odcinków z tym samym nastawieniem co ja! Wreszcie mam co napisać w wątku „z którą postacią się utożsamiasz”!
Armin wreszcie pierwszy raz od dwóch tysięcy PA mówi z sensem, a mianowicie dochodzi do wniosku, że jednak chciałby powalczyć o Sukretę i powinien był spróbować się z nią skontaktować po ich kłótni, zamiast unosić honorem. No patrzcie państwo.

Armin: Dorosłem i wydoroślałem (sic!). Wiem, że teraz będę… mniej głupi.

Otrzymałeś 1 punkt zbliżający cię do charakteru: Dobry (chłopak).
Armin używa techniki Męskie Łzy i it’s super effective, bo Sukrecie miękną kolana i stwierdza, że okej, dobra, dostanie tę drugą szansę.

Sucrette: (Tak bardzo liczyłam na takie odwiedziny, taką przemowę… Marzyłam o niej te kilka lat temu. Czy teraz już na to za późno?)

Nie martw się, Suśka – nieważne jak toksyczny wasz związek się ostatecznie tutaj okaże, Beemoov i tak zrobi z tego happy end.
Sukreta rozkleja się w wewnętrznym monologu doszczętnie i kończy refleksją, że jej też w przeszłości brakowało dojrzałości, spotkajmy się w połowie. No więc po przeczytaniu wszystkich wątków o Arminowskim AL zauważyłam, że jestem w mniejszości, jeśli chodzi o to, kto moim zdaniem wywiódł ten związek na manowce. Nie wspominam o tym dlatego, żeby wam mówić, że nie macie racji, bo ile osób, tyle opinii, jednak mimo to będę się upierać, iż wina Suśki w tej konkretnej sytuacji jest wyjątkowo niewielka (żeby nie powiedzieć „żadna”). Czy zachowała się jak roszczeniowa lasia? Na pierwszy rzut oka tak, jednak według mnie scenariusz dokłada wszelkich starań, aby pokazać, że Sukreta nie rzuciła telefonem po pierwszym „wykroczeniu”, ta sytuacja trwała praktycznie od zakończenia liceum. I ja przeszłam całą ścieżkę Armina w Liceum i pamiętam te opcjonalne scenki, w których miejscowy geek-hakier-i-krakier otwierał się na nowe doznania. Z początkowym niesmakiem, bo taki ma ustanowiony charakter w tej grze, ale jego (pozytywny) rozwój wyglądał tak, że robił to dla Sukrety albo swoich przyjaciół, z którymi chciał spędzać czas i czasem to wyglądało tak, że trzeba albo się zaangażować w sztukę, albo w króliki, albo inne coś nie będące grami czy komiksami. I przeważnie okazywało się, że to nie jest takie złe albo wręcz odwrotnie, właśnie strasznie ciekawe i inne. Tutaj mamy tego odwrócenie – Armin przestał się starać i próbować nowych rzeczy, zamykając się całkowicie w swoim kokonie, co wprawiło w Sukrecie poczucie odsunięcia na boczny tor (powód nie jest żadną okolicznością łagodzącą, nawet dokłada się do mojej interpretacji). I choć realistycznie – o ile Beemoov dobrze nie wyłoży tej przemiany i chęci poprawy – byłaby to dla mnie olbrzymia czerwona flaga, tak na rzecz fikcji literackiej szczerze doceniam to, iż scenarzyści chcą się babrać w najgorszej możliwej odsłonie jednego z WS-ów. Wiadomo, nie jest to jakiś głęboki portret psychologiczny, bo nawet gdyby Słodki Flirt nie był scenariuszową hochsztaplerką, to nadal mówimy o lekkiej romansówce-obyczajówce dla nastolatek (którapróbujewTrudneSprawy), ale jak na ten kaliber? Nnnnnooo, robi to na mnie pewne wrażenie, nie powiem, że nie.

Armin: Co… Co o tym myślisz, Ciara?

No JA myślę, że powinniśmy kończyć to AL po pierwszym odcinku, ale gdybym ja pisała tę grę, to strona by się dawno zwinęła, więc żaden ze mnie wyznacznik.
Sukreta zgadza się na drugą szansę w scenie, trochę żenującej, a trochę słodkiej, gdzie zmusza Armina do błagania jej na kolanach o wybaczenie przed Yeleen, która już nie ma ochoty streszczać odcinków Słodkiego Flirtu (słaba zawodniczka, mnie pokonał dopiero nowy system PA i zalew eventów). Co szarga mi nerwy podczas tej wymiany to fakt, że Armin strasznie cwaniaczy w tym AL i wiem, to wypadkowa podkręcenia jego wad do granic wytrzymałości, ale wciąż mnie drażni niemożebnie, pewnie dlatego, że to była moja flama w podstawce i jakiś tam sentyment się rozpada w drzazgi (och, jakże ja będę cierpieć przy Zaidigate za tych pięć lat, gdy do niego dojdę). Chociaż…

Armin: Spacer! Oczywiście! Znajduje się w dwóch tysiącach moich ulubionych zajęć! Może nie w pierwszej dziesiątce, ale cóż…

… Ma swoje momenty, przyznaję.

Sucrette: Wspaniale! Wpół do szóstej pod altanie. Przypudruj nosek!
Armin: Jeszcze bardziej niż teraz? Nie wiem, czy to możliwe.

Jestem łatwa, okej?
Armin wychodzi, a my powracamy do rzeczywistości Uniwersytetu – Sukretę już nużą wykłady, aczkolwiek tym razem wyjątkowo możemy jej to wybaczyć, bo chłopak wrócił i…

Sucrette: (Odradzająca się i pęczniejąca we mnie nadzieja runęłaby jak domek z kart.)

… I chodźmy już na tę randkę, Sucrette, dobra?
Mojej prośbie staje się zadość i oto męczymy Armina na leśnej drodze pełnej wystających korzeni, światła słonecznego i świeżego powietrza. A wszystko to w pięknych okolicznościach (przyrody) flirtu, żarcików i niezręcznych wyznań.

Armin: Jeżeli powiem ci, że nikogo nie miałem, to wyjdę na wiernego aż po grób, +100 do wizerunku dobrego chłopaka. Ale jednocześnie też okaże się facetem, którego nikt nie chciał, a to słabe.

Widzę, że Armin uczęszczał na wykłady w Wyższej Szkole Męskości im. Licealnego Kastiela.

Armin: Podczas gdy, jeśli powiem ci, że chodziłem z wieloma dziewczynami, to sprawi, że wyjdę na wartościowego faceta…

Okej, pomogę wam tu trochę, tłumacze, bo widzę, że polska język to trudna język. Szczęśliwie tym razem zrozumiałam, jaki ma być przekaz, ale tylko wyłącznie za sprawą kontekstu, nie waszej mistrzowskiej umiejętności dzierżenia słownika. No więc w takiej formie, w jakiej normalnie ludzie posługują się językiem, to zdanie powinno brzmieć mniej więcej następująco: „jeśli powiem ci, że chodziłem z wieloma dziewczynami, to sprawię wrażenie rozchwytywanego/niezłego towaru/że masz konkurencję i powinnaś się dwa razy zastanowić, nim mnie odrzucisz”. Okej, to ostatnie to implikacja wynikająca z wypowiedzi Armina, którą same mamy wyczytać, ale wciąż – czy próbujący się wtopić w ludzkie społeczeństwo kosmici mogliby przestać tłumaczyć tę grę? Dzięki.

Sucrette: (Byłam trochę wytrącona z równowagi tym, że miał inne dziewczyny, ale najwyraźniej ostatecznie wcale się nie liczyło.)

Dobra, mam pytanie do wszystkich czytających te wypociny – jak zapatrujecie się na przedstawienie szczerości i „czystości” związku w Słodkim Flircie? To nie jest pytanie podchwytliwe, jestem naprawdę ciekawa waszego zdania. Bo o ile gdzieś tam logicznie/tropowo rozumiem, że te AL pisane są w atmosferze „jesteśmy dla siebie stworzeni, dwie połówki tego samego jabłka, pokrewne dusze odnajdują się po latach” i myślę, że większość z nas w takim układzie jak powyższy miałaby mniej lub bardziej emocjonalną reakcję na wspomnienie poprzednich partnerek/partnerów, to zastanawiam się, czy waszym zdaniem Słodki Flirt też trochę/bardzo przegina z tym zaznaczaniem, że nieeeee no, co ty, Sukra, po tobie to już nikt, zniszczyłaś dla mnie kobiety, ostał mi się ino klasztor albo zamknięcie na dnie tybetańskiej studni. Proszę o odpowiedzi na pocztówkach i perfumowanych liścikach *wink wonk*

Armin: Gdybyś powiedziała mi, że spotkałaś miłość swojego życia, zanim tu przyjechałaś, to nie wiem co bym zrobił!

