Nowy dzień, nowe dramaty!
Odcinek rozpoczynamy spotkaniem
towarzyskim w hacjendzie Rozy i Leo. Jest całkiem sympatycznie, Sukreta
opowiada towarzystwu, jak to Nina pomyliła kawę zwykłą z bezkofeinową, w
związku z czym Eryk wypijał napój litrami i skarżył się na brak efektu;
Leo rewanżuje się historią o tym, że kiedyś z powodu pomyłki w kodzie
zamówienia do sklepu zamiast swetrów przyjechał zapas różowych,
koronkowych majtek. Ot, sympatyczne anegdotki, typowe dla luźnych rozmów
z przyjaciółmi. Suśka chwali się, że Rayan uruchomił nowy kurs dla
studentów "Korespondencja artystyczna", Rozalia chce wiedzieć, ki
diabeł...
...i wtedy wchodzi mój WS, cały na biało.
Czy ten człowiek robi to specjalnie? Czy to jakiś dziwaczny fetysz - konstruować swoje wypowiedzi w taki sposób, by brzmiały jak najbardziej pompatycznie, nawet kiedy nie ma ku temu żadnych powodów? Jak w przypadku Zaidiego wygląda kupowanie bułek w piekarni? Może on po prostu nie umie wysławiać się w normalny, plebejski sposób?
O, jednak umie. A zatem chyba fetysz.
Swoją drogą, czy ta gra przechodzi w ogóle jakąś korektę? I nie jest to zarzut wyłącznie wobec polskiej ekipy, na hiszpańskiej wersji występują podobne błędy. Pół biedy, gdy mówimy tylko o literówkach, jak w cytacie powyżej; czasem jednak otrzymujemy kwiatki takie, jak ten:
Jeżeli uważacie, że to zdanie brzmi cokolwiek bez sensu w kontekście obecnej rozgrywki, to macie rację. Oto oryginał:
Subtelna różnica, czyż nie?
Roza na temat ewentualnej obecności Sukrety na wykładach swojego kochania w roli wolnej słuchaczki:
Rayan:
Ta wizja zakupu bułek staje się coraz bardziej fascynująca.
Roza pyta nas, czy chcemy zadzwonić do Dramy Llamy i sprawdzić, czy już wytrzeźwiała po tym, jak narobiła nam wiochy w kawiarni, NO ZGADNIJCIE, JAKA JEST MOJA ODPOWIEDŹ.
O mój losie, Nina wydzwania do nas po nocy i przeprasza, że nie będzie mogła przyjść do roboty, bo matka ma nawrót stanów depresyjnych i dziewczyna nie chce zostawiać jej samej. Monolog wewnętrzny Suśki po otrzymaniu tej smutnej informacji?
Brawa dla tej pani, cóż za wspaniały pokaz empatii (Jako dostępne odpowiedzi mamy "jedź, zdrowie najważniejsze" i "nooo, weź, a czy twoją chorą matką nie mógłby się zająć ktoś inny?" - i co najsmutniejsze, zastosowałam tu naprawdę minimalną ilość parafrazy. Jak lubię grać Suśką w trybie Chaotic Evil, bo uważam, że najlepiej pasuje to do jej charakteru, tak w tym wypadku nie potrafię się zdobyć na taką bezczelność, nawet wobec pikselowych ludzików)!
BTW, Suśka potrzebuje Niny, bo w godzinach pracy ma spotkania - najpierw z Gustawem, później z Danem, a.k.a Januszem Traczem tego uniwersum (copyright by CiaraDG) i nie może żadnego z nich przełożyć. Su panikuje, jakby całe Cosy Bear miało stanąć w płomieniach z racji nieobecności pomocnicy...tymczasem, jak przekonamy się w dalszej części odcinka, rozmowa z Gustawem będzie trwała jakieś piętnaście minut (z Danem nieco dłużej, ale tu wystarczyłoby ściągnąć kogoś do pomocy na okres lunchu), po którym to czasie Suśka spokojnie uda się na ploty z Chani i Violettą, przedyskutuje z Hyunem kwestię zatrudnienia jego siostry, zmyje naczynia i jeszcze strzeli małą inwentaryzację. Gdzie zatem ten olbrzymi kryzys?
Bankowiec przybywa do kawiarni i zamawia u naszego WSa, który zgodził się w trybie nagłym zastąpić Ninę, latte z mlekiem sojowym:
Zaidi, jest mi doskonale obojętne, czy porzucisz mnie dla Mariny/pracy na innym uniwerku, ale jeżeli przez twoją niekompetencję moje stosunki z Gustawem ulegną ochłodzeniu, to czeka nas BARDZO poważna rozmowa.
Coś czuję, że na skutek brudnych interesów z Traczem prędzej czy później może dojść do jedynej naprawdę bolesnej dla mnie konfrontacji w tej grze
Na WSa napada madka (nie, nie chodzi o Rozę), bowiem zaserwował jej kawę z mlekiem nieodpowiednim dla kobiety karmiącej:
...Zaidi, no weź, ja nie chcę cię lubić (dodatkowe punkty za fakt, że kobieta złapała się na ten tani lep...Inna rzecz, że gdyby nie sprajty, to nie wiedziałabym, że Zaidi robi sobie jaja, ten tekst wcale nieźle wpisuje się w jego zwykłą retorykę).
Hyun zamawia espresso:
Słowo daję, to pierwszy odcinek od początku tej gry, w którym interakcje z WSem autentycznie mnie bawią!
Obecnie największą frajdę sprawia mi wątek Tracza; z pełną premedytacją wybieram odpowiedzi, które pozwolą mu jak najdłużej ukrywać swoje szemrane biznesy, licząc na to, że kiedy w końcu wszystko się zawali, to z epickim hukiem.
Rayan dwukrotnie pomieszał zamówienie, a ja zaczynam się zastanawiać, czy zapisywanie życzeń klientów jest wbrew polityce Cosy Bear. Chłopie, skombinuj sobie jakiś notatnik i długopis, skoro pamięć już nie ta.
Suśka każe Hyunowi iść precz, bo to jego siostra przechodzi rozmowę kwalifikacyjną i nie ma potrzeby, żeby odpowiadał za nią; normalnie przyklasnęłabym temu rozumowaniu, ale niestety, rzekomo dorosła Dambi sprawia wrażenie wyjątkowo mało rozgarniętej dziesięciolatki (bo normalna dziesięciolatka rozumiałaby, że gdy potencjalny pracodawca pyta ją o mocne strony, to interesuje go, czy sprawdzi się w kawiarni, a nie to, ilu ma obserwatorów na portalach społecznościowych, litości), więc nic dziwnego, że ktoś dorosły musi być obok, aby tłumaczyć z pokemoniastego na nasze; zdumiewa mnie tylko, że Hyun - który było nie było spędził w tym miejscu sporo czasu - w ogóle uznał, iż to dobry pomysł.
Robiłam sobie podśmiechujki z ilustracji, z której wynikało, że Suśka reaguje cokolwiek przesadnym entuzjazmem na przedstawienie/operę, ale muszę oddać honor: Zaidi zabrał ją na tarantelę (z cyklu "SF bawi i uczy": "sycylijskie melodie skomponowane tak, aby ludzie ukąszeni przez tarantulę mogli pozbyć się trucizny poprzez ruch"), więc jej zaangażowanie w to, co dzieje się na scenie nie wygląda już tak zabawnie (chociaż poza Zaidiego nadal powoduje u mnie uniesienie brwi).
Refleksja na koniec: początkowo planowałam z premedytacją obniżyć sobie lovometr z Zaidim i poświęcić ilustrację, bo granie kodami w poprzednim odcinku - które de facto doprowadziło do nagrodzenia WSa seksem za deklarację, że uważa wierność za kołtuński wymysł - pozostawiło zły smak w mych ustach, ale ku mojemu zdziwieniu, chyba po raz pierwszy od rozpoczęcia LL, w pełni trzymałam z Rayanem. Facet przestawił sobie plan dnia, żeby pomóc Sukrecie w kawiarni; mimo zerowego doświadczenia starał się jak tylko mógł wywiązać z zadania (a że momentami mu nie szło? Nie dziwota, biorąc pod uwagę, że został wrzucony bez przygotowania na obcy grunt); miał pełne prawo zażądać za artykuł dla Yael rynkowej kwoty (jako osoba, która swego czasu trudniła się pracami na zlecenie, kieruję tu przy okazji apel do wszystkich czytających: prosząc kogoś znajomego o tłumaczenie/korektę/napisanie pracy i słysząc, ile wyjdzie za znak/stronę, nie używajcie argumentu "Ej, weź zejdź trochę z ceny, to dla kumpla". Po prostu nie) i generalnie - robił w tej odsłonie, co mógł, żeby wesprzeć swoją połowicę.
...A niech to, sama nie wiem, co mam sądzić o tej nagłej zmianie frontu. Drogi Beemoovie, mam prośbę: czy Zaidi mógłby w następnym odcinku rzucić kolejnym oświeconym komentarzem - nie wiem, niech wytłumaczy Sukrecie, że miłość to metafizyka i źródło wszelkich duchowych wzruszeń, ale jesteśmy istotami cielesnymi, więc choć spogląda z pogardą na dzisiejsze standardy piękna lansowane przez media, nie będzie w stanie dłużej trwać z nią w unii dusz, jeżeli Suśka się roztyje - żebym na powrót wiedziała, na czym stoję?
...i wtedy wchodzi mój WS, cały na biało.
(...) podstawową ideą jest to, że "wszystko jest we wszystkim i na odwrót". Postanowiłem zrobić z tego blok zajęć. Zaczęliśmy od rozmowy o podobieństwach między sztuką w umysłach artystów, wokół “Okrutnych kamieni” Pouillona. Następnie rozmawialiśmy o adaptacjach, z cyklem wokół filmów Stephena Kinga. Naciskając na paradoks tego autora, który jest jednym z największych koneserów siódmej sztuki...nigdy nie lubił, gdy filmowcy oddalali się od jego tekstu, jak Kubrick czy De Palma. W każdym razie, to tylko dygresja. Teraz kończymy studiować rezonanse parodystyczne...
Czy ten człowiek robi to specjalnie? Czy to jakiś dziwaczny fetysz - konstruować swoje wypowiedzi w taki sposób, by brzmiały jak najbardziej pompatycznie, nawet kiedy nie ma ku temu żadnych powodów? Jak w przypadku Zaidiego wygląda kupowanie bułek w piekarni? Może on po prostu nie umie wysławiać się w normalny, plebejski sposób?
Wybrałem "Simpsonów" jako moje obiekt pracy. Wiedziałaś, że w pierwszych dziesięciu sezonach jest ponad dwadzieścia aluzji do Obywatela Kane'a?
O, jednak umie. A zatem chyba fetysz.
Swoją drogą, czy ta gra przechodzi w ogóle jakąś korektę? I nie jest to zarzut wyłącznie wobec polskiej ekipy, na hiszpańskiej wersji występują podobne błędy. Pół biedy, gdy mówimy tylko o literówkach, jak w cytacie powyżej; czasem jednak otrzymujemy kwiatki takie, jak ten:
Nie jest powiedziane, że Rayan będzie wykładać tu w tym roku.
Jeżeli uważacie, że to zdanie brzmi cokolwiek bez sensu w kontekście obecnej rozgrywki, to macie rację. Oto oryginał:
There’s no guarantee that Rayan will still be teaching here next year.
Subtelna różnica, czyż nie?
Roza na temat ewentualnej obecności Sukrety na wykładach swojego kochania w roli wolnej słuchaczki:
A pomyśleliście o tych wszystkich młodych studentkach zagubionych w podziwie dla tajemniczego profesora Zaidi?
Rayan:
Och, to bardzo przesadzona reputacja... Epifenomen...
Ta wizja zakupu bułek staje się coraz bardziej fascynująca.
Roza pyta nas, czy chcemy zadzwonić do Dramy Llamy i sprawdzić, czy już wytrzeźwiała po tym, jak narobiła nam wiochy w kawiarni, NO ZGADNIJCIE, JAKA JEST MOJA ODPOWIEDŹ.
O mój losie, Nina wydzwania do nas po nocy i przeprasza, że nie będzie mogła przyjść do roboty, bo matka ma nawrót stanów depresyjnych i dziewczyna nie chce zostawiać jej samej. Monolog wewnętrzny Suśki po otrzymaniu tej smutnej informacji?
Myślałam, że już się do tego zdystansowała, ale najwyraźniej nie. (...) A mi to w ogóle nie na rękę. Naprawdę potrzebuję jutro Niny.
Brawa dla tej pani, cóż za wspaniały pokaz empatii (Jako dostępne odpowiedzi mamy "jedź, zdrowie najważniejsze" i "nooo, weź, a czy twoją chorą matką nie mógłby się zająć ktoś inny?" - i co najsmutniejsze, zastosowałam tu naprawdę minimalną ilość parafrazy. Jak lubię grać Suśką w trybie Chaotic Evil, bo uważam, że najlepiej pasuje to do jej charakteru, tak w tym wypadku nie potrafię się zdobyć na taką bezczelność, nawet wobec pikselowych ludzików)!
BTW, Suśka potrzebuje Niny, bo w godzinach pracy ma spotkania - najpierw z Gustawem, później z Danem, a.k.a Januszem Traczem tego uniwersum (copyright by CiaraDG) i nie może żadnego z nich przełożyć. Su panikuje, jakby całe Cosy Bear miało stanąć w płomieniach z racji nieobecności pomocnicy...tymczasem, jak przekonamy się w dalszej części odcinka, rozmowa z Gustawem będzie trwała jakieś piętnaście minut (z Danem nieco dłużej, ale tu wystarczyłoby ściągnąć kogoś do pomocy na okres lunchu), po którym to czasie Suśka spokojnie uda się na ploty z Chani i Violettą, przedyskutuje z Hyunem kwestię zatrudnienia jego siostry, zmyje naczynia i jeszcze strzeli małą inwentaryzację. Gdzie zatem ten olbrzymi kryzys?
Bankowiec przybywa do kawiarni i zamawia u naszego WSa, który zgodził się w trybie nagłym zastąpić Ninę, latte z mlekiem sojowym:
Cóż, latte brakuje trochę śmietanki, ale nie po to tu przyszedłem.
Zaidi, jest mi doskonale obojętne, czy porzucisz mnie dla Mariny/pracy na innym uniwerku, ale jeżeli przez twoją niekompetencję moje stosunki z Gustawem ulegną ochłodzeniu, to czeka nas BARDZO poważna rozmowa.
Wie pani, o ile znajdzie pani rozwiązanie, i jest ono legalne...
Coś czuję, że na skutek brudnych interesów z Traczem prędzej czy później może dojść do jedynej naprawdę bolesnej dla mnie konfrontacji w tej grze

Na WSa napada madka (nie, nie chodzi o Rozę), bowiem zaserwował jej kawę z mlekiem nieodpowiednim dla kobiety karmiącej:
Mam nadzieję, że będzie w stanie mi pani wybaczyć. Ten blask, który od pani promieniuje, powinien był mi podpowiedzieć o pani świeżym macierzyństwie.
...Zaidi, no weź, ja nie chcę cię lubić (dodatkowe punkty za fakt, że kobieta złapała się na ten tani lep...Inna rzecz, że gdyby nie sprajty, to nie wiedziałabym, że Zaidi robi sobie jaja, ten tekst wcale nieźle wpisuje się w jego zwykłą retorykę).
Hyun zamawia espresso:
- Eee...Rayan...to jest filtr do dużej kawy.
- Tak, oczywiście... Cóż... Nie chciałbyś przypadkiem dużej kawy...?
Słowo daję, to pierwszy odcinek od początku tej gry, w którym interakcje z WSem autentycznie mnie bawią!
Obecnie największą frajdę sprawia mi wątek Tracza; z pełną premedytacją wybieram odpowiedzi, które pozwolą mu jak najdłużej ukrywać swoje szemrane biznesy, licząc na to, że kiedy w końcu wszystko się zawali, to z epickim hukiem.
Rayan dwukrotnie pomieszał zamówienie, a ja zaczynam się zastanawiać, czy zapisywanie życzeń klientów jest wbrew polityce Cosy Bear. Chłopie, skombinuj sobie jakiś notatnik i długopis, skoro pamięć już nie ta.
Suśka każe Hyunowi iść precz, bo to jego siostra przechodzi rozmowę kwalifikacyjną i nie ma potrzeby, żeby odpowiadał za nią; normalnie przyklasnęłabym temu rozumowaniu, ale niestety, rzekomo dorosła Dambi sprawia wrażenie wyjątkowo mało rozgarniętej dziesięciolatki (bo normalna dziesięciolatka rozumiałaby, że gdy potencjalny pracodawca pyta ją o mocne strony, to interesuje go, czy sprawdzi się w kawiarni, a nie to, ilu ma obserwatorów na portalach społecznościowych, litości), więc nic dziwnego, że ktoś dorosły musi być obok, aby tłumaczyć z pokemoniastego na nasze; zdumiewa mnie tylko, że Hyun - który było nie było spędził w tym miejscu sporo czasu - w ogóle uznał, iż to dobry pomysł.
Robiłam sobie podśmiechujki z ilustracji, z której wynikało, że Suśka reaguje cokolwiek przesadnym entuzjazmem na przedstawienie/operę, ale muszę oddać honor: Zaidi zabrał ją na tarantelę (z cyklu "SF bawi i uczy": "sycylijskie melodie skomponowane tak, aby ludzie ukąszeni przez tarantulę mogli pozbyć się trucizny poprzez ruch"), więc jej zaangażowanie w to, co dzieje się na scenie nie wygląda już tak zabawnie (chociaż poza Zaidiego nadal powoduje u mnie uniesienie brwi).
Refleksja na koniec: początkowo planowałam z premedytacją obniżyć sobie lovometr z Zaidim i poświęcić ilustrację, bo granie kodami w poprzednim odcinku - które de facto doprowadziło do nagrodzenia WSa seksem za deklarację, że uważa wierność za kołtuński wymysł - pozostawiło zły smak w mych ustach, ale ku mojemu zdziwieniu, chyba po raz pierwszy od rozpoczęcia LL, w pełni trzymałam z Rayanem. Facet przestawił sobie plan dnia, żeby pomóc Sukrecie w kawiarni; mimo zerowego doświadczenia starał się jak tylko mógł wywiązać z zadania (a że momentami mu nie szło? Nie dziwota, biorąc pod uwagę, że został wrzucony bez przygotowania na obcy grunt); miał pełne prawo zażądać za artykuł dla Yael rynkowej kwoty (jako osoba, która swego czasu trudniła się pracami na zlecenie, kieruję tu przy okazji apel do wszystkich czytających: prosząc kogoś znajomego o tłumaczenie/korektę/napisanie pracy i słysząc, ile wyjdzie za znak/stronę, nie używajcie argumentu "Ej, weź zejdź trochę z ceny, to dla kumpla". Po prostu nie) i generalnie - robił w tej odsłonie, co mógł, żeby wesprzeć swoją połowicę.
...A niech to, sama nie wiem, co mam sądzić o tej nagłej zmianie frontu. Drogi Beemoovie, mam prośbę: czy Zaidi mógłby w następnym odcinku rzucić kolejnym oświeconym komentarzem - nie wiem, niech wytłumaczy Sukrecie, że miłość to metafizyka i źródło wszelkich duchowych wzruszeń, ale jesteśmy istotami cielesnymi, więc choć spogląda z pogardą na dzisiejsze standardy piękna lansowane przez media, nie będzie w stanie dłużej trwać z nią w unii dusz, jeżeli Suśka się roztyje - żebym na powrót wiedziała, na czym stoję?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz