wtorek, 18 maja 2021

[LL] Odcinek 7

Odcinek twa jakieś 30 sekund, a ja już widzę, że będzie jak u Hitchcocka, zaczynamy bowiem z grubej rury:
Pamiętacie, jak piekliłam się na Sukretę w związku z jej reakcją na telefon Niny? Cóż, moja opinia pozostaje bez zmian, ale okazuje się, że Suśka nie jest bynajmniej jedyną osobą, której priorytety życiowe wręcz krzyczą o pewną dozę autorefleksji, bowiem matka Niny najwyraźniej ma się wcale nieźle; dziewczyna wymyśliła to, żeby móc postalkować typa, na którego zagięła parol.

Powtarzam: Nina okłamała Sukretę, że nie może przyjść do pracy z powodu depresji matki, bo chciała pogapić się na gościa, w którym się zadurzyła.

...Dlaczego tyle istotnych postaci w tej grze musi mieć taki parszywy charakter?

Nawiasem mówiąc, nie ma to jak gra oparta na wyborach, w której skrypt nie jest w stanie zapamiętać ruchów gracza kilka odcinków do tyłu; Nina zaczyna swoje zwierzenia, wspominając o facecie, o którym mi opowiadała...tyle, że nie, bowiem na skutek platonicznego romansu z Gustawem mam z nią negatywne lovo, w związku z czym uparcie odmawiała podzielenia się ze mną informacją, co też zaprząta jej głowę, ergo słyszę o jej motylach w brzuchu po raz pierwszy. Konsekwencje twoich decyzji takie istotne!

Gra oferuje mi dwie odpowiedzi, z których żadna mnie nie satysfakcjonuje, bowiem jedna sprowadza się do zmycia dziewczynie głowy za lekceważenie pracy, a druga do poklepania po tejże głowie, bo "ho, ho, kto, jak nie ja wie, co to znaczy przedłożyć hormony nad obowiązki!", ja natomiast wolałabym zapytać się jej, czy dobrze się czuje, wymyślając tego rodzaju wymówki. Ostatecznie wybieram pierwszą opcję, no bo naprawdę, na co uzyskuję pasywno-agresywną odpowiedź "No tak, oczywiście, wiedziałam, że nie zrozumiesz". Proszę, gro, czy mogę ją zwolnić? Mam przecież teraz Dambi...co, jakby się zastanowić, nie jest specjalnie budującą alternatywą, ale z dwojga złego wolę infantylizm niż bezczelne kłamstwa.

I jeszcze jedno: jestem pod wrażeniem, jak paskudną manipulacją emocjonalną posługuje się tu gra, sugerując nam, że jesteśmy niewrażliwi jako te głazy, jeśli decydujemy się ochrzanić Ninę za a) naprawdę paskudny wykręt b) zawalenie obowiązków i w końcu c) potężne nadwyrężenie zaufania Sukrety. No nie, Słodki Flircie - dodatkowa godzina gapienia się na swój crush nijak nie usprawiedliwia wywijania takich numerów, i moja starcza zgorzkniałość nie ma tu znaczenia, byłabym identycznego zdania, będąc w wieku Niny.

...Właśnie uświadomiłam sobie, że Nina studiuje. Rany koguta, ta dziewczyna jest chyba jeszcze bardziej niedojrzała, niż Suśka w okresie liceum, a dalibóg, to naprawdę spore osiągnięcie.

Ho ho, Sukreta dowiaduje się, że obiekt westchnień Niny pracuje na uczelni:

To znaczy, że...jest starszy od ciebie?

He, he, he, gdzie jak gdzie, ale na MOJEJ ścieżce to zapowietrzenie się naszej heroiny wygląda wyjątkowo komicznie.

Tak, znaczy… Nie jesteśmy dokładnie w tym samym wieku, to prawda… Ale on jest taki przystojny…

Nooo, TEN argument Suśka zrozumie bez wątpienia. Kto wie, może Ninie uda się jeszcze na powrót wkraść się w łaski szefowej!

Niesamowite, ciągle jesteśmy w pierwszej scenie, a co chwilę przed moimi oczami ląduje nowy brylant; teraz Nina rozpływa się nad elegancją i głosem swojego ideału, na co możliwe odpowiedzi to:

a) Ty jesteś naprawdę zakochana. To urocze. Oczywiście sytuacja, o której mówisz, nie jest prosta, ale...

b) Nino...Nie chcę niszczyć twoich nadziei, ale wiek...to jest zawsze większa bariera niż nam się wydaje.

Dalej, zgadnijcie, którą opcję wybrałam image/forum/smilies/big_smile.png I tak, kierowała mną głównie ciekawość, czy Nina zarzuci nam hipokryzję, czy też jest to kolejna sytuacja, w której twórcom nie chciało się dostosowywać dialogów do WSów.

No proszę, a jednak! Nina wścieka się i wymyśla nam od kotłów i garnków. Brawo, Beemoov, przynajmniej raz nie zgubiliście fiszek, jestem z was dumna.

Ach tak, czyli ty jesteś wystarczająco wyjątkowa, żeby mieć prawo do szczęścia, ale ja już nie?

Cóż, jestem główną bohaterką tego opka...to jest, tej gry, więc obawiam się, że coś może być na rzeczy. Ale z drugiej strony, patrząc na mój związek...

...No i o wilku mowa; Rayan pojawia się w kawiarni, żeby pomóc nam zaaranżować wystawę. Zaidi daje nam trzy propozycje opcji tematycznych wystawy, z czego jedna polega na oddaniu pełni władzy w jego ręce. Ponieważ jeszcze nie oszalałam, wybieram podejście chromatyczne...i okazuje się, że była to właściwa odpowiedź. No pięknie, teraz przez resztę rozgrywki będzie mnie dręczyć fakt, że najwyraźniej moje wyczucie sztuki jest identyczne co pana Daty Są Dla Słabych.

Z cyklu "cytat dnia":

Choć oczywiście, jak śpiewał francuski bard Georges Brassens, "talent bez pracy to tylko żałosne szaleństwo"…

Mam taką wizję, że Zaidi namiętnie kolekcjonuje książeczki w rodzaju "Tysiąc cytatów o..." i uczy się ich nocami na pamięć, coby zawsze mieć na podorędziu jakąś uroczą mądrość do podzielenia się z ludem. A może to któryś ze scenarzystów używa go jako pacynki do pochwalenia się, z którąż to muzą obcował w ostatni weekend?

Po ciężkim początku przychodzi miłe odprężenie: afery Crowstorm ciąg dalszy i kurczę, jaki to jest fajny wątek, aż szkoda, że ewidentnie zmierzamy do końca. Intryga jest całkiem wciągająca, Kastiel, od kiedy porzucił umundurowanie rycerza ortalionu, jest jedną z zabawniejszych postaci w grze, a jego uszczypliwe, ale pełne humoru dyskusje z Natanielem czyta się z przyjemnością.

He, he, he, Zaidi obraził się na mnie, bo wyraziłam zdumienie faktem, że zna TikToka. Czyżbym dotknęła czułej struny? A jego oburzenie jest szczególnie zabawne w obliczu komentarza po przesłuchaniu nagrań DarkJona:

Wolę raczej jazz… To do was przemawia? W ogóle się na tym nie znam…

No, Rayan, staruszku, trzeba się zdecydować - albo jesteś na czasie, albo krzyczysz na tę dzisiejszą młodzież puszczającą muzę z telefonu, żeby wyłączyła tę kosiarkę.

Nataniel włącza podkład z "Mission Impossible" i dzieli się z resztą towarzystwa (Sukreta, Kastiel, Zaidi, który uparł się, że on też chce się bawić z innymi dziećmi) szczwanym planem: on i Sukreta wcielą się w rolę dziennikarzy i przeprowadzą wywiad z DarkJonem (który okazał się być aspirującym muzykiem, który miał kiedyś własny zespół i na próżno liczył na pomoc Crowstorm w wypromowaniu dema) na temat jego działalności, aby poznać jego motywy i dalszy plan działania. Pytacie, na co tam Suśka? Żeby uśpić czujność, a poza tym:

(...) twoja delikatność może tu odegrać decydującą rolę. Masz ten dar łagodnego podejścia do ludzi.

Ho, ho, Natanielu, od razu widać, że nie wiesz, w jakim trybie prowadzę tę rozgrywkę.

Do akcji dołącza reszta brygady w postaci Hyuna i Priyi. Dochodzi do bolesnego zderzenia światopoglądów: Priya, jak na prawniczkę przystało, wypunktowuje wszystkie słaby punkty planu, na które składają się a) jego nielegalność b) jego nielegalność oraz c) jego nielegalność i fakt, że jeśli DarkJon znajdzie sobie dobrego adwokata, to Nat pożegna się z robotą, a Kastiel spędzi resztę życia, wypłacając odszkodowania. Nataniel odparowuje, że zanim machina prawa ruszy pełną parą, kariera rudego będzie wyłącznie wspomnieniem, a przegrywa z netu i tak nie będzie stać na dobrego obrońcę; poza tym, spokojna twoja rozczochrana, już on wie, jak przymusić kogoś do wyznań (ale bez przemocy, wszak grają w to dzieci). Powstają dwa obozy: Obóz P., który zakłada doprowadzenie winnego pod sąd w majestacie prawa, i Obóz N., który zamierza zabawić się w film akcji. Ostateczna decyzja, jak łatwo się domyślić, spoczywa na naszych barkach. Ponieważ z jednej strony mamy tu logiczny i rozsądny plan zaproponowany przez damę, która niedawno trochę podpadła mi swoim podejściem do kwestii zdrady w związku (podpadła wyłącznie spoilerami na Tumblrze, bo interakcji z samą Priyą mam na mojej ścieżce tyle, co kot napłakał), a z drugiej - nielegalny lunapark rodem z Hollywood, oczywiste jest, że wybieram bramkę numer dwa, co kończy się podwyższeniem lovometru z gliną i obniżeniem z prawniczką. Wybacz, Priyo, ale naprawdę byłaś naiwna, wierząc że SUKRETA ze wszystkich ludzi przepuści okazję na zrobienie dymu i wepchnięciu nochala w czyjeś prywatne sprawki. W swoim wyborze nie jestem jednak sama, popiera mnie Kas:

I jeśli Nat jest gotów dla mnie zaryzykować, nawet jeśli… nie zawsze byliśmy najlepszymi przyjaciółmi na świecie…Czuję się w obowiązku go w 100% wspierać.

Ho ho, coś czuję, że fiki z tymi dwoma w roli głównej przeżyją drugą młodość.

Kastiel podkreśla jednak, że chce mieć Priyę po swojej stronie, gdyby potrzeba było dokończyć całą zabawę w sądzie; ta, udobruchana jego przemową (lub może rodzącym się Ho Yay, kto wie), zgadza się wesprzeć kolegów w ich nielegalnych zabawach, doradzając, by nagrywanie odbywało się z telefonu osoby prywatnej:

Więc lepiej, jeśli użyjecie komórki [Sukrety], nie Nata.

Sukreta będzie mieć swój własny fap folder pod ręką! Doprawdy, gwiazdy dziś sprzyjają naszej heroinie.

...A niech to, w złą godzinę. Sukreta wraca do kawiarni, gdzie spotyka naszą ulubioną Dramę Llamę.

Byłem w pobliżu...I pomyślałem sobie, że przecież nie będę teraz unikał Cosy Bear przez resztę życia.

A szkoda.

Chociaż trochę mi zajęło, żeby po ostatnim razie odważyć się znów tu wrócić.

Dostępne odpowiedzi to:

a) spoko loko, póki nie musisz zgłosić się do AA, wszystko jest ok
b) nooo, biorąc pod uwagę, ile wychlałeś, to dziwi mnie, że w ogóle pamiętasz, że narobiłeś mi wiochy
c) zdenerwowałeś mnie, aż strach, ale co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr.

Ponieważ nigdzie nie ma jedynej słusznej odpowiedzi d) - "twoja facjata wisi na tablicy korkowej pod hasłem 'Tych klientów nie obsługujemy'" - decyduję się na jej najbliższy możliwy zamiennik, czyli bramkę numer dwa...Co prowadzi mnie do tekstu "tylko się z tobą droczę, tym razem Ci wybaczę". A niech to, gro, nieładnie dawać fałszywe tropy! I jeszcze proponujemy mu wodę, a primadonna grymasi, że chce kawy! Ale mniejsza o trunki, bowiem:

Zrozumiałem, że nie ma sensu się biczować.

Sytuacji nie poprawia fakt, że odpowiedzią Suśki jest "cieszę się, że to mówisz". Nie, do diabła, wcale się nie cieszę, gro, co jest z tobą nie tak?

Okazuje się, że Alexy postanowił wziąć się z życiem za bary; robi nadgodziny, żeby wynająć własne lokum, wysyła CV jak opętany:

Myślę, że częściowo to ta moja pasywna postawa zniszczyła nasz związek z Morganem.

I...tak! Jedną z możliwych odpowiedzi jest wypomnienie Olkowi, że to bynajmniej nie brak pracy zdenerwował Morgana, dziękuję, SF.

Sukreta chce wiedzieć, czy Alexy rozmawiał z Morganem; okazuje się, że nie, bowiem najpierw miał kaca-mordercę, a później przemyślał sprawę i:

Skoro nam nie wyszło, to pewnie dlatego, że to po prostu nie mogło się udać w taki sposób. Od początku traktowaliśmy ten związek jako coś zbyt oczywistego i zapomnieliśmy o niezbędnych staraniach. To błąd, którego już więcej nie popełnię. Następnym razem będę uważał, nawet jeśli wszystko zacznie się dobrze.

...Alexy? Wina Morgana w tej sytuacji jest żadna.

Powtórzę: Wina. Morgana. W. Tej. Sytuacji. Jest. Żadna.

Twój facet wspierał cię przez cały okres chandry, tolerował twój brak pracy, bez słowa przyjmował fakt, że musi łożyć na rachunki; to istna antyteza traktowania związku jako "coś oczywistego". Twoje starania polegały natomiast na regularnym tango horizontale za plecami partnera. Słodki Flircie, serio: przestań malować ten wątek jako skomplikowane studium natury ludzkiej, bo akurat ten scenariusz jest bardzo, ale to bardzo jednoznaczny w swej wymowie.

Smerf maruda o szukaniu nowej flamy:

Tym razem nie będę czekał z założonymi rękami, aż coś się samo wydarzy! Nie będę się już chował za wyrokami opatrzności!

Cóż, nie wiem, w jakiej pozycji spoczywały twoje ręce w czasie ostatnich kilku tygodni/miesięcy, ale inne części anatomii zdecydowanie NIE były bierne. Psychiczne akrobacje tego faceta, żeby usprawiedliwić swoje występki nie przestają mnie zadziwiać.

Nie tylko Morgan umie się odbić od dna. Jeśli o mnie chodzi, założyłem sobie konto na Grinderze. Nigdzie się nie spieszę, ale mam już sporo propozycji. Na pewno w końcu znajdę tego odpowiedniego…

Nasze opcje to:

a) eeej, ziomuś, przyhamuj, dopiero co rozstałeś się z wieloletnim partnerem
b) wow, genialnie, że tak szybko wracasz do formy! (dosłowny cytat)
c) jak chcesz zaznać bara-bara, to czemu nie, ale sukni z welonem to bym na podstawie związku zrodzonego na takim portalu nie szukała.

Wybieram c), bowiem pierwsza opcja mogłaby skłonić Olka do przemyślenia sprawy, a dalibóg, Morgan już wystarczająco się wycierpiał, natomiast b)...no cóż.

Tu na szczęście dyskusja się kończy i Alexy zmywa się do pracy...ale nie oznacza to zamknięcia tematu, bowiem po powrocie do domu streszczamy przebieg dnia Zaidiemu. Nasz partner chce wiedzieć, czy Drama Llama ma się lepiej, na co możemy odpowiedzieć dwojako: w sposób hurraoptymistyczny i z pewnym takim sceptycyzmem co do jej obecnej postawy. Wybieram drugą opcję; trochę dlatego, że jest dla mnie jedynym słusznym wyborem, a trochę dlatego, że jestem ciekawa, co na to odpowie nasz przeciwnik konwenansów:

Zgadzam się z tobą. Nikt nie jest w stanie tak szybko sobie poradzić z żałobą po rozstaniu. Coś o tym wiem. Zajęło mi lata, żeby stanąć na nogi…

No i teraz trochę nie wiem, na czym stoję, bo jeszcze niedawno Zaidi upierał się, że zdrada to małe miki przy unii dusz. Czyli co - potajemne seksy okej, ale pogodzenie się z losem i próba parcia naprzód (w przypadku Aleksego zaiste wzbudzająca we mnie niezbyt ciepłe uczucia, ale ma to w sumie bardziej związek z jego osobą jako taką, a nie z samym założeniem) - nie okej?

...Nasz związek zaczyna mi się jawić w coraz weselszych barwach.

[Alexy] paradoksalnie musi płakać po kimś, kto wciąż żyje, że tak powiem. To też nie jest łatwe.

No, on akurat primo: może podziękować tylko sam sobie, secundo: obecnie raczej nie płacze.

Wiesz, często dziękuję losowi za to, że spotkałem cię dopiero po latach.

No raczej, kilka wiosen wcześniej i miałbyś prokuratora na karku.

Suśka prosi Rayana o pomoc w wybraniu pseudonimu na akcję:

Udało mi się odwieść go od pomysłu z ukrytymi nawiązaniami do literatury czy sztuki.

Myślę, że tu przydałby się konkurs na propozycje Zaidiego - im bardziej kuriozalne, tym lepsze.

Ostatecznie wychodzi na nasze (dostajemy nawet okienko, żeby wpisać pseudonim!):

Hmm, to trochę… banalne. Ale wyobrażam sobie, że to ważne, żebyś czuła się po prostu komfortowo.

Och, goń się, mój miły. Poza tym, mój pseudonim to właściwie palindrom, więc także nie byle co.

Mój losie, Nina ma cały segregator z pomysłami na ulepszenie kawiarni. SEGREGATOR. A Sukreta nie mogła wyjść z szoku, że sposobem na zwiększenie sprzedaży może być nieznaczne zejście z cen obrazów. Cokolwiek bym nie myślała o niej jako o człowieku, Nina naprawdę zasługuje na prowadzenie tego biznesu sto razy bardziej, niż my.

O, Eryk odwiedził nas w kawiarni i najwyraźniej w jego małżeństwie jest coraz gorzej. Pytacie, co zrobię? No oczywiście, że zasugeruję mu rozwód! Granie Suśką do czegoś jednak zobowiązuje. Eryk jest mi wdzięczny za walenie prosto z mostu, więc postanawiam wycisnąć ową tubkę do dna i z rozpędu streszczam mu cały plan zasadzki na DarkJona, który to plan, warto przypomnieć, jest całkowicie nielegalny.

Udajemy się do Jedynego Butiku W Słodkoflirtowie po ciuchy na wywiad, a tam:

Jaka szkoda, że nie ma Leo (...) Wszyscy sprzedawcy są zajęci.

...Tam pracuje ktoś poza pacynką Rozalii?

W studiu są już wszyscy krewni i znajomi królika, włączając w to naszą flamę:

Skoro mi to zaproponowaliście... Przyznaję, że nie mogę się doczekać, aby przeżyć zakończenie tej historii.

Rayan, znajdź sobie jakichś kolegów, bo to aż smutne, jak bardzo nie masz nic do roboty w tej fabule i kręcisz się po scenie w roli sukrecinego ogona. No, ale przynajmniej wykazałeś się wiedzą z zakresu viking metalu z czasów prowadzenia kursu "Antyklerykalizm w sztuce", więc tyle dobrego, że na coś się przydałeś - niewiele, bo niewiele, ale zawsze.

Muszę powiedzieć, że tryb wywiadu z DarkJonem jest bardzo fajny - to trochę mechanika z "przegadanych" eventów, gdzie trzeba wstrzelić się z odpowiedzią, bazując na danej tematyce. Podobają mi się takie urozmaicenia rozgrywki, proszę, Słodki Flircie, oto ciasteczko dla ciebie.

Ech, wygląda na to, że hazard nie jest dla mnie (o czym wiedziałam i przed tym odcinkiem), bowiem postawiłam na niewłaściwego konia, przekonana, że Zack był tylko red herringiem. No i teraz mam rozkminę: czy mamy tu do czynienia z incepcją fałszywych tropów, gdzie red herringowe zachowanie Zacka było tylko pierwszą zmyłką, mającą nam zaciemnić prawdziwy red herring, jakim był Gabin, czy też - i to jest jednak bardziej prawdopodobna opcja - daję tej grze zbyt wielki kredyt zaufania i Zack jest winny, bo wskazywało na to wiele ewidentnych znaków, a SF nie jest mistrzem fabularnych zakrętasów?

Tumblr zwrócił mi uwagę na ciekawy szczegół: w liceum, podczas afery z Debrą, rozwścieczony Kastiel wali pięścią w ścianę. Tu - gdy sytuacja jest niewątpliwie grubszego kalibru - chce zrobić to samo, ale zatrzymuje się w pół gestu. To jest taki fajny, subtelny sposób pokazania zmiany, jaka zaszła w danej postaci na przestrzeni lat i ach, gdyby tylko twórcy regularnie nie gubili fiszek, ile więcej moglibyśmy mieć tego rodzaju diamentów fabularnych!

Oho, mamy kolejne starcie tytanów: rozwiązać zabawę i odżegnać się od rozdziału "Crowstorm" (Priya, Rayan), czy też myśleć przede wszystkim o latach dokonań i fanach i walczyć o utrzymanie kontroli w zespole (Nat, Hyun). Ponieważ nadal jadę na adrenalinowym haju, popieram walkę o terytorium, ku niezadowoleniu mojego lubego, który ględzi coś o wolności artystycznej.

Rozmowa między członkami Crowstorm to kolejny duży plus tego odcinka: dobrze napisana, że odpowiednio rozłożonymi akcentami emocjonalnymi, w dodatku motywacja Zacka, jakkolwiek momentami odpływająca w stronę stereotypowego czarnego charakteru, jest całkiem wiarygodna psychologicznie...i jedyną łyżką dziegciu w tej kadzi miodu jest Suśka, która - o ile nie jest się na ścieżce Kastiela - TAK BARDZO nie ma tam nic do roboty i jest wsadzona na ewidentną doczepkę tylko po to, żeby gracz mógł się dowiedzieć, co zaszło. Ja rozumiem, że perspektywy rozgrywki opcje są ograniczone, ale naprawdę, z całego tego detektywistycznego ZOO bardziej kuriozalne byłoby już tylko zostawienie w ramach moralnego wsparcia mojego WSa.

O mój losie, spotykamy się w mieszkaniu Kastiela, ten dziękuje każdemu za wsparcie (Natanielowi - wiadomo, Hyunowi - bo postanowił jeszcze chwilę pobawić się w community managera, zamiast oddać się w pełni cukiernictwu, i wypromować nagły sukces wizerunkowy zespołu)...aż tu nagle wchodzi mój WS, cały na biało, i wychwala Hyuna za artykuły, które znalazły się w fałszywym numerze fałszywego pisma, z którego rzekomo wywodzili się "dziennikarze" Sukreta i Nat (tytułowe Krakin'News). Reakcja otoczenia? Tekst Nata:

A więc ktoś naprawdę przeczytał artykuły, które znajdowały się na tej stronie? Rayan, jesteś niemożliwy...

I powszechne WTF ze strony pozostałych image/forum/smilies/big_smile.png image/forum/smilies/big_smile.png image/forum/smilies/big_smile.png Swoją drogą, jak obecność Zaidiego w całej tej aferze można jeszcze na upartego wytłumaczyć osobistymi relacjami w przypadku bycia WSem Sukrety, to chciałabym wiedzieć, jakie jest uzasadnienie na wszystkich innych ścieżkach. "Akurat przebywałem w Cosy Bear, gdy gruchnęła informacja o DarkJonie, mogę się pobawić z wami, proszę, proszę, proszę?"? Zresztą sam Rayan najwyraźniej zaczyna sobie zdawać sprawę z tego, jak dalece zbędny jest w fabule:

Zastanawiam się, czy dobrze zrobiłem, że wmieszałem się w tę historię...(...) odkrylibyście TikToka beze mnie. Jest dosyć popularny...(...) Czułem się trochę nie na miejscu, kiedy doradzałem Kastielowi w sprawie jego wyboru.

Drodzy scenarzyści, jeżeli sami widzicie, że wasz WS wnosi do fabuły okrągłe zero, to może być znak, że należy lekko zmodyfikować fabułę. Albo WSa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz