A niech to, złamałam swoją kardynalną zasadę "Nie karmić Beemoovu" i
doładowałam PA - ale cóż, do przejścia odcinka brakowało mi na tyle mało
punktów, by tego rodzaju wydatek nie uderzył mnie specjalnie po
kieszeni, a jednocześnie na tyle dużo, że chomikowanie zabrałoby mi
około miesiąca, więc smacznego, droga firmo, wykorzystaj mądrze te
pieniądze.
Zanurkujmy zatem w nową odsłonę i zobaczmy, czy inwestycja mi się zwróci.
Zanurkujmy zatem w nową odsłonę i zobaczmy, czy inwestycja mi się zwróci.
Zaidi do studentki:
Na przykład głęboka niechęć twojego lubego do materiałów pomocniczych i artykułów papierniczych.
Nawiasem mówiąc, gra ewidentnie próbuje mnie przygotować na potencjalny trójkącik Sukreta - Zaidi - nowa studentka Zaidiego i to w sumie narracyjnie nie jest taki zły pomysł - było nie było, Suśka wyrwała swojego ówczesnego wykładowcę, więc wizja, że za chwilę zostanie wymieniona na młodszy model nie jest taka znów od czapy - problem jednak w tym, że ja wybrałam mojego WSa tylko ze względu na potencjalny aspekt komediowy naszych interakcji/stężenie klisz na metr
kwadratowy, więc śmiało, droga Marino, nie krępuj się, droga wolna.
Jaka ta scena z Hyunem jest ładna! Nie tylko dowiadujemy się czegoś o nowego o naszym kumplu, jego aspiracjach i marzeniach, ale w dodatku oferujemy mu konkretną pomoc w realizowaniu pragnień! Słodki Flircie, proooszę, czy mogę wreszcie ostatecznie posłać na drzewo Alexa i Rozę i nadać tytuł Dynamicznego Duo znacznie przyjemniejszym kandydatom?
Za każdym razem, gdy spotykam na swojej drodze Gabina zastanawiam się, czy SF naprawdę nie widzi, jak dalece podejrzany jest ten typek ze swoją rzekomą troską o Castiela (przy jednoczesnym niezbyt subtelnym oczernianiu reszty zespołu i sianiu fermentu od wewnątrz), czy też twórcy tak dalece się wycwanili, że celowo postanowili nam rzucić tego rodzaju red herring i chichoczą w kułak, przygotowując prawdziwy plot twist, w którym okaże się, że wszystkiemu winny był dźwiękowiec Zdzisiu.
Do diabła, musiałam wybrać polepszenie relacji z Rozą tylko dlatego, że alternatywą byłoby dalsze usprawiedliwianie tej chodzącej porażki znanej jako Alexy. Słodki Flircie, to nieelegancko stawiać mnie między młotem a kowadłem!
To Leo ma w ogóle jakieś życie wewnętrzne i poglądy? Ja tam byłam zawsze głęboko przekonana, że arm candy Rozalii przechodzi w tryb czuwania w tym samym momencie, w którym przestaje być przydatne dla swej właścicielki lub dla naszego awatara.
...gro, przestań, ja NIE CHCĘ kibicować Rozie.
Mam szczerą nadzieję, że nie, biorąc pod uwagę, że licealny Leo był dla swej dziewczyny połączeniem obiektu obsesji z dżinem do spełniania życzeń.
Słuchajcie, ja może nie znam się na modzie, ale o co chodzi z tymi pogłębiającymi się negliżami Sukrety? Bo tak patrzę na ten strój przeznaczony dla mojego WSa, patrzę i zastanawiam się, czy bez stosownych umocnień tu i ówdzie Su nie zakończyłaby fety pokazując gościom więcej, niż przyjęło się uważać za obyczajne.
Sukreta streszcza Rayanowi rozmowę, którą odbyła z Rozą o Aleksym i wnioski, do których doszły (niebieski nigdy nie nauczył się budować relacji wychodzącej poza fazę motyli w brzuchu):
Grając na ścieżce Zaidiego człowiek uświadamia sobie w pełni, o co chodzi w wyrażeniu "uważaj, czego sobie życzysz". Wybrałam go na WSa, bo liczyłam na przekomiczną egzaltację w dialogach i bam! Rzeczywistość nie tyle dogoniła marzenia, co prześcignęła je o dobry kilometr. Czy ten facet naprawdę musi konstruować większość swoich wypowiedzi w tak przeraźliwie nienaturalny sposób, który zresztą wygląda głównie na upajanie się własną elokwencją i kulturowym
rozeznaniem?
To pierwszy od dawna żart w SF, który mnie autentycznie rozśmieszył. Dlaczego wszystkie najlepsze linijki dostają bohaterzy trzecioplanowi?
Z cyklu: "kiedy SF staje się swoją własną metą":
BTW, ja naprawdę lubię Eryczka i chcę wierzyć, że działa w naszym najlepszym interesie, ale naprawdę, gro, czy musiałaś jak zwykle postawić mnie przed wyborem w rodzaju "wolisz kiłę czy rzeżączkę", pozwalając mi wybrać między opcją a) "zdradzę ci supertajny plan, chociaż od mojej dyskrecji może zależeć powodzenie śledztwa" i b) "będę się zachowywać podejrzanie jak jasna cholera, wkopując przy tym Nata"? Dlaczego, no dlaczego nie mogę choć raz odpowiedzieć "przepraszam, ale to nie moją sprawa, rozmawiaj z samym zainteresowanym" (cóż, w sumie wiem dlaczego - byłoby to całkowicie sprzeczne z naturą Sukrety)?
Spotkałam się z teorią, że Dan używa Cosy Bear jako przykrywki do prania brudnych pieniędzy i yup, to całkiem pasuje do jego reakcji w tym odcinku. Swoją drogą, kiedyś na forum zastanawiano się, jakich jeszcze motywów z "Trudnych spraw" nie wykorzystało SF i wydaje mi się, że nikt tam nie zaproponował gangsterki. Jakie to miłe, gdy gra po tylu latach nadal potrafi czymś zaskoczyć!
Kurczę, jakie te wszystkie scenki traktujące o znajomych Sukrety, ich relacjach i pasjach są przyjemne. To się naprawdę dobrze czyta, dialogi są naturalne, niezbyt przegadane, pozwalają na chwilę oddechu od konfliktów, a jednocześnie popychają fabułę do przodu. W sumie robi się człowiekowi trochę smutno, jak sobie uświadomi, że zdecydowanie najsłabszym wątkiem w całej grze mającej "flirt" w nazwie są...relacje z WSem. Serio, jesteśmy obecnie zapewne gdzieś
w 1/4 (zakładając, że LL będzie miało podobną liczbę odcinków, co UL), a gdyby wyciąć z tej gry Zaidiego, w samej mechanice rozgrywki zmieniłoby to wielkie, tłuste zero - i tuszę, że można to samo powiedzieć o każdym innym partnerze nie będącym Castielem.
Mój losie, Dan i Rayan rozmawiają ze sobą jakąś minutę, a w tym dialogu jest więcej pasji, iskier i intelektualnego sparringu niż we wszystkich dotychczasowych scenach z Sukretą razem wziętych. Mój headcanon o Jedynej Słusznej Relacji w tym potencjalnym trójkącie nabiera coraz więcej sensu.
Alexy przybył na naszą imprezę...po to, żeby się urżnąć i zawracać przypadkowo spotkanym osobom rzyć swoimi problemami miłosnymi.
Śmiertelna dawka dla człowieka to około 4 promile. Hmm, ciekawe, ile zdążyła już w siebie władować nasza Drama Llama...
Morgan niniejszym staje się moją czwartą ulubioną postacią w tym uniwersum (po Farazie, Gustawie i ojcu Suśki).
Ja wiem, że serca nie da się zaprogramować i taki widok musiał zaboleć,ale autentycznie rozczula mnie podejście Alexego, który najwyraźniej jest głęboko przekonany, że ma prawo do moralnej oceny swojego byłego - który, zwróćmy uwagę, znalazł sobie nowego towarzysza już PO zerwaniu, miast jak co poniektórzy regularnie wymykać się za plecami partnera na małe bzykanko. W sumie jedyne, co podoba mi się w tym żenującym wątku to fakt, że Beemoov pozwala mi jeździć po Alexym jak po łysej kobyle, z której to możliwości skwapliwie korzystam.
Oho, Zaidi postanowił podzielić się własnymi przemyśleniami na temat rozpadu związku naszych kumpli:
Nie jestem pewna, czy podoba mi się kierunek, w jakim zmierza ta rozmowa.
Jaki znów "słomiany zapał", do licha? Aleksowi nie tyle znudził się dotychczasowy kochanek, co przeraził się, że Morgan domyślił się prawdy - a nawet gdyby, to co to, do kroćset, zmienia? Zdrada przestaje być zdradą, jeżeli Alexego już nie fascynuje nowa zabaweczka?
Wygląda na to, że Sukreta pominęła w swych wyznaniach tę część, w której Alexy całkowicie poważnie rozważał NIE przyznanie się; gdyby nie naleganie Suśki i Rozy, biedny Morgan zapewne do dziś nie wiedziałby, że przyprawiano mu rogi.
Za nic wielkiego
...Zaidi, ty tak poważnie?
Jestem teraz rozdarta niczym ta sosna, bowiem mam do wyboru dwie odpowiedzi - jedną, która zaprowadzi mnie do ilustracji (która to ilustracja specjalnie mnie nie zachwyca, jako że ma się nijak do fabuły dzisiejszego odcinka, z drugiej strony - mam duszę kolekcjonera i po to w końcu gram kodami) i drugą, którą można by streścić jako "Dobrze się czujesz?". Nie muszę chyba mówić, w jakim kierunku wyrywa się moje serce, ale koniec końców wygrywa materializm; gorycz moralnego upadku osładza mi wszelako fakt, że odpowiedź Suśki brzmi "Ty na jego miejscu mógłbyś wybaczyć?" i czuję, że to jeszcze nie koniec rewelacji na dziś.
Nie ma to jak zredukować czyjeś zdradzone zaufanie i poczucie krzywdy do "społecznych norm" i "dumy". Och, Morgan, gdybyś tylko nie był takim plebejuszem o ciasnych horyzontach, nadal mógłbyś się cieszyć związkiem z człowiekiem, który regularnie wbijał ci nóż w plecy!
I żeby nie było: to nie tak, że Morgan nie może przetrawić sytuacji i zdecydować, że jednak mimo wszystko jest w stanie wybaczyć i dać sobie i Alexemu drugą szansę. Pewnie, że może. Ale ujęcie tematu przez Zaidiego jest wybitnie niezręczne, bo jego wyjaśnienie brzmi tak, jakby w gruncie rzeczy uważał Morgana za sztywniaka, który nie docenia siły Tru Loff i pozwala, by pętały go jakieś, nieprawdaż, dziwaczne konwenanse dotyczące zasad współżycia - tymczasem
smutna prawda jest taka, że zdrada może skutecznie zabić nawet silne uczucie.
...Swoją drogą, ciekawa jestem, czy twórcy zdają sobie sprawę na jak fantastycznego manipulatora kreują tu naszego WSa. Zauważmy: Rayan podkreśla, jak to "szczęście jest dla niego ważniejsze niż duma". Gdyby zatem kiedyś zdradził Sukretę, ta mogłaby czuć uzasadnione obawy przed konfrontacją: wszak jej luby uważa, że nie ma co stawiać na szali MiłoŹDŹi, więc zgłaszając jakieś pretensje wyszłaby na harpię, która nie wierzy w Potęgę Uczucia.
Zaidi o Sartrze i Simone de Beauvoir:
Sukreta:Wszystko, co musisz przynieść na jutro, to otwarty umysł.
Z tego, co widzę, niektóre rzeczy się nie zmieniają.
Na przykład głęboka niechęć twojego lubego do materiałów pomocniczych i artykułów papierniczych.
Nawiasem mówiąc, gra ewidentnie próbuje mnie przygotować na potencjalny trójkącik Sukreta - Zaidi - nowa studentka Zaidiego i to w sumie narracyjnie nie jest taki zły pomysł - było nie było, Suśka wyrwała swojego ówczesnego wykładowcę, więc wizja, że za chwilę zostanie wymieniona na młodszy model nie jest taka znów od czapy - problem jednak w tym, że ja wybrałam mojego WSa tylko ze względu na potencjalny aspekt komediowy naszych interakcji/stężenie klisz na metr
kwadratowy, więc śmiało, droga Marino, nie krępuj się, droga wolna.
Jaka ta scena z Hyunem jest ładna! Nie tylko dowiadujemy się czegoś o nowego o naszym kumplu, jego aspiracjach i marzeniach, ale w dodatku oferujemy mu konkretną pomoc w realizowaniu pragnień! Słodki Flircie, proooszę, czy mogę wreszcie ostatecznie posłać na drzewo Alexa i Rozę i nadać tytuł Dynamicznego Duo znacznie przyjemniejszym kandydatom?
Nikt nigdy nie słucha basisty. Właśnie dlatego przez większość czasu wolę siedzieć cicho.
Za każdym razem, gdy spotykam na swojej drodze Gabina zastanawiam się, czy SF naprawdę nie widzi, jak dalece podejrzany jest ten typek ze swoją rzekomą troską o Castiela (przy jednoczesnym niezbyt subtelnym oczernianiu reszty zespołu i sianiu fermentu od wewnątrz), czy też twórcy tak dalece się wycwanili, że celowo postanowili nam rzucić tego rodzaju red herring i chichoczą w kułak, przygotowując prawdziwy plot twist, w którym okaże się, że wszystkiemu winny był dźwiękowiec Zdzisiu.
Do diabła, musiałam wybrać polepszenie relacji z Rozą tylko dlatego, że alternatywą byłoby dalsze usprawiedliwianie tej chodzącej porażki znanej jako Alexy. Słodki Flircie, to nieelegancko stawiać mnie między młotem a kowadłem!
Kiedy Leo dowiedział się o Alexym, starał się go raczej bronić, mówił, że zasługuje na drugą szansę itd…
To Leo ma w ogóle jakieś życie wewnętrzne i poglądy? Ja tam byłam zawsze głęboko przekonana, że arm candy Rozalii przechodzi w tryb czuwania w tym samym momencie, w którym przestaje być przydatne dla swej właścicielki lub dla naszego awatara.
Problem Alexy'ego polega na tym, że nigdy nie miał na ten związek innego pomysłu niż tylko te namiętne początki.
...gro, przestań, ja NIE CHCĘ kibicować Rozie.
Kiedy patrzę na mój związek z Leo…Myślisz, że wciąż go widzę oczami tamtej licealistki, która po raz pierwszy się zakochała?
Mam szczerą nadzieję, że nie, biorąc pod uwagę, że licealny Leo był dla swej dziewczyny połączeniem obiektu obsesji z dżinem do spełniania życzeń.
Słuchajcie, ja może nie znam się na modzie, ale o co chodzi z tymi pogłębiającymi się negliżami Sukrety? Bo tak patrzę na ten strój przeznaczony dla mojego WSa, patrzę i zastanawiam się, czy bez stosownych umocnień tu i ówdzie Su nie zakończyłaby fety pokazując gościom więcej, niż przyjęło się uważać za obyczajne.
Sukreta streszcza Rayanowi rozmowę, którą odbyła z Rozą o Aleksym i wnioski, do których doszły (niebieski nigdy nie nauczył się budować relacji wychodzącej poza fazę motyli w brzuchu):
To mi przypomina "Mojego głupiego psa" Johna Fantego. To chyba jego najbardziej poruszająca książka. Żarliwe wołanie o dojrzałość emocjonalną… które ucieleśnia się w priapicznym, panseksualnym, obsesyjnym psie.
Grając na ścieżce Zaidiego człowiek uświadamia sobie w pełni, o co chodzi w wyrażeniu "uważaj, czego sobie życzysz". Wybrałam go na WSa, bo liczyłam na przekomiczną egzaltację w dialogach i bam! Rzeczywistość nie tyle dogoniła marzenia, co prześcignęła je o dobry kilometr. Czy ten facet naprawdę musi konstruować większość swoich wypowiedzi w tak przeraźliwie nienaturalny sposób, który zresztą wygląda głównie na upajanie się własną elokwencją i kulturowym
rozeznaniem?
A na Boże Narodzenie mieliśmy tylko jedną pomarańczę… Przynosił ją gołąb pocztowy.
To pierwszy od dawna żart w SF, który mnie autentycznie rozśmieszył. Dlaczego wszystkie najlepsze linijki dostają bohaterzy trzecioplanowi?
Z cyklu: "kiedy SF staje się swoją własną metą":
Nie jestem fanką tych wszystkich tajemnic. To nie leży w mojej naturze.
BTW, ja naprawdę lubię Eryczka i chcę wierzyć, że działa w naszym najlepszym interesie, ale naprawdę, gro, czy musiałaś jak zwykle postawić mnie przed wyborem w rodzaju "wolisz kiłę czy rzeżączkę", pozwalając mi wybrać między opcją a) "zdradzę ci supertajny plan, chociaż od mojej dyskrecji może zależeć powodzenie śledztwa" i b) "będę się zachowywać podejrzanie jak jasna cholera, wkopując przy tym Nata"? Dlaczego, no dlaczego nie mogę choć raz odpowiedzieć "przepraszam, ale to nie moją sprawa, rozmawiaj z samym zainteresowanym" (cóż, w sumie wiem dlaczego - byłoby to całkowicie sprzeczne z naturą Sukrety)?
Spotkałam się z teorią, że Dan używa Cosy Bear jako przykrywki do prania brudnych pieniędzy i yup, to całkiem pasuje do jego reakcji w tym odcinku. Swoją drogą, kiedyś na forum zastanawiano się, jakich jeszcze motywów z "Trudnych spraw" nie wykorzystało SF i wydaje mi się, że nikt tam nie zaproponował gangsterki. Jakie to miłe, gdy gra po tylu latach nadal potrafi czymś zaskoczyć!
Kurczę, jakie te wszystkie scenki traktujące o znajomych Sukrety, ich relacjach i pasjach są przyjemne. To się naprawdę dobrze czyta, dialogi są naturalne, niezbyt przegadane, pozwalają na chwilę oddechu od konfliktów, a jednocześnie popychają fabułę do przodu. W sumie robi się człowiekowi trochę smutno, jak sobie uświadomi, że zdecydowanie najsłabszym wątkiem w całej grze mającej "flirt" w nazwie są...relacje z WSem. Serio, jesteśmy obecnie zapewne gdzieś
w 1/4 (zakładając, że LL będzie miało podobną liczbę odcinków, co UL), a gdyby wyciąć z tej gry Zaidiego, w samej mechanice rozgrywki zmieniłoby to wielkie, tłuste zero - i tuszę, że można to samo powiedzieć o każdym innym partnerze nie będącym Castielem.
Mój losie, Dan i Rayan rozmawiają ze sobą jakąś minutę, a w tym dialogu jest więcej pasji, iskier i intelektualnego sparringu niż we wszystkich dotychczasowych scenach z Sukretą razem wziętych. Mój headcanon o Jedynej Słusznej Relacji w tym potencjalnym trójkącie nabiera coraz więcej sensu.
Alexy przybył na naszą imprezę...po to, żeby się urżnąć i zawracać przypadkowo spotkanym osobom rzyć swoimi problemami miłosnymi.
On odszedł, cholera… Morgan odszedł. Więc jasne, że będę pił, i to tak długo, aż o nim nie zapomnę…
Śmiertelna dawka dla człowieka to około 4 promile. Hmm, ciekawe, ile zdążyła już w siebie władować nasza Drama Llama...
Morgan powiedział mi, co miał do powiedzenia… I poprosił, żebym zniknął z jego życia…
Morgan niniejszym staje się moją czwartą ulubioną postacią w tym uniwersum (po Farazie, Gustawie i ojcu Suśki).
Wyobrażasz sobie, Armari… On już zamknął ten rozdział i żyje dalej… Trzy lata razem, a on po dwóch tygodniach idzie do łóżka z innym kolesiem.
Ja wiem, że serca nie da się zaprogramować i taki widok musiał zaboleć,ale autentycznie rozczula mnie podejście Alexego, który najwyraźniej jest głęboko przekonany, że ma prawo do moralnej oceny swojego byłego - który, zwróćmy uwagę, znalazł sobie nowego towarzysza już PO zerwaniu, miast jak co poniektórzy regularnie wymykać się za plecami partnera na małe bzykanko. W sumie jedyne, co podoba mi się w tym żenującym wątku to fakt, że Beemoov pozwala mi jeździć po Alexym jak po łysej kobyle, z której to możliwości skwapliwie korzystam.
Oho, Zaidi postanowił podzielić się własnymi przemyśleniami na temat rozpadu związku naszych kumpli:
Jak dla mnie Alexy tylko odreagowywał wcześniej przejściowy spadek formy z jakimś przypadkowym przystojniakiem. To się zdarza.
Nie jestem pewna, czy podoba mi się kierunek, w jakim zmierza ta rozmowa.
Takie lekkomyślne porywy serca, tak, to się zdarza… I często kończy się jedynie na słomianym zapale.
Jaki znów "słomiany zapał", do licha? Aleksowi nie tyle znudził się dotychczasowy kochanek, co przeraził się, że Morgan domyślił się prawdy - a nawet gdyby, to co to, do kroćset, zmienia? Zdrada przestaje być zdradą, jeżeli Alexego już nie fascynuje nowa zabaweczka?
I sam zakończył tę swoją przelotną przygodę. Ostatecznie właśnie fakt, że się przyznał, będzie dobry dla tego związku.
Wygląda na to, że Sukreta pominęła w swych wyznaniach tę część, w której Alexy całkowicie poważnie rozważał NIE przyznanie się; gdyby nie naleganie Suśki i Rozy, biedny Morgan zapewne do dziś nie wiedziałby, że przyprawiano mu rogi.
I niestety możliwe, że w sumie za nic wielkiego Morgan wymierza właśnie karę im obu.
Za nic wielkiego
...Zaidi, ty tak poważnie?
Jestem teraz rozdarta niczym ta sosna, bowiem mam do wyboru dwie odpowiedzi - jedną, która zaprowadzi mnie do ilustracji (która to ilustracja specjalnie mnie nie zachwyca, jako że ma się nijak do fabuły dzisiejszego odcinka, z drugiej strony - mam duszę kolekcjonera i po to w końcu gram kodami) i drugą, którą można by streścić jako "Dobrze się czujesz?". Nie muszę chyba mówić, w jakim kierunku wyrywa się moje serce, ale koniec końców wygrywa materializm; gorycz moralnego upadku osładza mi wszelako fakt, że odpowiedź Suśki brzmi "Ty na jego miejscu mógłbyś wybaczyć?" i czuję, że to jeszcze nie koniec rewelacji na dziś.
Żebyśmy się dobrze zrozumieli, nie chciałbym, żeby nam się to zdarzyło…Ale tak, myślę, że wystarczająco mi na sobie zależy, żeby być ponad społeczne normy, których sam nie wybrałem. Tak, jak mówiłem, wydaje mi się, że ważniejsze jest dla mnie własne szczęście niż duma. I naprawdę nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Sprawiłaś, że znów miałem ochotę kochać i to nadal trwa.
Nie ma to jak zredukować czyjeś zdradzone zaufanie i poczucie krzywdy do "społecznych norm" i "dumy". Och, Morgan, gdybyś tylko nie był takim plebejuszem o ciasnych horyzontach, nadal mógłbyś się cieszyć związkiem z człowiekiem, który regularnie wbijał ci nóż w plecy!
I żeby nie było: to nie tak, że Morgan nie może przetrawić sytuacji i zdecydować, że jednak mimo wszystko jest w stanie wybaczyć i dać sobie i Alexemu drugą szansę. Pewnie, że może. Ale ujęcie tematu przez Zaidiego jest wybitnie niezręczne, bo jego wyjaśnienie brzmi tak, jakby w gruncie rzeczy uważał Morgana za sztywniaka, który nie docenia siły Tru Loff i pozwala, by pętały go jakieś, nieprawdaż, dziwaczne konwenanse dotyczące zasad współżycia - tymczasem
smutna prawda jest taka, że zdrada może skutecznie zabić nawet silne uczucie.
...Swoją drogą, ciekawa jestem, czy twórcy zdają sobie sprawę na jak fantastycznego manipulatora kreują tu naszego WSa. Zauważmy: Rayan podkreśla, jak to "szczęście jest dla niego ważniejsze niż duma". Gdyby zatem kiedyś zdradził Sukretę, ta mogłaby czuć uzasadnione obawy przed konfrontacją: wszak jej luby uważa, że nie ma co stawiać na szali MiłoŹDŹi, więc zgłaszając jakieś pretensje wyszłaby na harpię, która nie wierzy w Potęgę Uczucia.
Zaidi o Sartrze i Simone de Beauvoir:
Ho ho, Sukreto, na twoim miejscu szykowałabym się psychicznie na znaczne urozmaicenie pożycia.Przeszli przez wszystko. Liczne przygody, trójkąt. Ona przeżyła piętnastoletnią namiętność z innym mężczyzną…Też relacje homoseksualne. Jeśli o niego chodzi, przespał się chyba z całą dzielnicą Saint-Germain des Prés. A jednak pod koniec dnia, “Sartre nie może pojąć sam siebie bez Beauvoir, ani Beauvoir siebie bez Sartre'a.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz