W poprzednim odcinku Szkoły byliśmy
świadkami postępującego rozwoju patologii wśród młodzieży, objawiającej
się w bardzo złych tekstach na podryw, raep face’ach oraz oczami
lśniącymi jak jarzeniówki. Czasem w zestawie z cudownymi mięśniami
piersiowymi. A czasem nie. Ale przeważnie tak. Nie przeciągając jednak
zbytnio - odcinek 38 zaczynamy krótkim flashbackiem finału poprzedniego
oraz rozmyślaniami Sukrety na temat Dramy, Której Nikt Nie Był Ciekaw.
Sucrette: (Nie wiem, co mam o tym myśleć.)
Powiedziała Sukreta, przypominając sobie temat ostatniej lekcji. ... W sumie to temat każdej lekcji.
Sucrette: (Naprawdę jestem taką złą przyjaciółką?)
Och, te momenty elektryzującej niepewności, gdy nie wiesz, czy ta gra już uderza w samoświadomość, czy jeszcze nie.
Sucrette: Niech da sobie rozbić nos, jeśli tak bardzo mu na tym zależy! Nie mój problem!
Tutaj pewnie żachnęłabym się zwyczajowo, że OWSZEM, to jest problem Sukrety, jak każdy problem w tej grze, zwłaszcza taki, który nijak jej nie dotyczy, ale z trailera i kilku zdań z poszczególnych komentarzy wiem, iż ten odcinek - dzięki bogom - jest skonstruowany dla odmiany przez istotę rozumną i możemy wątek kentinowskiej recydywy najzwyczajniej w świecie olać. I jak nie mam wielu okazji, żeby pochwalić Słodki Flirt, tak tutaj należą się owacje na stojąco i o dziwo nie dlatego, że z radością skorzystam z każdej opcji, która choćby na metr odrzuci ode mnie skradziony scenariusz najnowszych Trudnych Spraw. Jeśli zrobili to tak dobrze, jak sobie wyobrażam (i teraz zaczęłam się bać), to wreszcie ktoś tam postarał się, żeby rozwinąć tę zastaną VN-ową mechanikę i nadać tym odcinkom prawdziwy replay value poza zbieraniem ciuchów i ilustracji z facetami. Chcesz poznać cały content odcinka? Musisz przejść go jeszcze raz. Dotychczas pojawiło się to w tak dużym stopniu chyba wyłącznie przy arcu ze szkolnym przedstawieniem, a i tak historia była taka sama, ino sztuka inna. Tak więc więcej takich rozwiązań proszę, takie sposoby na wyłudzanie PA to ja pochwalam. ... Okej, już po świętach i Gwiazdor zostawił co miał, tak więc można od nowa wbijać punkty zołzowatości: ha ha, taki wybór tylko przy dramie Kentina, którego wątkiem fabularnym są zainteresowane może ze trzy osoby na krzyż na tym forum.
Sucrette: Nie ma mowy, żebym spędziła kolejną minutę na parkingu tego beznadziejnego klubu!
Tam chyba też nie podają królewskiego śniadania.
Sucrette: Niech idą do diabła! On i ten jego „przyjaciel”!
Przez 37 odcinków Sukreta nie wykazała choćby krztyny asertywności, a teraz taka lawina, że aż nie wiadomo, gdzie wzrok podziać.
Sukreta schodzi do kuchni na śniadanie, a tam Kobieta-Kot i Seksowny Taton, którzy nie pytają o nocny wypad na dyskę.
Sucrette: (Wydaje mi się, że to ich sposób na pokazanie mi, że szanują moją prywatność...)
Po pierwsze: lol, rodzice szanujący prywatność. Okej, każdy ma prawo do takich sfer życia, z których niekoniecznie musi się spowiadać nawet swoim opiekunom prawnym, ale argh, za każdym razem, gdy Suśka puszcza te swoje światłe przemówienia o tym, jak to mama i tata śmią pytać, jak jej minął dzień, to wydaje mi się, czy czasem komuś się fiszki nie pogubiły i czy to ona nie miała być czasem adoptowana. Ale tak wiecie, jakiś dzień czy dwa temu, gdy to traktowanie rodziców jak obcych ludzi miałoby choć trochę sensu.
Po drugie: nawet moja siedemdziesięcioletnia babcia ogarnia fejsbuka, żeby móc szpiegować rodzinę, bo już nikt nie chce jej niczego mówić, aby uniknąć osiągnięcia statusu najnowszego gorącego tematu wsi, wnioskuję zatem, że Kobieta-Kot albo/i Seksowny Taton już dawno zawiesili rozmowy ze swoją niedostępną córkę na rzecz śledzenia jej dasha. Dlaczego nie są więc na bieżąco z aktualnymi wydarzeniami? Ponieważ wam też nie chciałoby się codziennie przebijać się przez tony uduchowionych zdjęć natury z guembokimi cytatami o miłości, Paulo Coehlo oraz małymi kotkami, aby znaleźć te pojedyncze warte uwagi posty.
Idę do szkoły „poszukać moich przyjaciół”, co stanowi w tej grze fancy sposób określenia „bezsensownie strać PA, aby porozmawiać z każdym o niczym”. W pierwszej kolejności spotykam Kim, co jest bardzo przyjemne, zwłaszcza że chyba dostała nowe sprajty, a w drugiej natykam się na Kentina, co jest bardzo nieprzyjemne, gdyż Sukreta po swojemu nadyma się jak balon i prawie pęka z oburzenia na myśl, że ktoś może nie chcieć mieć do czynienia z jej fantastyczną osobą. Powinni zrobić kiedyś meta-odcinek o Sukrecie wchodzącej na forum i czytającej wszystkie te opinie o jej ujemnym IQ. Nawet bym go nie streszczała, bo praktycznie sam by się streścił.
Sucrette: (Ufff, Alexy tam jest!)
Niech mi ktoś przypomni, dlaczego uważamy spotkanie Aleksego za coś pozytywnego?
Sucrette: Od rana cię szukałam! Biegałam na prawo i lewo!
Panie i panowie, Alexy oficjalnie staje w jednym rzędzie z Rozalią w kategorii złotych cielców Słodkiego Flirtu. Zadanie brzmiało „poszukaj swoich przyjaciół”, nie „spotkaj Aleksego, tego miszcza podrywania”.
Następuje gadka-szmatka o tym, jak to Sukreta zna Kentina od dawna, a on się zmienia i to jest takie straszne, och ach, moja immersja z fabułą jest tu jeszcze mniejsza niż zwykle, ponieważ mam tak gdzieś Kentina, że to nawet nie jest zabawne. Na szczęście gra próbuje trochę rozruszać ten nudny jak flaki z olejem odcinek:
Alexy: Posuwa się naprawdę za daleko...
A.No, naprawdę zachowuje się jak imbecyl.
B.Wybierz odpowiedź A.
C.No dalej, wiesz, że chcesz.
OJ CHCĘ
Alexy: Przykro mi to mówić, ale to prawda...
Z jednej strony cieszę się, że ktoś wykazuje tu choć znikomą liczbę szarych komórek, z drugiej strony miałam nadzieję na srogie białorycerzowanie mojego przyjaciela-geja, bo to zawsze jakiś lolcontent. Oh well, nie można mieć wszystkiego.
Alexy: Chciałbym coś zrobić, ale nie wiem co...
Sucrette: (Ja też nie...)
Ja mam pomysł - olejcie ten wątek i zajmijcie się czymś lepszym, np. spędzaniem czasu z rodzicami albo, no nie wiem, NAUKĄ. Słyszałam, że egzaminy tuż-tuż, a tylko ja ostatnio wbiłam punkty u Delanay i mam szanse na korepetycje. A przez „korepetycje” mam na myśli długopisy z wkładem ze ściąg oraz strategiczne odwracanie wzroku w kluczowych momentach.
Alexy: To było straszne. Wyszliśmy na frajerów przed całym klubem, a ja widziałem kilku fajnych facetów...
Panie i panowie, Alexy dołącza do Rozalii również w kategorii „najbardziej beznadziejnego przyjaciela ever”. Idziemy do tej zapyziałej knajpy w jednym, konkretnym celu, ale oczywiście Alexy ma czas upudrować nosek, obczaić towar, a potem mieć jeszcze ból odwłoka o to, że nie udało mu się zaliczyć. Może Kentin nie chce Aleksego dlatego, że woli dziewczyny; może po prostu facet ma niezwykłego nosa do wyłapywania dwulicowych żmij.
Alexy: Poza tym ochroniarze potraktowali nas jak popychadła. Zniszczyli moją SUPER STYLISH kurtkę!
A, tak właśnie myślałam, co mi tak daje po oczach. To Alexy zmienił szaty ma swoje zwyczajowe odblaskowe ciuchy. Przynajmniej nie czeka nas kolejny głupi wątek z potrąceniem przez samochód, bo pewnie to biedne dziecko widać na drodze z pięciu kilometrów.
Alexy: Jedyne, co możemy teraz zrobić, to pozwolić mu samemu się z tym uporać.
Sucrette: Chyba że... Chyba mam pomysł.
L2, R2, L2, L2, R2, L2, R2, L2, R2, L2, L2, L2, L2, R2, L2, R2, R2, R2, R2, L2
...
ARRRRRRRRRRRRRGH, dlaczego to nie działa?!
Alexy: O nie, to nigdy nie jest dobry znak...
Alexy mógłby pisać streszczenia do Słodkiego Flirtu.
Sucrette wpadła na genialny pomysł rozwiązania problemu u jego źródła, czyli wzięciu Evana na spytki. Alexy się penia na myśl o potencjalnej kłótni z bratem, czym powoduje u mnie lojalnościowo-incestowy niepokój, bo nie wiem, czy to jeszcze hołd dla pięknej idei bros before hoes, czy już nie - kto wie, co chodzi temu lubieżnikowi po głowie, zwłaszcza po zmianie charakteru jego flamy z praworządnego neutralnego na chaotycznego złego. W międzyczasie pada światłe stwierdzenie o pożyczeniu od Melanii notatek, więc czym prędzej się zmywam, nim Sukreta uzna za zasadne przypomnieć, jak bardzo nie lubimy w tej grze Melanii. W wyniku znajduję swoją flamę, której teksty umacniają jej status gimnazjalnego „gamera”.
Armin: Nadrabiam zaległości w etapach, które mam przez ten nieszczęsny wypad do klubu. Już bym przeszedł tę grę!
... Serio, albo Armin ma potężny backlog i wykonuje roczny challenge na jego zbicie, albo jego ulubioną serią jest Call of Duty. Tak czy inaczej może rzeczywiście powinnam przeprosić się z Natanielem, bo nie widzę przyszłości dla rysunkowego związku z rysunkowym facetem, który nie jest w stanie przez tydzień dyskutować ze mną na temat tego, czy „Bayonetta” jest feministyczną grą i dlaczego tak.
Sucrette: (ACH TEN ARMIN. Mógłby grać w swoje gierki dniami i nocami.)
Wiecie co, cofam to. Z pewnego punktu widzenia Sucrette x Armin to match made in heaven.
Sucrette: (Morgan wie, jak rozluźnić atmosferę. Pewnie dlatego, że nie bierze nas z idiotów.)
Sukreta odczytuje sarkazm jeszcze gorzej ode mnie.
Morgan: Chciałbym zwrócić waszą uwagę, że powinniście wreszcie przeprosić się z książkami i zacząć wznosić gorące modły do Thota, ponieważ tylko to wam pomoże zdać egzaminy, które odbędą się JUŻ W TYM TYGODNIU.
Sucrette: (Nie wiem, co mam o tym myśleć.)
Powiedziała Sukreta, przypominając sobie temat ostatniej lekcji. ... W sumie to temat każdej lekcji.
Sucrette: (Naprawdę jestem taką złą przyjaciółką?)
Och, te momenty elektryzującej niepewności, gdy nie wiesz, czy ta gra już uderza w samoświadomość, czy jeszcze nie.
Sucrette: Niech da sobie rozbić nos, jeśli tak bardzo mu na tym zależy! Nie mój problem!
Tutaj pewnie żachnęłabym się zwyczajowo, że OWSZEM, to jest problem Sukrety, jak każdy problem w tej grze, zwłaszcza taki, który nijak jej nie dotyczy, ale z trailera i kilku zdań z poszczególnych komentarzy wiem, iż ten odcinek - dzięki bogom - jest skonstruowany dla odmiany przez istotę rozumną i możemy wątek kentinowskiej recydywy najzwyczajniej w świecie olać. I jak nie mam wielu okazji, żeby pochwalić Słodki Flirt, tak tutaj należą się owacje na stojąco i o dziwo nie dlatego, że z radością skorzystam z każdej opcji, która choćby na metr odrzuci ode mnie skradziony scenariusz najnowszych Trudnych Spraw. Jeśli zrobili to tak dobrze, jak sobie wyobrażam (i teraz zaczęłam się bać), to wreszcie ktoś tam postarał się, żeby rozwinąć tę zastaną VN-ową mechanikę i nadać tym odcinkom prawdziwy replay value poza zbieraniem ciuchów i ilustracji z facetami. Chcesz poznać cały content odcinka? Musisz przejść go jeszcze raz. Dotychczas pojawiło się to w tak dużym stopniu chyba wyłącznie przy arcu ze szkolnym przedstawieniem, a i tak historia była taka sama, ino sztuka inna. Tak więc więcej takich rozwiązań proszę, takie sposoby na wyłudzanie PA to ja pochwalam. ... Okej, już po świętach i Gwiazdor zostawił co miał, tak więc można od nowa wbijać punkty zołzowatości: ha ha, taki wybór tylko przy dramie Kentina, którego wątkiem fabularnym są zainteresowane może ze trzy osoby na krzyż na tym forum.
Sucrette: Nie ma mowy, żebym spędziła kolejną minutę na parkingu tego beznadziejnego klubu!
Tam chyba też nie podają królewskiego śniadania.
Sucrette: Niech idą do diabła! On i ten jego „przyjaciel”!
Przez 37 odcinków Sukreta nie wykazała choćby krztyny asertywności, a teraz taka lawina, że aż nie wiadomo, gdzie wzrok podziać.
Sukreta schodzi do kuchni na śniadanie, a tam Kobieta-Kot i Seksowny Taton, którzy nie pytają o nocny wypad na dyskę.
Sucrette: (Wydaje mi się, że to ich sposób na pokazanie mi, że szanują moją prywatność...)
Po pierwsze: lol, rodzice szanujący prywatność. Okej, każdy ma prawo do takich sfer życia, z których niekoniecznie musi się spowiadać nawet swoim opiekunom prawnym, ale argh, za każdym razem, gdy Suśka puszcza te swoje światłe przemówienia o tym, jak to mama i tata śmią pytać, jak jej minął dzień, to wydaje mi się, czy czasem komuś się fiszki nie pogubiły i czy to ona nie miała być czasem adoptowana. Ale tak wiecie, jakiś dzień czy dwa temu, gdy to traktowanie rodziców jak obcych ludzi miałoby choć trochę sensu.
Po drugie: nawet moja siedemdziesięcioletnia babcia ogarnia fejsbuka, żeby móc szpiegować rodzinę, bo już nikt nie chce jej niczego mówić, aby uniknąć osiągnięcia statusu najnowszego gorącego tematu wsi, wnioskuję zatem, że Kobieta-Kot albo/i Seksowny Taton już dawno zawiesili rozmowy ze swoją niedostępną córkę na rzecz śledzenia jej dasha. Dlaczego nie są więc na bieżąco z aktualnymi wydarzeniami? Ponieważ wam też nie chciałoby się codziennie przebijać się przez tony uduchowionych zdjęć natury z guembokimi cytatami o miłości, Paulo Coehlo oraz małymi kotkami, aby znaleźć te pojedyncze warte uwagi posty.
Idę do szkoły „poszukać moich przyjaciół”, co stanowi w tej grze fancy sposób określenia „bezsensownie strać PA, aby porozmawiać z każdym o niczym”. W pierwszej kolejności spotykam Kim, co jest bardzo przyjemne, zwłaszcza że chyba dostała nowe sprajty, a w drugiej natykam się na Kentina, co jest bardzo nieprzyjemne, gdyż Sukreta po swojemu nadyma się jak balon i prawie pęka z oburzenia na myśl, że ktoś może nie chcieć mieć do czynienia z jej fantastyczną osobą. Powinni zrobić kiedyś meta-odcinek o Sukrecie wchodzącej na forum i czytającej wszystkie te opinie o jej ujemnym IQ. Nawet bym go nie streszczała, bo praktycznie sam by się streścił.
Sucrette: (Ufff, Alexy tam jest!)
Niech mi ktoś przypomni, dlaczego uważamy spotkanie Aleksego za coś pozytywnego?
Sucrette: Od rana cię szukałam! Biegałam na prawo i lewo!
Panie i panowie, Alexy oficjalnie staje w jednym rzędzie z Rozalią w kategorii złotych cielców Słodkiego Flirtu. Zadanie brzmiało „poszukaj swoich przyjaciół”, nie „spotkaj Aleksego, tego miszcza podrywania”.
Następuje gadka-szmatka o tym, jak to Sukreta zna Kentina od dawna, a on się zmienia i to jest takie straszne, och ach, moja immersja z fabułą jest tu jeszcze mniejsza niż zwykle, ponieważ mam tak gdzieś Kentina, że to nawet nie jest zabawne. Na szczęście gra próbuje trochę rozruszać ten nudny jak flaki z olejem odcinek:
Alexy: Posuwa się naprawdę za daleko...
A.No, naprawdę zachowuje się jak imbecyl.
B.Wybierz odpowiedź A.
C.No dalej, wiesz, że chcesz.
OJ CHCĘ
Alexy: Przykro mi to mówić, ale to prawda...
Z jednej strony cieszę się, że ktoś wykazuje tu choć znikomą liczbę szarych komórek, z drugiej strony miałam nadzieję na srogie białorycerzowanie mojego przyjaciela-geja, bo to zawsze jakiś lolcontent. Oh well, nie można mieć wszystkiego.
Alexy: Chciałbym coś zrobić, ale nie wiem co...
Sucrette: (Ja też nie...)
Ja mam pomysł - olejcie ten wątek i zajmijcie się czymś lepszym, np. spędzaniem czasu z rodzicami albo, no nie wiem, NAUKĄ. Słyszałam, że egzaminy tuż-tuż, a tylko ja ostatnio wbiłam punkty u Delanay i mam szanse na korepetycje. A przez „korepetycje” mam na myśli długopisy z wkładem ze ściąg oraz strategiczne odwracanie wzroku w kluczowych momentach.
Alexy: To było straszne. Wyszliśmy na frajerów przed całym klubem, a ja widziałem kilku fajnych facetów...
Panie i panowie, Alexy dołącza do Rozalii również w kategorii „najbardziej beznadziejnego przyjaciela ever”. Idziemy do tej zapyziałej knajpy w jednym, konkretnym celu, ale oczywiście Alexy ma czas upudrować nosek, obczaić towar, a potem mieć jeszcze ból odwłoka o to, że nie udało mu się zaliczyć. Może Kentin nie chce Aleksego dlatego, że woli dziewczyny; może po prostu facet ma niezwykłego nosa do wyłapywania dwulicowych żmij.
Alexy: Poza tym ochroniarze potraktowali nas jak popychadła. Zniszczyli moją SUPER STYLISH kurtkę!
A, tak właśnie myślałam, co mi tak daje po oczach. To Alexy zmienił szaty ma swoje zwyczajowe odblaskowe ciuchy. Przynajmniej nie czeka nas kolejny głupi wątek z potrąceniem przez samochód, bo pewnie to biedne dziecko widać na drodze z pięciu kilometrów.
Alexy: Jedyne, co możemy teraz zrobić, to pozwolić mu samemu się z tym uporać.
Sucrette: Chyba że... Chyba mam pomysł.
L2, R2, L2, L2, R2, L2, R2, L2, R2, L2, L2, L2, L2, R2, L2, R2, R2, R2, R2, L2
...
ARRRRRRRRRRRRRGH, dlaczego to nie działa?!
Alexy: O nie, to nigdy nie jest dobry znak...
Alexy mógłby pisać streszczenia do Słodkiego Flirtu.
Sucrette wpadła na genialny pomysł rozwiązania problemu u jego źródła, czyli wzięciu Evana na spytki. Alexy się penia na myśl o potencjalnej kłótni z bratem, czym powoduje u mnie lojalnościowo-incestowy niepokój, bo nie wiem, czy to jeszcze hołd dla pięknej idei bros before hoes, czy już nie - kto wie, co chodzi temu lubieżnikowi po głowie, zwłaszcza po zmianie charakteru jego flamy z praworządnego neutralnego na chaotycznego złego. W międzyczasie pada światłe stwierdzenie o pożyczeniu od Melanii notatek, więc czym prędzej się zmywam, nim Sukreta uzna za zasadne przypomnieć, jak bardzo nie lubimy w tej grze Melanii. W wyniku znajduję swoją flamę, której teksty umacniają jej status gimnazjalnego „gamera”.
Armin: Nadrabiam zaległości w etapach, które mam przez ten nieszczęsny wypad do klubu. Już bym przeszedł tę grę!
... Serio, albo Armin ma potężny backlog i wykonuje roczny challenge na jego zbicie, albo jego ulubioną serią jest Call of Duty. Tak czy inaczej może rzeczywiście powinnam przeprosić się z Natanielem, bo nie widzę przyszłości dla rysunkowego związku z rysunkowym facetem, który nie jest w stanie przez tydzień dyskutować ze mną na temat tego, czy „Bayonetta” jest feministyczną grą i dlaczego tak.
Sucrette: (ACH TEN ARMIN. Mógłby grać w swoje gierki dniami i nocami.)
Wiecie co, cofam to. Z pewnego punktu widzenia Sucrette x Armin to match made in heaven.
Sucrette: (Morgan wie, jak rozluźnić atmosferę. Pewnie dlatego, że nie bierze nas z idiotów.)
Sukreta odczytuje sarkazm jeszcze gorzej ode mnie.
Morgan: Chciałbym zwrócić waszą uwagę, że powinniście wreszcie przeprosić się z książkami i zacząć wznosić gorące modły do Thota, ponieważ tylko to wam pomoże zdać egzaminy, które odbędą się JUŻ W TYM TYGODNIU.
Naprawdę?! Egzaminy fabularnie wypadają tak szybko!? O rany, walić dramy, TERAZ ten odcinek zrobił się ciekawy :D
Sucrette: (Naprawdę zaczynam się stresować...)
Well, you’d better! Ahahaha, mam teraz taką chorą ochotę zawalić te sprawdziany, ażeby Suśkę dosięgnęła kosmiczna retrybucja za ten cały czas zmarnowany na babraniu się w plotach i wchodzeniu butami do życia innych ludzi. Wait, a może skoro już bawią się mechaniką (rychło w czas), to od tego odcinka da się wmanewrować w niestandardowy bad end? Wiecie, zawalasz egzaminy, kiblujesz i nie idziesz na studia, bo musisz powtarzać rok? A potem odblokowuje się specjalny route od pierwszego odcinka, który spędzasz na byciu porządną uczennicą i w każdym epizodzie masz wybór, żeby nie angażować się w dramę, a nie tylko tutaj, i dopiero jak przejdziesz znowu całą grę w tym trybie, to możesz iść na studia, OCZYWIŚCIE, jeśli zdasz egzaminy na piątkę. Żeby wynagrodzić ci tę powtórkę z rozrywki, dostajesz 200 punktów IQ dla swojej postaci, możliwość wybrania innego kółka zainteresowań poza ogrodniczym i sportowym I UDZIELANIA SIĘ W NIM oraz nowych facetów, których nie opisują tylko dwa przymiotniki na krzyż. DO IT.
Sucrette: (Nie wydaje mi się, żebym była do tego dobrze przygotowana...)
YOU DON’T SAY
Iris: To normalne. Spędzasz swój czas na bieganiu we wszystkie strony i pomaganiu innym.
To miły sposób powiedzenia „kto by się przejmował nauką, kiedy wokół jest tylu ludzi, którym można wpieprzyć się na chama do życia, prawda?”.
Sucrette: (Nie wiedziałam, co odpowiedzieć... W końcu miała rację.)
Jak ja mam lubić tę postać. Przecież to jest awykonalne.
Przez całą plastykę Suśka próbuje podchwycić spojrzenie Kentina, ale ten kurczowo trzyma się swojego nowo osiągniętego stanu najlepszego oceniacza charakterów ludzkich i nie łapie przynęty. Sukretę nagle zaczyna bardzo interesować, czy Ken ma jakieś pomysły na przyszłość.
Sucrette: (Może już go to nie obchodzi.)
Lol, Suśka, ciebie też nie obchodziło aż momentu, gdy grunt zaczął ci się palić pod nogami, więc przystopuj może trochę z tymi oskarżeniami.
Po lekcji łapie nas Iris, która urządza sobie z Kim i Natanielem naukowe party po szkole. Na widok tego zapału do nauki i radosnej facjaty Nataniela, coś zaczyna delikatnie szarpać za pojedynczą strunę mego serca i wodzić palcem po szlaku moich blizn. Na szczęście „z pomocą” nadchodzi Suśka.
Sucrette: (Między młotem a kowadłem. Nie mogę się nie zgodzić, bo wyjdę na lenia.)
Sucrette: (Naprawdę zaczynam się stresować...)
Well, you’d better! Ahahaha, mam teraz taką chorą ochotę zawalić te sprawdziany, ażeby Suśkę dosięgnęła kosmiczna retrybucja za ten cały czas zmarnowany na babraniu się w plotach i wchodzeniu butami do życia innych ludzi. Wait, a może skoro już bawią się mechaniką (rychło w czas), to od tego odcinka da się wmanewrować w niestandardowy bad end? Wiecie, zawalasz egzaminy, kiblujesz i nie idziesz na studia, bo musisz powtarzać rok? A potem odblokowuje się specjalny route od pierwszego odcinka, który spędzasz na byciu porządną uczennicą i w każdym epizodzie masz wybór, żeby nie angażować się w dramę, a nie tylko tutaj, i dopiero jak przejdziesz znowu całą grę w tym trybie, to możesz iść na studia, OCZYWIŚCIE, jeśli zdasz egzaminy na piątkę. Żeby wynagrodzić ci tę powtórkę z rozrywki, dostajesz 200 punktów IQ dla swojej postaci, możliwość wybrania innego kółka zainteresowań poza ogrodniczym i sportowym I UDZIELANIA SIĘ W NIM oraz nowych facetów, których nie opisują tylko dwa przymiotniki na krzyż. DO IT.
Sucrette: (Nie wydaje mi się, żebym była do tego dobrze przygotowana...)
YOU DON’T SAY
Iris: To normalne. Spędzasz swój czas na bieganiu we wszystkie strony i pomaganiu innym.
To miły sposób powiedzenia „kto by się przejmował nauką, kiedy wokół jest tylu ludzi, którym można wpieprzyć się na chama do życia, prawda?”.
Sucrette: (Nie wiedziałam, co odpowiedzieć... W końcu miała rację.)
Jak ja mam lubić tę postać. Przecież to jest awykonalne.
Przez całą plastykę Suśka próbuje podchwycić spojrzenie Kentina, ale ten kurczowo trzyma się swojego nowo osiągniętego stanu najlepszego oceniacza charakterów ludzkich i nie łapie przynęty. Sukretę nagle zaczyna bardzo interesować, czy Ken ma jakieś pomysły na przyszłość.
Sucrette: (Może już go to nie obchodzi.)
Lol, Suśka, ciebie też nie obchodziło aż momentu, gdy grunt zaczął ci się palić pod nogami, więc przystopuj może trochę z tymi oskarżeniami.
Po lekcji łapie nas Iris, która urządza sobie z Kim i Natanielem naukowe party po szkole. Na widok tego zapału do nauki i radosnej facjaty Nataniela, coś zaczyna delikatnie szarpać za pojedynczą strunę mego serca i wodzić palcem po szlaku moich blizn. Na szczęście „z pomocą” nadchodzi Suśka.
Sucrette: (Między młotem a kowadłem. Nie mogę się nie zgodzić, bo wyjdę na lenia.)
Dzięki za nic, Sucrette. I autentycznie bawi mnie (od jakichś trzydziestu odcinków), jak za każdym razem, gdy ta gra ma do wyboru racjonalne wytłumaczenie (e, wiecie, ja wolę uczyć się sama) albo coś totalnie od czapy, to OCZYWIŚCIE, że skręci w drogę całkowitej abstrakcji.
Po tym plot twiście wpadamy na dawno niewidzianą Violkę.
Violetta: Słyszałaś? Niedługo ma przyjechać wesołe miasteczko!
Już wiemy, o czym będzie następny odcinek! O, i to dlatego rozdają kolorowe włosy - żeby Suśka miała się w co ubrać na ten wypad.
Idę do stołówki przekonać się, jakie zagrożone wyginięciem zwierzęta tym razem tam podają.
Armin: Wiesz, zauważyliśmy z Rozalią, że nie gadaliśmy ze sobą za bardzo na co dzień, ale przez naszą miłość do ciebie zdecydowaliśmy zacisnąć zęby i zacząć znosić swoje towarzystwo.
Jeśli dobrze zakręcę tym wątkiem, to może w przyszłych odcinkach uda mi się jakoś zakończyć tę niewygodną przyjaźń z Rozalią. Mam już sprzymierzeńca! Tylko jak tu przekonać Arrmina, byśmy utopili jego bliźniaka?
Sucrette: (Czy on powiedział „nasza miłość do ciebie”?)
Dziś w menu: skromność Sukrety. Również zagrożona wyginięciem.
Rozalia: Zapewniam cię, że jesteś bardzo dobrą przyjaciółką.
PFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFF
Sucrette: Dziękuję, Rozo.
Och, ten władczy ton. „Dziękuję, pachołku, za twój wkład w dyskusję, a teraz zamilcz, bo ważą się losy tego, co napiszę o kimś na fejsie.” Może Sukreta już tak weszła w ten patologiczny związek z Rozalią, że nauczyła się paru „trików”. Np. takich jak zasadzanie guilt tripów.
Po dialogu, w którym Sukreta streszcza Rozalii, co dotychczas stało się w odcinku, wychodzimy zaczerpnąć powietrza, a tam Melania szykująca się do roli w DLC do „Doki Doki Literature Club!”.
Sucrette: (To prawda? Naprawdę można przewidzieć pytania na egzaminach?)
... Ona tak na serio? Dzięki Bogu, że nie mają prezentacji maturalnych, bo Sukreta pewnie zaczęłaby się nią interesować na godzinę przez własnym wystąpieniem.
Sucrette: (Wolałabym wrócić do domu albo spotkać się Arminem--)
Oczywiście, że byś wolała.
W międzyczasie dzwoni do nas nieznajomy numer. Osobiście obstawiam zaproszenie na prezentację garnków albo nowy pakiet od Plusa, ale nie, to tylko Evan na spotkanie chcący umówić się. Jako że to najwyższy czas, by Suśka zaczęła uświadamiać sobie, że matkoteresyjnością zupą nie ugotuje, to wybieram NAUKĘ. Z mojego serca spada wielki ciężar, a ciało ogarnia błogość, ponieważ WRESZCIE wybrałam opcję absolutnie zgodną z moimi przekonaniami i niepolegającą na obrażeniu kogoś. A trwało to wyłącznie trzydzieści osiem odcinków. Tak więc z tym pozytywnym akcentem wkraczam do biblioteki, a tam więcej kobiecego wyzwolenia.
Kim: Tak, ale mamy przewagę, więc zamierzam mówić o nas w rodzaju żeńskim.
Kim route where. Tak baj de łej, ciekawe, jak ten dialog wygląda w wersji angielskiej.
Nataniel: Nie przeszkadza mi to. Ta zasada gramatyczna naprawdę jest dziwna.
Nataniel, przestań. Przysięgałam śnić o czarnych lokach splątanych, a Triss nie potrafię wziąć na poważnie od chwili, gdy Sapkowski stwierdził, że najlepszy sposób na wprowadzenie drugiej prominentnej postaci kobiecej do sagi to ukazanie, jaką to ma potężną chcicę na głównego bohatera.
W międzyczasie wspominam o Moni... Melanii, bo może to szansa na zaproszenie ją do naszego naukowego kółeczka!
Nataniel: (wielce oburzony) W każdym razie nie wiem, skąd mogłaby znać tematy egzaminów.
Ciara, ty naiwniaczko. I okej, już nie interesuje mnie twoje serce uparte, Natanielu. Go home, you’re drunk.
Scenka robi się tak przyjemna, aż Kim i Iris zaczynają uważać Nataniela za „jedną z nas” i study party zmienia się w slumber party i nieodzowne gadanie o chłopakach. Po trzech godzinach nauki - dłużej niż Suśka kiedykolwiek na nią w życiu poświęciła - Iris proponuje wypad na szklaneczkę. Jako że takich scen mi w tej grze potrzeba, to z radością na to przystaję.
Kim: Szefie, zasługujesz na przerwę!
Nie no serio, Kim route where.
Sucrette: (Podoba mi się, jaka Kim jest spontaniczna i szczera.)
Prawda? Jakim cudownym człowiekiem można być, gdy tylko wyciągnie się kij z tyłka i chorobliwie nie interesuje się życiem innych ludzi.
Wracam do domu, a tam moi rodzice zainteresowani sukrecinym życiem i Sukreta dziwacznie nie broniąca bram do swej prywatności. Po dialogu, z którego nic nie wynika, Suśka idzie spać, a poranek przynosi mi wybór odzienia. Jako że nie wiem jeszcze, czy chcę ubrać się w cosplay Rachel Amber z Love is Strange, czy jedyny spoko wyglądający strój w tym odcinku, to w tym miejscu kończę pierwszą część streszczenia tego niezwykle nudnego odcinka. Nie no, serio, on jest niemożebnie nudny poza wspólną nauką. Pewnie największe „mięso” fabuły kryje się we flashbacku Kentina, ale sorry, zaraz Walentynki, a ładne ciuchy stoją dla mnie wyżej w hierarchii niż dobre samopoczucie G.I.Joe.
***
Schodzę po schodach do kuchni (ale nie na śniadanie), a tam - wild Armin appears. Dosłownie!
Armin: Tak długo szedłem za moją aplikacją Pokemon Go, że aż dotarłem tutaj.
Ahahaha. TO było dobre :D
Armin: Wiesz, że na twoim osiedlu grasuje kolonia Growlithe’ów?
E, wolałabym Vulpiksy.
Sucrette: Mi udało się tutaj znaleźć tylko Psyducka...
No, przynajmniej w jednej rzeczy mam tu szczęście.
Armin: Tak naprawdę jestem tu po to, by odprowadzić cię do szkoły. Więęęęęc... Czekałem na ciebie!
Sucrette: To urocze!
W poprzednim odcinku śmiałam się z Armina i Aleksego trzymających się kurczowo naszej spódnicy, ale ten dialog autentycznie mnie bawi swoją słodkością. Gdyby bawili się tu w animacje, to liczyłabym jeszcze na Armina wołającego uroczystym głosem „ta-daaam!” i Sucrette bijącą mu brawo za ten przemyślny pokaz bycia dobrym chłopakiem. I NIECH NIKT MI SIĘ NIE WPIEPRZA DO IDEOLO ŻE NIE TAKI BYŁ WYDŹWIĘK TEJ SCENY TAKI BYŁ I JUŻ
Sucrette: (Przyjemnie jest się móc całować gdzieś indziej niż tylko w liceum.)
Tu wstaw zwyczajowe marudzenie o
tym, kto do cholery pisze te dialogi, jak coś im wyjdzie, to zaraz muszą
to spieprzyć oraz Sukrecie, miszczyni podry... związków.
Armin: Trochę się bałem, że wpadnę na twojego ojca.
He, he, każdy by się ba---
Sucrette: A może zmienił się w Growlithe’a i już go złapałeś?
Wiecie co, ja już nie chcę uczestniczyć w tym dialogu.
Na szczęście Sukrecie przechodzi ochota na lasujące mózg krotochwile i idziemy do szkoły na pierwsze okienko z pięciu. W międzyczasie Suśka opowiada Arminowi o swoim spotkaniu kółka feministycznego.
Armin: Gospodarz zawsze gotowy do pomocy...
A już miałam chwalić apostrofy game strong w poprzednim dialogu o Poksach. TO. JEST. PRZEWODNICZĄCY. Tak się to u nas, W POLSCE, nazywa. Tak, wiem, uniwersum w Słodkim Flircie to jakaś dziwna mieszanka Amefranolski, ale my tu - a przynajmniej ja - na forum rozmawiamy po polsku. Czasami stawiamy dziwacznie przecinki i emulujemy gramatyczne błędy z lenistwa, używając „te” zamiast „to” przy liczbie pojedynczej, ale poza tym mówimy na shopping ”zakupy” i wszyscy są zadowoleni. To wy musicie się dostosować, bo imię nasze legion. Sorry, not sorry.
Sucrette: Och, nie jesteś czasem trochę zazdrosny?
Armin chce wodzić palcem po szlaku moich blizn. Ekskluzywnie.
Armin: NIE.
Sucrette: To dobrze, bo nie ma o co.
Armin: Trochę się bałem, że wpadnę na twojego ojca.
He, he, każdy by się ba---
Sucrette: A może zmienił się w Growlithe’a i już go złapałeś?
Wiecie co, ja już nie chcę uczestniczyć w tym dialogu.
Na szczęście Sukrecie przechodzi ochota na lasujące mózg krotochwile i idziemy do szkoły na pierwsze okienko z pięciu. W międzyczasie Suśka opowiada Arminowi o swoim spotkaniu kółka feministycznego.
Armin: Gospodarz zawsze gotowy do pomocy...
A już miałam chwalić apostrofy game strong w poprzednim dialogu o Poksach. TO. JEST. PRZEWODNICZĄCY. Tak się to u nas, W POLSCE, nazywa. Tak, wiem, uniwersum w Słodkim Flircie to jakaś dziwna mieszanka Amefranolski, ale my tu - a przynajmniej ja - na forum rozmawiamy po polsku. Czasami stawiamy dziwacznie przecinki i emulujemy gramatyczne błędy z lenistwa, używając „te” zamiast „to” przy liczbie pojedynczej, ale poza tym mówimy na shopping ”zakupy” i wszyscy są zadowoleni. To wy musicie się dostosować, bo imię nasze legion. Sorry, not sorry.
Sucrette: Och, nie jesteś czasem trochę zazdrosny?
Armin chce wodzić palcem po szlaku moich blizn. Ekskluzywnie.
Armin: NIE.
Sucrette: To dobrze, bo nie ma o co.
Zachodzimy pod szkołę, a tam klasyczny przykład postawy „jak trwoga, to do Boga”.
Alexy: Armin, możesz przestać wszystko sprowadzać do gier komputerowych?
Dobrze by to zrobiło twojemu charakterowi opisywanemu przez dwa przymiotniki na krzyż. Just sayin’.
Alexy, nie chcąc czuć się gorszym, dokłada trochę żenady od siebie.
Alexy: Szkoda, że zapomniałem założyć moich szczęśliwych bokserek.
Rozalia: Jak wyglądają?
To majtki z podobizną Królowej Amidali. Propsy dla każdego, kto jest starą rurą jak ja i rozumie to odniesienie. Niestety nie będzie ilustracji, ale rozdam kilka punktów do mojego prywatnego lovometru *lubieżne spojrzenie a’la Alexy, miszcz podrywania*
Li: I dobrze. Nikt nie chciałby tego widzieć.
Nie wiedziałam, że kiedykolwiek ucieszę się na istnienie Li w tej grze, ale oto się wydarzyło!
Zaczyna się marsz skazańców na pierwszy egzamin. Każdy kolejny krok przybliża ich do przyszłości w rynsztoku, a ja pławię się w tej atmosferze horroru, zawiedzionych nadziei i rozczarowań. Suśka również tryska pozytywną energią, jak zwykle przyobleczoną w cynizm siedemdziesięciosiedmioletniej babci, która nie zdążyła zająć ostatniego wolnego miejsca w autobusie dla swoich siat.
Sucrette: (Szkoda. A przyniosłam ze sobą książkę do historii pełną ściągawek.)
Ale czekajcie, jest tego więcej!
Sucrette: (Czasem mam wrażenie, że nauczyciele biorą nas za dzieci.)
Biorąc pod uwagę waszą tendencję do uciekania z lekcji i to, jak mało ich w ogóle macie, to myślę, że jesteście jeszcze bardziej straconym pokoleniem niż moje. I wiecie co, jeśli studia mnie czegoś nauczyły, to tego, że mimo wszystko Suśka będzie się tam idealnie nadawała. Tak idealnie, że zostanie tam może z piętnaście lat, a magisterkę będzie zdawała kolejnych dwadzieścia.
Kończymy pierwszy egzamin, a tam (just) Melania w OOC uderzająca.
Melania: Wszystko zawaliłam! Byłam pewna, że będą Indochiny, więc tylko to powtórzyłam!
Eeee, nie? Melania przez cały ten czas była dobrą i sumienną uczennicą i powtórzyłaby wszystko? Beemoov, serio, nie mam waszych fiszek, a lepiej ogarniam wasze postacie niż wy. Okej, ja rozumiem, że to jest kolejna scena, aby dowalić tej okropnej Melanii, ale serio, przestańcie robić z siebie fabularne pośmiewisko, bo już mi się kończą sarkastyczne uwagi na to, co się tu wyrabia.
Spotykamy też Priyę ucieszoną z tego, że mogła zamienić wypracowanie na bajania swoich przodków, a ja nie mogę wyjść z podziwu na widok tego kontrastu: Priya idzie powtórzyć materiał do następnych sprawdzianów, a co tymczasem robi Suśka? Sukrecia, mili państwo, oczywiście idzie zapuścić plotkarskiego żurawia.
Alexy: Moim jedynym celem jest skończyć szkołę i poznać nowych przystojniaków na studiach!
Dzięki Bogu, że drama bliźniaków już praktycznie się skończyła, bo jakby rozbili ją na dwie postacie, to jeszcze Słodki Flirt wrobiłby nas w pomaganie Aleksemu uporać się z jego frustracją seksualną, a tego bym nie zniosła bardziej niż Rozalii z bananem.
Sucrette: Obecnie mam już co robić z jednym „przystojniakiem”!
Nnnooo, oby nie! Cały czas nie rozumiem żartu z opryszczką i dziećmi, ale naprawdę, gro, I’m okay with that!
Sucrette: (Wyobraziłam sobie Aleksego na studiach. Rzeczywiście, pasowałoby mu to!)
Wieczny student confirmed.
Sucrette: (Ciekawe, czy mi spodoba się na studiach?)
Ohohohohoho, NA PEWNO. Tam można mieć jeszcze więcej okienek niż tu! Suśka tak zapowietrza się na tę myśl robienia wszystkiego tylko nie zaglądania do książek, że aż musi wyjść odetchnąć.
Sucrette: (Jak to możliwe, że dostałam zimnych potów na myśl o Aleksym na studiach?)
Obstawiam, że po nieoficjalnym objęciu fuchy matki-kokoszki bliźniaków uruchomiły ci się matczyne uczucia i teraz zamartwiasz się, czy ten biedny chłopak życie sobie ułoży i kiedy wreszcie skończy pierwszy rok, bo zdaje go już pięć lat. Adult fears.
Sucrette: Chyba mam napad paniki...
Założę się, że Sucrette ma Tumblra. Pewnie zaraz dowiemy się, że identyfikuje się jako panseksualny wilk ze smoczycą od strony mamy.
Sucrette: Nie mam żadnych projektów--
Słowo, którego szukacie, drodzy tłumacze, to „plany”. You’re welcome.
Armin: Może trudno ci będzie w to uwierzyć, ale już też miewałem napady paniki w związku z zakończeniem szkoły...
Sucrette: Ojej i co?! Co ci napisali pod postem? Nowy przepis na panierkę pozorującą kruszenie się kryształów?!
I tak, I’ve seen some shit. Nie chcecie bywać w tych częściach internetu, w których ja bywam. Tonem pocieszenia mogę powiedzieć tylko, że wpadam tam w celach naukowych, masochistycznych albo przypadkiem, nie z radości. Nnnno, i czasem z chorej ciekawości, albowiem imię moje Sukreta.
Kończymy ten bardzo moralitetowy wątek, w którym tym razem scenarzyści próbują być specjalistami od zaburzeń nerwowych - pewnie czytali moje streszczenie o radzeniu sobie ze stresem z tych dwóch odcinków wstecz - ale jak zwykle wyszło topornie. Zmierzam więc na kolejny egzamin - moglibyście powiedzieć, co teraz piszę, głąby, choć pewnie mam się wczuć w rolę Sukrety, dla której nauka znajduje się w najniższych rejestrach priorytetowych - a tam kolejny wykład nie na miejscu.
Sucrette: (Układ nerwowy... Nieźle. Ostatnio mam taką nerwówkę, że jestem specjalistką w tej dziedzinie.)
Umm, it doesn’t work that way. But whatever floats your boat, I guess.
Sucrette: (Skoro już o nerwicy mowa... Spoglądam na Melanię---)
Dziękuję, SKIP!
Kończymy egzamin z biologii i idziemy na... egzamin z WF-u? HA! Co my tam będziemy robić? Nie wiem, ale w międzyczasie dzieją się inne zadziwiające rzeczy.
Sucrette: ([Li] posłała mi czarne spojrzenie.)
That’s racist. Poza tym mam ostatnią szansę na zatrzęsienie statusem quo, więc szybko wbijam Sukrecie punkty paragona i pożyczam Li kasę na Prince Polo.
Amber: Co, chcesz teraz, żebyśmy zaczęły wołać na ciebie Matka Teresa?
Amber chyba czyta moje streszczenia do Słodkiego Flirtu, nie widzę innej opcji.
Okazuje się, że egzaminy z WF-u polegają na mierzeniu prędkości w ustalonym czasie. Zaczynam się zastanawiać, czy we Francji naprawdę tak powstrzymuje się dzieci przed nadwagą, czy po prostu w tej szkole, w której są cztery przedmioty na krzyż, dyrektorka musiała się krygować i giąć na wszystkie strony, by jakoś przekonać kuratorium, by jednak dopuścili te dzieci do zdawania. W każdym razie nie mam za dużo czasu, by to przemyśleć, gdyż los na sam koniec decyduje się ze mnie zakpić, dając mi do pary Lysandra. Jeśli Suśka miała jakieś nadzieję na dostanie się na studia, to wizja okrągłego zero przy punktach za sprawą zapominalskiego kumpla powinna ją skutecznie rozwiać. Poza tym fulary nie mają rąk, a to ta przytomniejsza część Lysandra, więc mamy przerąbane tak czy inaczej.
Lysander: Nie powinnaś mieć problemu ze zmieszczeniem się w czasie. Tyle razy kogoś szukałaś, biegając w tę i nazad, że na pewno jesteś świetną sprinterką.
Kiedy już nawet Lysander po tobie jeździ, to wiedz, że coś się dzieje.
Po niezwykle fascynującym egzaminie z WF-u wydarza się NAPRAWDĘ fascynujące spotkanie z Klementyną. Moje serce rozgrzewa ten pokaz uroku i czaru, i nawet Sukreta nie pali się, by to zepsuć swoją radosną dyspozycją.
Wyruszam do biblioteki, a tam wierutne kłamstwo.
Sucrette: (Usiadłam w przytulnym kąciku, aby nikt mi nie przeszkodził.)
Ta, jasne. Usiadłaś to ty w przytulnym kąciku, żeby Armin aby NA PEWNO cię tu znalazł i jak najbardziej przeszkodził. Najlepiej jakimiś chwilami należącymi tylko do was.
Sucrette: (Przeglądałam notatki, starając się przy tym skupić. Nie wiedziałam, że potrafię tak wydajnie pracować w pojedynkę!)
Alexy: Armin, możesz przestać wszystko sprowadzać do gier komputerowych?
Dobrze by to zrobiło twojemu charakterowi opisywanemu przez dwa przymiotniki na krzyż. Just sayin’.
Alexy, nie chcąc czuć się gorszym, dokłada trochę żenady od siebie.
Alexy: Szkoda, że zapomniałem założyć moich szczęśliwych bokserek.
Rozalia: Jak wyglądają?
To majtki z podobizną Królowej Amidali. Propsy dla każdego, kto jest starą rurą jak ja i rozumie to odniesienie. Niestety nie będzie ilustracji, ale rozdam kilka punktów do mojego prywatnego lovometru *lubieżne spojrzenie a’la Alexy, miszcz podrywania*
Li: I dobrze. Nikt nie chciałby tego widzieć.
Nie wiedziałam, że kiedykolwiek ucieszę się na istnienie Li w tej grze, ale oto się wydarzyło!
Zaczyna się marsz skazańców na pierwszy egzamin. Każdy kolejny krok przybliża ich do przyszłości w rynsztoku, a ja pławię się w tej atmosferze horroru, zawiedzionych nadziei i rozczarowań. Suśka również tryska pozytywną energią, jak zwykle przyobleczoną w cynizm siedemdziesięciosiedmioletniej babci, która nie zdążyła zająć ostatniego wolnego miejsca w autobusie dla swoich siat.
Sucrette: (Szkoda. A przyniosłam ze sobą książkę do historii pełną ściągawek.)
Ale czekajcie, jest tego więcej!
Sucrette: (Czasem mam wrażenie, że nauczyciele biorą nas za dzieci.)
Biorąc pod uwagę waszą tendencję do uciekania z lekcji i to, jak mało ich w ogóle macie, to myślę, że jesteście jeszcze bardziej straconym pokoleniem niż moje. I wiecie co, jeśli studia mnie czegoś nauczyły, to tego, że mimo wszystko Suśka będzie się tam idealnie nadawała. Tak idealnie, że zostanie tam może z piętnaście lat, a magisterkę będzie zdawała kolejnych dwadzieścia.
Kończymy pierwszy egzamin, a tam (just) Melania w OOC uderzająca.
Melania: Wszystko zawaliłam! Byłam pewna, że będą Indochiny, więc tylko to powtórzyłam!
Eeee, nie? Melania przez cały ten czas była dobrą i sumienną uczennicą i powtórzyłaby wszystko? Beemoov, serio, nie mam waszych fiszek, a lepiej ogarniam wasze postacie niż wy. Okej, ja rozumiem, że to jest kolejna scena, aby dowalić tej okropnej Melanii, ale serio, przestańcie robić z siebie fabularne pośmiewisko, bo już mi się kończą sarkastyczne uwagi na to, co się tu wyrabia.
Spotykamy też Priyę ucieszoną z tego, że mogła zamienić wypracowanie na bajania swoich przodków, a ja nie mogę wyjść z podziwu na widok tego kontrastu: Priya idzie powtórzyć materiał do następnych sprawdzianów, a co tymczasem robi Suśka? Sukrecia, mili państwo, oczywiście idzie zapuścić plotkarskiego żurawia.
Alexy: Moim jedynym celem jest skończyć szkołę i poznać nowych przystojniaków na studiach!
Dzięki Bogu, że drama bliźniaków już praktycznie się skończyła, bo jakby rozbili ją na dwie postacie, to jeszcze Słodki Flirt wrobiłby nas w pomaganie Aleksemu uporać się z jego frustracją seksualną, a tego bym nie zniosła bardziej niż Rozalii z bananem.
Sucrette: Obecnie mam już co robić z jednym „przystojniakiem”!
Nnnooo, oby nie! Cały czas nie rozumiem żartu z opryszczką i dziećmi, ale naprawdę, gro, I’m okay with that!
Sucrette: (Wyobraziłam sobie Aleksego na studiach. Rzeczywiście, pasowałoby mu to!)
Wieczny student confirmed.
Sucrette: (Ciekawe, czy mi spodoba się na studiach?)
Ohohohohoho, NA PEWNO. Tam można mieć jeszcze więcej okienek niż tu! Suśka tak zapowietrza się na tę myśl robienia wszystkiego tylko nie zaglądania do książek, że aż musi wyjść odetchnąć.
Sucrette: (Jak to możliwe, że dostałam zimnych potów na myśl o Aleksym na studiach?)
Obstawiam, że po nieoficjalnym objęciu fuchy matki-kokoszki bliźniaków uruchomiły ci się matczyne uczucia i teraz zamartwiasz się, czy ten biedny chłopak życie sobie ułoży i kiedy wreszcie skończy pierwszy rok, bo zdaje go już pięć lat. Adult fears.
Sucrette: Chyba mam napad paniki...
Założę się, że Sucrette ma Tumblra. Pewnie zaraz dowiemy się, że identyfikuje się jako panseksualny wilk ze smoczycą od strony mamy.
Sucrette: Nie mam żadnych projektów--
Słowo, którego szukacie, drodzy tłumacze, to „plany”. You’re welcome.
Armin: Może trudno ci będzie w to uwierzyć, ale już też miewałem napady paniki w związku z zakończeniem szkoły...
Sucrette: Ojej i co?! Co ci napisali pod postem? Nowy przepis na panierkę pozorującą kruszenie się kryształów?!
I tak, I’ve seen some shit. Nie chcecie bywać w tych częściach internetu, w których ja bywam. Tonem pocieszenia mogę powiedzieć tylko, że wpadam tam w celach naukowych, masochistycznych albo przypadkiem, nie z radości. Nnnno, i czasem z chorej ciekawości, albowiem imię moje Sukreta.
Kończymy ten bardzo moralitetowy wątek, w którym tym razem scenarzyści próbują być specjalistami od zaburzeń nerwowych - pewnie czytali moje streszczenie o radzeniu sobie ze stresem z tych dwóch odcinków wstecz - ale jak zwykle wyszło topornie. Zmierzam więc na kolejny egzamin - moglibyście powiedzieć, co teraz piszę, głąby, choć pewnie mam się wczuć w rolę Sukrety, dla której nauka znajduje się w najniższych rejestrach priorytetowych - a tam kolejny wykład nie na miejscu.
Sucrette: (Układ nerwowy... Nieźle. Ostatnio mam taką nerwówkę, że jestem specjalistką w tej dziedzinie.)
Umm, it doesn’t work that way. But whatever floats your boat, I guess.
Sucrette: (Skoro już o nerwicy mowa... Spoglądam na Melanię---)
Dziękuję, SKIP!
Kończymy egzamin z biologii i idziemy na... egzamin z WF-u? HA! Co my tam będziemy robić? Nie wiem, ale w międzyczasie dzieją się inne zadziwiające rzeczy.
Sucrette: ([Li] posłała mi czarne spojrzenie.)
That’s racist. Poza tym mam ostatnią szansę na zatrzęsienie statusem quo, więc szybko wbijam Sukrecie punkty paragona i pożyczam Li kasę na Prince Polo.
Amber: Co, chcesz teraz, żebyśmy zaczęły wołać na ciebie Matka Teresa?
Amber chyba czyta moje streszczenia do Słodkiego Flirtu, nie widzę innej opcji.
Okazuje się, że egzaminy z WF-u polegają na mierzeniu prędkości w ustalonym czasie. Zaczynam się zastanawiać, czy we Francji naprawdę tak powstrzymuje się dzieci przed nadwagą, czy po prostu w tej szkole, w której są cztery przedmioty na krzyż, dyrektorka musiała się krygować i giąć na wszystkie strony, by jakoś przekonać kuratorium, by jednak dopuścili te dzieci do zdawania. W każdym razie nie mam za dużo czasu, by to przemyśleć, gdyż los na sam koniec decyduje się ze mnie zakpić, dając mi do pary Lysandra. Jeśli Suśka miała jakieś nadzieję na dostanie się na studia, to wizja okrągłego zero przy punktach za sprawą zapominalskiego kumpla powinna ją skutecznie rozwiać. Poza tym fulary nie mają rąk, a to ta przytomniejsza część Lysandra, więc mamy przerąbane tak czy inaczej.
Lysander: Nie powinnaś mieć problemu ze zmieszczeniem się w czasie. Tyle razy kogoś szukałaś, biegając w tę i nazad, że na pewno jesteś świetną sprinterką.
Kiedy już nawet Lysander po tobie jeździ, to wiedz, że coś się dzieje.
Po niezwykle fascynującym egzaminie z WF-u wydarza się NAPRAWDĘ fascynujące spotkanie z Klementyną. Moje serce rozgrzewa ten pokaz uroku i czaru, i nawet Sukreta nie pali się, by to zepsuć swoją radosną dyspozycją.
Wyruszam do biblioteki, a tam wierutne kłamstwo.
Sucrette: (Usiadłam w przytulnym kąciku, aby nikt mi nie przeszkodził.)
Ta, jasne. Usiadłaś to ty w przytulnym kąciku, żeby Armin aby NA PEWNO cię tu znalazł i jak najbardziej przeszkodził. Najlepiej jakimiś chwilami należącymi tylko do was.
Sucrette: (Przeglądałam notatki, starając się przy tym skupić. Nie wiedziałam, że potrafię tak wydajnie pracować w pojedynkę!)
To chyba miał być odcinek komediowy, bo nic mnie nie przekona, że nie.
Suśka odkrywa w książkach nowy wspaniały świat nauki, którego jej pusty czerep nie był nawet świadom. Miliony informacji oraz ocean możliwości sprawiają, że nasza błyskotliwa heroina zapomina o upływie czasu, w wyniku czego zostaje w bibliotece do zachodu słońca. Sukreta, zdenerwowana faktem, iż od jakichś pięciu godzin nie zmieniała statusu na Facebooku, wyrusza do domu.
Sucrette: (Dlaczego bibliotekarka nie wyrzuciła mnie z biblioteki?)
Albo ma tak samo wyrąbane jak uczniowie w kwestii przychodzenia rano do pracy, albo najzwyklej biblioteka prowadzi się sama przez fabularne cięcia budżetowe. Jako że obie opcje są dobre, to wybierzcie swój kanon.
Wychodzimy na dziedziniec, a tam wprowadzenie do wątku horrorowego.
Sucrette: (Brama jest zamknięta!)
Za plecami Suśka usłyszała jakiś chrobot oraz niezrozumiałe jęki. Po chwili jej oczy zalała czerwień, a ciało osunęło się na ziemię. Ostatnim, co Sukreta widziała, była wykrzywiona w opętanym uśmiechu twarz Melanii i zakrwawiony kant książki od historii, którą trzymała w prawej ręce. W tworzącej się kałuży krwi tonęły karteczki z najważniejszymi datami dotyczącymi przebiegu wojny indochińskiej.
Sucrette: (Mur jest za wysoki, aby go przeskoczyć...)
Suśka z tęsknotą wspomniała wszystkie lekcje z Borysem, na które przynosiła lewe zwolnienia z WF-u.
Sucrette: (Jak to możliwe, że jest aż tak wysoki?
No nie wiem, może po to, aby mieć chociaż cień szansy, żeby was w tej budzie zatrzymać, gdy już zdecydujecie się przyjść na te trzy okienka i jedną historię. A mur jest tak wielki, że Suśce aż z zachwytu nawias urwało! Poza tym - głupie dialogi są głupie.
Sucrette: (Zostałam uwięziona w szkole!!!)
O NIE, spełnił się najgorszy koszmar Sukrety! Co dalej, może jeszcze przykują ją do ławki i każą jej - LE GASP - uważać na lekcji?! Myślę, że mordercza Melania to nie największa tragedia, jaka może nas tu spotkać.
Sucrette: (Co za koszmar!)
Told ya.
Sukreta schodzi do piwnicy w poszukiwaniu jakiegoś łomu, albo drabiny, albo zdrowego rozsądku... a sorry, nie ta gra.
Sucrette: (Nagle miałam flashback...)
Ohohohohohoho. Ohohohoho! OHOHOHOHOHOHO-- Nie.
No więc pewnie nie wiecie tego tam w Beemoovie, bo polski język to trudna język, ale „flashback” po polsku to „retrospekcja”. Co nie zmienia faktu, że i tak to słowo jest tutaj wyjęte z czterech liter, zwłaszcza w ustach niezbyt bystrej szesnastolatki (nie napiszę osiemnastki, bo autentycznie przeraża mnie wizja pełnoletniej Sukrety i jej obecnego zachowania, które by na tę dojrzałość - jakąś bo jakąś, ale dojrzałość - miało wskazywać). Tak więc zamiast tworzyć tu jakieś zbitki z translatora i bajania ucznia mającego trzy z angielskiego na półrocze, wystarczy napisać „nagle zalały mnie wspomnienia”/”nagle coś sobie przypomniałam”. Brzmi to lepiej, sensowniej i jest - uwaga, uwaga - po polsku. Fantastyczne, jak to działa, kiedy nad czymś posiedzisz i pomyślisz. (EDIT. Dotarły mnie słuchy, iż słowo "flashback" stosuje się w psychologii jako wspomnienie po traumatycznych wspomnieniach i funkcjonuje w nieprzetłumaczonym brzmieniu także wśród polskich specjalistów. Nie sądzę, by tłumacze Beemoovu o tym wiedzieli i jestem dalej skłonna uznawać to za pokaz przepuszczania tekstu przez Google Translate, ale jeśli macie więcej dobrej woli, to macie tu dowód na ich przebłysk geniuszu. Ciekawostkę sponsoruje @Shillo)
Rzeczony „flashback”, jakże szumnie ogłoszony, dotyczy szkolnego przedstawienia i zamknięcia w piwnicy przez Amber. O rany, ależ to było dawno. W każdym razie uwolnić Suśkę nie przybywa Armin spragniony chwil przeznaczonych tylko im, ale obecnie najwspanialsze postacie gry, w obecności których serce rośnie, a umysł wypełnia spokój oraz poczucie bezpieczeństwa - Evan oraz Kentin. Taaaaa, Melania i jej zakrwawiona książka to serio nie są najgorsze rzeczy, które mogą nam się przytrafić. Evan każe Kenowi ponownie zamknąć drzwi, co ten pionek szachowy z radością robi i... ha ha, to tylko sen! Sukreta rzeczywiście zdrzemnęła się w bibliotece i RZECZYWIŚCIE ratuje ją Ken. Ciągle mamy szansę na ilustrację z przetrąconym karkiem Suśki, just sayin’.
Kentin zostaje po lekcjach, dlatego tak długo siedzi w szkole.
Kentin: Układam książki od biologii w porządku alfabetycznym. Siedzę nad tym już kilka dni...
Stało się. Te dzieciaki tak się uwsteczniły w tej edukacyjnej kpinie, że popadły we wtórny analfabetyzm.
Kentin: Tylko że dozorca o mnie zapomniał. (...)
To mają tu dozorcę? ... Pewnie Faraz dorabia, z taką małą liczbą godzin musi być trudno wyżyć.
Po całkiem ładnej scenie z Kentinem i Suśką przesadzającymi mur jak w The Last of Us - przepraszam, że emuluję mego wewnętrznego Armina, ale zawsze mi się podobało, jak Joel podsadzał Ellie, żeby sięgnęła coś z wyższej elewacji; to chyba jedna z moich ulubionych animacji ever w grach - nadciąga fala nostalgii.
Kentin: Mur, to przeszkoda...
TAK WIELKA ŻE AŻ PRZECINKI NAM SIĘ PORĄBAŁY
Kentin zapomina chwilowo o swojej roli socjalnego eksperta i pośpiesznie stara się naprawić status quo - podejrzewam, że odcinek się powoli kończy, a przecież mamy już chyba ze trzy wątki w kolejce i kto to widział rozwijać dokładnie jeden, skoro wszystkie graczki najpewniej mają pamięć złotej rybki i umiejętność skupienia się dwuletniego dziecka - nieśmiało mrucząc pod nosem przeprosiny. Niestety to fascynujące wyznanie przerywa pojawienie się bardzo potłuczonego Evana. A przez „bardzo potłuczonego” mam na myśli „ktoś zasadził mu lewego sierpowego nożem”. Kentin wyczuwa, że nieszczególnie chce mi się gadać o nożach po moim youtube’owym przejściu Doki Doki Literature Club! (na zasadzie „przewiń wideo tak na dół, żeby widzieć tylko napisy, ha ha, ale z ciebie miękka klucha”), więc czym prędzej dzwoni na pogotowie i jedzie z Evanem obejrzeć, gdzie to wydarzył się najgłupszy dotychczas wątek w tej grze. Sukreta wraca do domu, a tam normalna rozmowa z rodzicami oraz udanie się na spoczynek. Poranek rozpoczyna skecz o tym, jak to Suśka chciała w sobotę iść do szkoły, po czym uchechany tata wysyła nas po bułki do Biedronki. W międzyczasie gubimy klucze, w zamian dostajemy zegarek, a potem dzwoni do nas Kentin, który zaprasza nas na romantyczne randewu. No cóż, nie tak wyobrażałam sobie trójkąt w tej grze, zwłaszcza że teraz to ja mam „flashback”.
Sucrette: (Ostatni raz byłam tu po wypadku Lysandra...)
Marniejący Grzegorz, Rozalia opisująca swoje sprajty, dziesiątka różańca w autobusie, bójki Kastiela, które nigdy się nie wydarzyły...
Sucrette: (O nie! Tylko nie Felicja!)
KrólewskieśniadaniebólebrzuchaRozaliizaginionyArminNina-dramaGeorgeClooney
Sucrette: (Na szczęście gdzieś sobie poszła i teraz nie będzie mi zawracać gitary, gdy będę błądzić po szpitalu.)
KASTIELPRZEZCAŁYODCINEKDETEKTYWNATANIELLUBIEŻNARODZINALYSANDRAKŁAMSTWAKRADZIEŻNASZYJNIKALYSANDERTAKPAPIEROWYJAKZAWSZEANULOWANEWĄTKIBEZSENSOWNEWĄTKIMARNOŚĆNADMARNOŚCIAMIWSZYSTKOMARNOŚĆZETTAIUNMEIMOKUSHIROKUJUSTLYSANDER3,1415926535897932384626433832795028841971693993751058209 7494459230781640628620899862803482534211706798214808651328230664709384460955058223172535940812848111745028410270193852110555964462294895493038196CANISTOPTRYINGYESNOTHEREWASAHOLEHERENOTANYMORE
Kentin: O, Sucrette, jesteś.
NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!
...
...
...
Och, Kentin, to ty! Fuuu, chyba zapatrzyłam się w ciemność aż za bardzo!
Okazuje się, że szpital jest tak samo szemranej reputacji, co Słodki Amoris - Evanowi nawet nie zabandażowali jego ran kłutych, że nie wspomnę o ubraniu w szpitalny kaftanik (nie)bezpieczeństwa. Nic dziwnego, że w tej dziurze Leo już dawno wygryzł całą konkurencję, skoro urząd miasta woli inwestować w wesołe miasteczka niż edukację, zdrowie czy cokolwiek innego. Po upewnieniu się, iż przepiękne mięśnie ramion Evana nie uległy trwałemu uszkodzeniu, Kentin zaprasza mnie na jego wersję królewskiego śniadania w szpitalnej kafejce.
Sucrette: (Gdyby nie historie z Evanem i Kentinem, moja noga by w tym okropnym szpitalu, od którego dostaję gęsiej skórki, nawet nie postała.)
No to lepiej się wyprowadź, Sukreta, chyba że nie chcesz rodzić dzieci. A nawet jeśli nie chcesz, ale chcesz... robić inne rzeczy, to i tak dla pewności musiałabyś tu przyjść. Chyba że zaproponujesz Arminowi nostalgiczną podróż po szpitalnym pokoju Lysandra.
Sucrette: (Poza tym mogłabym robić coś innego. Na przykład spotkać się z Arminem.)
Oczywiście, że byś mogła.
Następuje smutna opowieść Kentina o fali w wojsku, co nieszczególnie mnie rusza, biorąc pod uwagę, jak bardzo drugoplanowy w tej grze jest Kentin. Ogólnie cały ten dia... no nie, w sumie monolog, jest bardzo ładnie napisany i pewnie gdyby Ken nie wzbudzał we mnie minimalnie tylko większego zaangażowania w jego postać niż Lysander wraz z fularem, to może i bym się przejęła. Ale są to rzeczy, które mogą się podobać... no, może poza upłakanym spritem Kentina. Lubię męskie łzy, ale te są wyjątkowo źle narysowane. Po wyjaśnieniu swego modus operandi i usłyszeniu paru trafnych uwag na swój temat (jestem pod wrażeniem, że przy każdym wyborze odpowiedzi pojawiła się naprawdę konkretna liczba kwestii FAJNYCH, po kótyrch lovometr nie poleciał na łeb, na szyję - chyba ktoś dla odmiany wyjął zdrowy rozsądek z szafy, zanim przystąpił do pisania scenariusza), Kentin wydmuchuje nos w chusteczkę i przystaje na nieśmiałą propozycję spotkania się z Evanem, tak dla rozluźnienia atmosfery. Zanim jednak do tego dojdziemy, rozluźni się (i może również dojdz... NIE PRZEPRASZAM NIE CHCĘ BANA) coś innego.
Nie-Felicja: Tego wysokiego bruneta o pięknych oczach?
Jestem pewna, że ona też by chciała ilustrację z niedźwiedzim uściskiem Evana.
Okazuje się, że Evan jak gdyby nigdy nic paraduje ze swoją zakrwawioną koszulką i nieopatrzonymi ranami po szkolnym korytarzu, ani chybi zadając kłam lekarskiej formułce o spokoju dla pacjentów. Ktoś stamtąd na pewno nie wyjdzie ustalonego dnia! Podczas tego spotkania zadmie wiatr z pustynnych krain.
Evan: Sucrette, nie muszę chyba mówić, kogo bym wybrał, gdybym miał do wyboru ciebie i Felicję.
No cóż, Felicja może jest trochę szorstka w obyciu, ale rzeczywiście, to tylko nadaje jej uroku! Też bym ją wybrała!
Evan: I jeśli mogę dać ci dobrą radę - nie mów bardzo niebezpiecznym mężczyznom, że wyglądają jak pachołki z tanich filmów akcji. Nie będą tym zachwyceni!
Sucrette: (Mimowolnie parsknęłam śmiechem.)
Ja też. Ale nie z rozbawienia. ... Więc w sumie tylko parsknęłam.
Po tym przeglądzie sucharów małych i dużych (oraz umówieniu się na Galę Wielkich Wyjaśnień oraz Przeprosin), Sukreta opuszcza szpital i kieruje się ku domowi. Na drugi dzień rozkładamy przed chałupą czerwony dywan, który rozwija się aż do kafejki. Czas włożyć swoją najlepszą niegniotącą się koszulkę i wziąć chusteczki, nadciąga scena zbiorowego przytulania się i płaczu! Na miejscu są już moje ulubione pisklaczki, jeden neonowy, drugi nie.
Armin: *sarkastycznie* Wow, to brzmi strasznie ekscytująco!
Armin chyba też grał w ten odcinek.
Sucrette: ([Armin] Zawsze wygląda uroczo, gdy narzeka...)
Sucrette nie robi nic, żeby odwieść mnie od przekonania, że będzie jedną z tych toksycznych, chorobliwie zazdrosnych dziewczyn, które gotowe są robić awantury swoim chłopakom za rozmowę z paniami z warzywniaka. Jestem pewna, że kłócić się będzie z Arminem dla sportu, bo on „jest taki uroczy, gdy narzeka”. Ale nie ma czasu na takie dywagacje, bo oto pojawiają się gwiazdy wieczoru.
Evan: Jak widzicie, żyję! Nie ma nic więcej do oglądania.
Oj, jest. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
No więc następuje festiwal wyznawania grzechów, przepraszania za błędy i morałów przelatujących nad głową, a cały ten show kradnie Armin...
Armin: Tak, SZKODA.
... Który ma dosyć tego wątku jeszcze bardziej niż ja. Tak nawiasem Kentin nawet przeprasza za to, że wpieprzył się butami do dramy bliźniaków, co nie zmienia faktu, iż gdyby dać tym dwóm wątkom jeszcze jeden odcinek na wyszumienie się, to byłyby to dwie spoko dramy. Ale nie, ktoś tam chyba goni scenarzystów z rozgrzanym pogrzebaczem, ewentualnie oni wiedzą, że nie są w stanie napisać nic treściwego w tym temacie, więc nawet nie próbują. No cóż, przynajmniej znają swoje granice, I guess?
Musimy pozbyć się jakoś natłoku tych epizodycznych postaci, więc Evan mówi o szykującej się posadce w wojsku. Wszyscy są w szoku większym (Kentin, Alexy), nikłym (ja) albo umiarkowanym (Armin), zwłaszcza Alexy, gdy pada propozycja, by Kentin również wrócił do woja. I powiem szczerze, że bawi mnie ten horror w oczach naszego neonowego księcia, który chyba oczekuje, iż cały świat będzie wyglądał jak Amorisowo, więc wszyscy pójdziemy na jedne studia, i może jeszcze na jeden kierunek, I jeszcze wszyscy wylądujemy w jednej grupie. Co wcale by mnie nie zdziwiło w tej grze, bo podejrzewam, że taki zamysł ma ChiNoMiko; ewentualnie na uczelnię dostanie się nasz men plus najpopularniejsze postacie z drugoplanowych, czyli wszystkie Rozalie i Alexy iiiii chyba już nie chcę grać w tę grę. W każdym razie ja rozumiem, że Kentin to szczenięca miłość Aleksego, ale mimo wszystko trochę mierzi mnie jego podejście. Nie wyjeżdżaj spełniać swoich marzeń, zostań tu ze mną, bym mógł tkwić w mojej nieodwzajemnionej miłości do ciebie! Alexy, go home, you’re drunk. Chciałam też napisać, iż wydźwięk odpowiedzi Kentina jest dość dziwny - tak jak większość postaci w tej grze nie ma żadnych planów na przyszłość, więc powrót do wojska to jakaś alternatywa, a on odrzuca to w trymiga, aczkolwiek on sam mówi, że był to dla niego wyłącznie etap, i to dość nieprzyjemny, do którego wróciłby tylko po to, by znowu żyć w bezpiecznym chłodzie cienia Evana. ... Rany, ta gra potrafi być głęboka, jeśli chce.
Zostawiam bliźniaków oraz Evana, którzy cieszą się ostatnimi sekundami wspólnego czasu antenowego, by udać się na romantyczne randewu z Kentinem. Ponownie pojawia się bardzo ładny dialog, który doceniłabym bardziej, gdyby nie chodziło o Kena i tym samym kończymy wojskową dramę. Mimo wszystko ten wątek został przyzwoicie domknięty, aczkolwiek boli bardzo, iż obie dramy tak na szybko wymieszano. Jak dla mnie powinni dorzucić jeszcze jeden odcinek na docieranie się Armina i Aleksego z Evanem i potem pizgnąć wielki reveal o wspólnej przeszłości z Kentinem, but alas, nie ma czasu na takie pierdoły. Co do wyboru ścieżki - po szpitalnym wyznaniu Kentina nie czuję, żebym cokolwiek straciła i jestem w pełni ukontentowana, że udało mi się spróbować zdać egzaminy - zwłaszcza że i Ken, i Evan mówią wystarczająco dużo o swoich przeżyciach, by dać jasno nakreślony obraz przeszłości.
No i to już wszystko, jeśli chodzi o odcinek 38, który zaczął się bardzo źle, by na koniec skończyć gdzieś w wyższych rejestrach „tak sobie”. Do zobaczenia w epizodzie 39, gdzie na tę chwilę nie trzymają nas już żadne większe emocje.
"Alexy: To było straszne. Wyszliśmy na frajerów przed całym klubem, a ja widziałem kilku fajnych facetów..." - no, zwłaszcza dwóch. Szkoda, że nie spróbowałeś ich poderwać, nie musielibyśmy się z tobą męczyć przez kolejne dwie odsłony gry.
OdpowiedzUsuń"Sucrette: (To prawda? Naprawdę można przewidzieć pytania na egzaminach?)" - :D :D :D Albo mamy tu do czynienia z dziwnym tłumaczeniem, abo Sukreta właśnie odkryła w +/- osiemnastej wiośnie życia, że istnieje korelacja między nauką i egzaminami.
"To majtki z podobizną Królowej Amidali. Propsy dla każdego, kto jest starą rurą jak ja i rozumie to odniesienie. " - * ze smutkiem przyznaje, że jest starą rurą *
"Alexy: Moim jedynym celem jest skończyć szkołę i poznać nowych przystojniaków na studiach!" - biedny Morgan; jego życie mogłoby wyglądać zupełnie inaczej, gdyby Alexy za cel obrał sobie dołączenie do wolontariatu bądź zaangażowanie w kółko studenckie.
"Sucrette: (Jak to możliwe, że dostałam zimnych potów na myśl o Aleksym na studiach?)" - ona już wie.