Za to ja wiem – nic. Bo wtedy Suśka tkwiłaby w szczęśliwym związku i to AL nie miałoby racji bytu. Za dużo słońca, Arminowi przegrzały się neurony, I suppose.

Sucrette: Ale spójrz! Doszliśmy do plaży!
Armin: Już?! Przecież maszerujemy zaledwie od tysiąca lat!

Słodki Flircie, czy mógłbyś być taki zawsze, a nie tylko raz na ruski rok? Może zaczęłabym wysyłać SMS-y.
Sukreta i Armin decydują, że starczy tej wycieczki, Suśka made her point, ale kiepscy z nich wyczynowcy, więc w podskokach zawracają i urządzają MTV Cribs w mieszkaniu Armina. Chłopak opowiada nam trochę o swojej sytuacji – przyjechał do miasta na staż i zdecydował się na wynajem, bo nie zniósłby już mieszkania z rodzicami (i Aleksym, hue hue). Tutaj wychodzi na jaw, że pobyt jest czasowy, tj. do zakończenia projektu i oczywiście Sukreta podnosi alarm, bo niby to druga szansa, ale ewidentnie widać po jej wewnętrznych monologach, że nadziei ci tu dużo, panie. Spotykamy też Rocketa, który nie zdechł zapomniany, gdy kolejna sesja w Overwatchu przedłużyła się o siódmą godzinę, to miłe. A skoro o graniu mowa…

A: Obejrzyjmy film, ale ja wybieram!
B: Okej, zagrajmy w LoL-a.

OHOHOHOHOHOHOHOHOHOHO
Nie chciałam za dużo czytać wypowiedzi innych osób na forum odnośnie nowego odcinka, aby się potem tym nie sugerować, ale kątem oka widziałam czyjś post na temat tego, że Słodki Flirt próbuje w giereczkowe narzecze i OCH JAKŻE ON PRÓBUJE, i wy już wiecie, co wybiorę. Znaczy, i tak bym to wybrała, bo nie po to chodzę z geekiem, by odwiedzać z nim wieczorki poetyckie (i tak zniszczyłam cały premise tego AL), ale dodatkowy lol (HA!) factor? O tak, poproszę~

Armin: Ale ty nie powiedziałaś mi, co robiłaś w międzyczasie. (…)
Sucrette: Jestem na drugim roku magisterki w Anterosie.
Armin: Nie zawaliłaś żadnego roku!?
Sucrette: No proszę, umiesz liczyć! Nawet nie zmieniłam kierunku, ani nic…

I to jest chyba największy zwrot akcji w tym AL.

Sucrette: (Spędziłam chwilę czasu, opowiadając mu, czemu wybrałam Historię Sztuki i czemu mnie to tak pasjonuje.)

I, mili państwo, uzasadnienie tej decyzji nadal pozostaje słodką tajemnicą scenarzystów, bo całe wyjaśnienie wydarza się poza pierwszym planem. Mój headcanon jest taki, że twórcy nie chcieli dawać bohaterom zbyt intratnych kierunków studiów, aby mieć potem mnóstwo miejsca na wyłożenie tragicznej wizji dorosłości w Love Life, jaki jest wasz?

Armin: Mam konto noob, używam go do testów, możesz na nim pograć.

Oooo panie, jakie to będzie złoto!

Sucrette: Myślałam, że przypomnisz mi trochę zasady!

I dalej Słodki Flirt nie robi nic, by zmienić moje zdanie o Sukrecie-niedzielnej graczce, bo serio, zasady w LoL-u to nie jest coś na tyle skomplikowanego, co da się zapomnieć. Znaczy, ja nie gram w niego już od jakichś siedmiu lat, na pewno zmieniły się buildy, postacie i meta, ale to nadal pięć graczy, trzy drogi, rozwal bazę wroga, come on. Gdyby Suśka chciała nadrobić stracony czas, to raczej nie w ten sposób.

Sucrette: Albo wyjaśnisz, jak wyewoluowała meta!

 


Aż zaniemówiłam!

Armin: Nie ma czasu, zaczyna się, jedziesz!

Wow, coś czuję, że Armin to ten typ rywala, który cieszy się i wyzywa cię od leszczów, gdy wygra z tobą w grę, której reguł ci nie wyjaśnił i w którą grasz po raz pierwszy.

Sucrette: Ale kim jest ten Dambattler?! Nawet nie mam swojego ultu!

Ulti.

Armin: Z pewnością trafiłaś na konto smurf.

Na smurfa. Also za moich czasów nazywało się to „twink”, ale okej, to było siedem lat temu. … A teraz weszłam na Wikipedię, by utwierdzić się w przekonaniu, że nie ściemniam i w wyniku zaczęłam czytać artykuły o gejowskim slangu. Te małe zwycięstwa!

Armin: Cholera, oberwałem two shotem!

Mam takie przeczucie, że w oryginale chodzi o to, że Armin dostał dwa strzały i padł, ale rozwiązania tej zagadki szukajcie (może) w wersji angielskiej.

Armin: Aczkolwiek biorąc pod uwagę, jak teraz feeduje…

Jest nafeedowany. Ale już nieważne, bo wlazłam w roster postaci z LoL-a, skoro już przy tym jestem, i chyba będę musiała zgłębić temat jeszcze bardziej, bo whoo boy, widzę, że w ciągu siedmiu lat nacisk w tworzeniu nowych bohaterów przesunął się z kreskówkowego na mmm, come to mama. Zrobię to dla nauki, oczywiście.
No nic, dostajemy po tyłkach w LoL-u, więc w ramach zawstydzającego odwrotu przeskakujemy do…

Armin: Ostatni Call of… Nie wiem, czy już w to grałaś…?

… Gry, której nazwy nie możemy napisać w pełni, bo jeszcze nas pozwą! Obawiam się, że musieliby wydać ze sto dodatkowych kostiumów, by pokryć koszty rozprawy.

Sucrette: Dawno już nie grałam w FPS.

FPS-a albo strzelankę.

Sucrette: A kiedy ty zdobywałeś złoto, platynę, czy cokolwiek innego, ja pisałam magisterkę.

Uuuuu, cios poniżej pasa. Poza tym w następnej kwestii już pada cała nazwa CoD-a, więc chyba jednak nie boją się tych pozwów.
Z miłych rzeczy – w tej rzeczywistości Nataniel, zamiast spędzać czas z podejrzanymi lumpami na mieście, woli spędzać go z noł-lajfami w Call of Duty. Chociaż to też nie do końca wiadomo, bo od razu próbuje się wymigać od spotkania z Sukretą na kampusie, twierdząc, że jest zajęty. No wiadomo, Słodkoflirtowo samo nie podmieni dragów na majeranek! Po leciwym podrywie, który przypomniał mi Don Juanów szukających miłości w LoL-u, którzy na długie lata wybili mi z głowy przyznawanie się, że jestem dziewczyną w grach multi, Sucrette stara się odzyskać glorię i chwałę.

Sucrette: FPS, to nie jest jak rower, to się zapomina.

Widzę, że reguły poprawnego stawiania przecinków też.
Nataniela w pewnym momencie wzywa jego uniwersytecki plot point jak sądzę, więc nie ma czasu na gierki, dlatego ponownie mościmy się na tarczy pokonanych. I właściwie można powiedzieć, że tu odcinek się kończy – seksy muszą poczekać, Armin po dżentelmeńsku odstawia nas pod akademik, uprzejme całusy, Sukreta klepie się z uznaniem po plecach, bo oto nie zerwała ze swojego byłego ciuchów na pierwszej niby-randce. Szczerze powiedziawszy, pod tym względem podoba mi się, co to AL próbuje osiągnąć, bo w sumie wreszcie wygląda tak, jak te odcinki powinny wyglądać – chociaż tutaj niefortunnie wszystko toczy się w atmosferze zerwania i negatywnych emocji, to mamy randkę, mamy fluff, po prostu spędzanie czasu z WS-em i brak wątku większego niż życie. Nawet przeżywki Sukrety są do zniesienia, pewnie dlatego, że wyjątkowo nie robią z niej kolosalnej idiotki, jak to mają w zwyczaju. Pozytywnie zaskakuje mnie to AL i mam nadzieję, że nie będę musiała tej opinii odszczekać w trzecim i czwartym odcinku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz