poniedziałek, 11 lutego 2019

Odcinek 40

W poprzednim odcinku...

Słodki Flirt napisał


Uwaga! Ten odcinek zawiera sceny dla dorosłych.

  
Na załączonym obrazku: mina ChiNoMiko, gdy przedstawiała wstępny szkic scenariusza reszcie ekipy.


Reakcja grających, rycina poglądowa.
Nie pojawią się żadne szokujące sceny.

Samo to, że ktoś zrobił taki odcinek i beztrosko uznał go za dobre zakończenie sezonu jest dla mnie szokujące, ale dali Bóg, kontynuujcie.

Zadbaliśmy o to, aby ten odcinek pozostał dostępny dla jak największej liczby osób.

Ale nie dla wszystkich, więc jeśli masz 9 lat, to niestety dostajesz bana na ten odcinek. He he, aż przypomniały mi się petycje o dział 18+. Rozumiecie, że ktoś proponował sprawdzanie wieku poprzez przesyłanie dowodu? Oooooch, dobre czasy, kiedy dramy nakręcały się poprzez zwariowany fandom, a nie dyskusyjną politykę firmy.
Chcielibyśmy zwrócić państwa uwagę na tę kwestię. Dziękujemy za zrozumienie.


Dziękujemy za zrozumienie, że nasi scenarzyści są napaleni i nie mogli się powstrzymać, by wsadzić seksy w grę dla małych dziewczynek (ale na szczęście teraz mają Uniwersytet and all the hell broke loose). Poza tym rozbraja mnie wiara Beemoovu, że dwunastolatki zapytują swoich rodziców o możliwość grania w gry na internetach, a gdy pojawiają się treści tego typu, to im je pokazują. Znaczy, czepiam się, bo oni muszą ciepnąć taki disclaimer (mają to w tej ugodzie prawnej czy czymś na dole strony - bet you didn’t know ‘bout that), ale wciąż.
Tak czy inaczej - witam w streszczeniu ostatniego odcinka pierwszej części Słodkiego Flirtu. Wszyscy już wiemy, o czym on będzie. Nawet jeśli nie dlatego, że przechodzę go z pół roku po premierze, to powiadomił nas o tym sam Słodki Flirt. Czy pojawią się penisy i waginy? Czy Rozalia, królowa hentajów, pomoże nam nałożyć kondom? To nie będzie banan, więc może okazać się trudno. Alexy, gaś światło i chowaj się pod kołderkę, bo wątpię, czy twoje wrażliwe serce to wytrzyma! Wiem, że moje na pewno nie. No ale my tu pitu-pitu, a podbudowa dla tego fantastycznego wątku sama się nie zrobi.

Sucrette: (Tańczyliśmy do samego końca.)

Foreshadowing pełną gębą.

Sucrette: (Mimo moich obaw Armin okazał się być całkiem dobrym tancerzem.)

Okazał się całkiem dobrym tancerzem. Bez „być”. To jest masło maślane i trwonienie czasowników. I czy my dalej mierzymy poziom umiejętności tanecznych w tańcach-przytulańcach?

Sucrette: (W pewnym momencie nawet przestał narzekać!)

Ojej, to niedobrze. Rozumiem, że jego atrakcyjność spadła o parę leveli. W końcu Suśka uznaje to za TAKIE SŁODKIE KIEDY SIĘ DĄSA
Bal się kończy i Faraz, ten nowo odkryty następca Davida Guetty, żegna nas ze łzą w oku.

Sucrette: (Chyba minął się z powołaniem.)

Fan art z Farazem wywijającym przy konsolecie where.
Suśka wychodzi na zewnątrz wraz ze swoim jaskiniowcem, a tam mroźne temperatury.

Armin: Dobrze, że jestem dobrym chłopakiem i wziąłem dodatkowy sweter!

Gdybym rzeczywiście nosił garnitur, to dałbym ci marynarkę (co, podejrzewam, wydarza się we wszystkich innych rołtach, bo reszta chłopaków nie zapomniała się ubrać do końca), but alas, tak więc odziej się w ten Imperatyw Narracyjny, który wygodnie trzymam o tu pod pachą! ... Ta. Nie.

Sucrette: (Wzięłam głęboki wdech, by poczuć jego zapach--)

Sweter pachniał stęchlizną i kiszonymi ogórkami. Poważnie zastanowiłam się, czy chcę, aby mój luby pchnął swoją Nefrytową Włócznię w moją Nefrytową Grotę. I oooo nie, będę się wykłócać przed banem w pierdyliardzie powielonych wątków w Rozmowach o Grze! To odcinek o seksie, wszystkie chwyty dozwolone!

Sucrette: (Gdy znalazłam się przed domem, z zaskoczeniem stwierdziłam, że nie mam ochoty jeszcze wracać do domu.)

Pewnie jesteś nie bardziej zaskoczona niż ja faktem, że przez całą drogę nie wspomniałaś ani razu o chwilach należących tylko do was albo przerwie na buzi-buzi. A specjalnie szłam okrężną drogą. Beemoov, notuj - do naprawienia w aktualizacji, nie można stracić takiej okazji na dowalenie zbędnego dialogu.
Suśka dziękuje Arminowi za miły wieczór, ten marudzi, bo musiał tańczyć (ach, moja romantyczna cynamonowa bułeczka), a potem przychodzi cockblockula w formie naszego seksownego tatona o sprajtach zmiennych jak drzwi obrotowe. Serio, nie wiem czy to bug, ale cały czas jest w starej formie i tylko przy jednej kwestii zmienił się w nową. Oh well. W każdym razie nasz tata ma obniżoną efektywność ze względu na zmęczenie przydługim spotkaniem służbowym (oraz tym, że nie nosi wiatrówki do biura), więc tym razem Arminowi nie grozi złamanie nóg w trzech miejscach oraz wyrwanie kręgosłupa.

Sucrette: (Tata jest chyba pod wrażeniem tego, jak Armin wygląda w garniturze...)

TO NIE JEST GARNITUR! I Suśka, proszę cię, przestań przenosić swoje fantazje na inne osoby. To niepokojące.
Po czułych pożegnaniach rozchodzimy się każde w swoją stronę, a tymczasem w domu Kobieta-Kot (też w starych sprajtach) wieści spragniona.

Kobieta-Kot: No to dalej, opowiadaj!
Seksowny taton Sukrety: Urgh, siedzieliśmy tam tak długo i dyskutowaliśmy, jak jeszcze poudawać, że coś zmieniamy w kwestii opłaty PA za wielokropki oraz niepotrzebnie podzielone i powtarzające się kwestie, aż mi pośladki się w fotel wtopiły. Przecież możliwości są tu nieskończone, moglibyśmy--
Kobieta-Kot: Kochanie, nie czekałam tak długo tylko po to, by posłuchać, co wymyśliliście w kwestii oskubywania małych dziewczynek z SMS-ów. Chociaż wasze oddanie sprawie jest godne podziwu, przyznaję.

Suśka opowiada o udanym wieczorze i o tym, jak bardzo będzie tęsknić za Słodkim Amorisem o kolegami ze szkoły. No cóż, najwyraźniej nie na tyle mocno, by utrzymywać z nimi kontakt, hi hi! Idziemy do pokoju, a tam kolejne westchnienia urzeczonej Sukrety.

Sucrette: (Pięknie wyglądam w tej sukience. Mam nadzieję, że będę miała jeszcze okazję ją założyć...)

Tymczasem na Uniwersytecie...
Rankiem rodzice proponują nam podwózkę pod szkołę w celu odebrania dyplomu. No i oczywiście to obejrzą, bo ciągle przecierają oczy ze zdumienia, że ich niedorobiona latorośl zdała egzaminy, nie wierzę w żadne ich solenne zapewnienie, że było inaczej. Ogólnie bawi mnie, że podwiezienie karocą musimy same sobie wyklikać. A co, jeśli ktoś pójdzie na autobus? Lol, continuity errors dają tyle radości. Pod szkołą rodzice wreszcie znajdują swoje nowe sprajty i daymmm, Łucja taka piękna. Filip się niestety postarzał, to pewnie kopniak w żołądek od Beemoovu na pożegnanie. Podczas gdy Suśka dziękuje rodzicom za wsparcie w nauce przez te wszystkie lata (a wszyscy wiemy, jakie to było wsparcie!), nagle pojawia się osoba mocno niepożądana.

Rozalia: Przyjechałyśmy w tym samym momencie!!! Doskonała syn-chro-ni-za-cja!

... Podajcie mi jeden powód, dla którego lubimy Rozalię. I jeśli wybierzecie jej opanowanie w poważnych sytuacjach (cóż.. w JAKICHKOLWIEK sytuacjach), to was wyśmieję, bądźcie na to gotowe.

Sucrette: (Rozalia rzuciła mi się w ramiona, prawie skacząc w miejscu.)

No to rzuciła się w ramiona czy skakała w miejscu?

Seksowny tata Sukrety: Jak moglibyśmy nie czuć się dobrze w dniu otrzymania dyplomu przez naszą córkę?
Sucrette: (Wow! Tata prawie dostaje histerii na myśl o moim dyplomie!)

... No dobre, parę rzeczy. Tak więc słowa, którego szukacie, moi drodzy tłumacze, to „euforia”. ACZKOLWIEK jestem w stanie sobie wyobrazić, że to znowu tępota umysłowa naszej bohaterki, więc... Boże, Sukreta, on się po prostu cieszy twoim sukcesem. Wiem, że jad krąży ci w krwiobiegu za mocno, by zrozumieć radość z osiągnięć drugiej osoby, zwłaszcza w rodzinie, ale to się naprawdę zdarza. Poza tym znowu mam stare sprajty. Nie, żebym narzekała - „stary” Filip wygląda lepiej, ale któryś z programistów najwyraźniej przysnął. ... Zresztą nie tylko on. Scenarzyści chyba śpią tam zawsze, ewentualnie zaczynają rozpisywać odcinki na dwa dni przed deadline’em. I to przy dobrych wiatrach.
Rozaliowi rodzice urządzają sobie wspominki o starych dobrych czasach, co oczywiście spotyka się ze zniesmaczeniem Suśki, która chwilowo przestaje znajdować się w centrum uwagi.

Seksowny taton Sukrety: To co, idziemy?
Sucrette: (Uff, dziękuję tato. Ten „nostalgiczny” moment zaczynał się niebezpiecznie przedłużać.)

Jak inni ludzie śmią mieć wspomnienia oraz historię swojego życia!? A poza tym dam sobie rękę uciąć, że połowa pierwszego odcinka Uniwersytetu to będą górnolotne wspominki Suśki o tym, jak to ona wyjechała za siedem mórz i gór, i jak to w ciągu tych czterech lat tyle się wydarzyło. Tak dużo, że aż twórcy musieli walnąć timeskip i spuścić na ten okres zasłonę milczenia.
W szkole czeka na nas dyrektorka, która udaje przed rodzicami pedagogiczny sznyt („zachęcamy do ekspresji artystycznej”, taaa. Morgan pracuje tu od ilu odcinków, dziesięciu?), w wyniku czego otrzymujemy zadanie sprawdzenia naszej szafki. Gdybym zarabiała w tej grze więcej niż pięć dolarów dziennie, to postawiłabym dychę, że znajdziemy tam notatnik Lysandra. Ku mojej wielkiej radości Rozalia decyduje się nam towarzyszyć. Nawet nie boję się, że wykraczę, bo jestem pewna, że po drodze czeka na mnie miszcz podrywu Alexy oraz Ruda Kaśka.

Rozalia: Moja szafka jest pusta. Hm, mam wyrzuty sumienia, że zostawiłam Leo samego, więc zmykam, ciao!

... Nnnno, z jednej strony cieszę się, że tak szybko poszło, ale z drugiej strony - ki wuj? To po co Rozalia z nami szła, skoro nawet nie puściła żadnego smuta o kończeniu szkoły albo coś? Znaczy, ja wiem, że to nas ciągle czeka, aczkolwiek zbędny plot point jest zbędny. Chyba że to jaskółka nowego systemu oraz śmieciowych dialogów, ponieważ obecność Rozalii nie zmienia absolutnie nic, a poza tym nawet nie wpływa jakkolwiek na relację Rozalia-Sucrette, bo nie wymieniają między sobą ani sylaby. No i oczywiście doceńmy po raz kolejny oddanie naszej lokalnej Mary-Sue, która w dzień zakończenia szkoły woli migdalić się z chłopakiem niż spędzać czas z przyjaciółką. Chapeau bas, Rozalio. Czy mogę już zmienić najlepszą psiapsiółę? To ostatnia szansa!
Jak na zawołanie pojawiają się przede mną Iris i Kim. Ruda Roszpunka powiadamia nas, że ma nowego faceta i dziękuje nam za wstawienie się w dramie ze zdjęciami. Przy Kim. Najwyraźniej to już nie tajemnica? Kim woli zacząć nowy rozdział w życiu bez zbędnego bagażu emocjonalnego i na sam koniec nie pakuje się w żadne związki. Z drugiej strony stwierdza, że nic ją to nie interesuje, co brzmi bardzo sugestywnie. Może Priya to nie jedyna reprezentantka liliowej bandery w tej szkole. GOOD. Pada dużo zapewnień o kontynuowaniu szkolnych znajomości i zastanawiam się, czy te kwestie były pisane z Uniwersytetem w myślach, czy też nie. Wyjaśnijmy sobie jedną rzecz - po wielu latach siedzenia na tej stronie zdążyłam już nauczyć się, iż Beemoov nie planuje absolutnie niczego, tak więc nie zdziwiłabym się, gdyby pomysł z timeskipem i wywaleniem połowy dostępnych chłopaków pojawił się na jakiś miesiąc przed startem gry (ja wiem, że to nierealne, ale to jest Beemoov, mnie tu naprawdę mało rzeczy dziwi pod względem organizacji), tak więc nie tyle odbieram te kwestie jako dwulicowość oraz nie wyobrażam sobie, że scenarzyści pisali je z jadowitym uśmieszkiem, podkręcając przy tym wąsik, o ile zakładam, że koncepcja zmieniła się z trzynaście razy po tym, gdy odcinek już wszedł na lajwa.
W międzyczasie spotykam Peggy i Violettę. Dowiaduję się, że już po wesołym miasteczku - w powietrzu czuć swąd niewykorzystanego potencjału. Jest on tym intensywniejszy, gdyż chwilę temu Iris zrobiła podwaliny pod wątek wakacyjny, a jak on wyszedł, wszyscy wiemy. W każdym razie kontynuuję swoje ostatnie (tak sądzę) zadanie z cyklu „znajdź wszystkich i zapytaj ich o nic.”

Sucrette: (W piwnicy pachniało fajkami.)

OHO CIEKAWE KOGO TU SPOTKAM

Kastiel: Ach, to ty.

Ach, to ja indeed!

Kastiel: Och, nabrałaś pewności siebie! Jestem pewien, że to dzięki mnie.
Sucrette: (Wywróciłam oczami.)

To doprawdy wydarzenie, gdy Słodki Flirt podsuwa mi reakcję, z której jestem zadowolona, więc warto je odnotować.
Rozmowa z Kastielem jest dość mało inwazyjna, tak samo jak z Kentinem. Pada kilka miłych słów, trochę nostalgii, pitu-pitu i nara. A wszystko to, aby Alexy wyskoczył mi w następnej lokacji, obwieszczając z uśmiechem, że inwazyjnie to się dopiero zacznie.

Alexy: Mam nadzieję, że nie zawieruszyłaś się gdzieś po balu z moim bratem...
Sucrette: (Ach ten Alexy.)

Ojć, Rozalia będzie niezadowolona, że kradniecie jej shtick. Wiecie, jak reaguje na niebycie w centrum uwagi. Prawie tak źle jak Sukreta!
Beemoov proponuje mnie trochę udobruchać, więc daje mi możliwość tupnięcia nogą na ekscesy mojego drugiego jajnika. Niestety nie ma nic za darmo.

Sucrette: (Chyba za bardzo się uniosłam...)

I TAK GO NIE LUBIMY CZY CHOCIAŻ RAZ MOGŁYBYŚMY GRAĆ DO JEDNEJ BRAMKI BOŻE

Alexy: Nie wiem, czy zasługujesz na to, bym zdradził ci jakie są ostatnie plotki.

Masz rację, nie zasługuję. No to może już sobie pój--

Sucrette: No już, mów!

--dę. Damn.
Okazuje się, że Alexy przysnął przy morale w odcinku z Iris i umówił się na Tinderze z jakimś przypadkowym ciachem. Na szczęście to ostatni odcinek, więc tym razem nie ja będę minimalizować straty. A, no i oczywiście plota była nudna w cholerę; jedynym interesującym aspektem było to, że sama Suśka nie wiedziała jak zareagować na te ekscesy. W pokoju samorządu spotykam Nataniela, co Sukreta kwituje odkrywczym komentarzem, że no oczywiście że będzie tu siedział. Zabawne - jeszcze dwadzieścia pięć odcinków temu nazwałby mnie za to głupią krową! Co też ten character development robi z ludźmi, pomyślałby kto.

Nataniel: W każdym razie mam nadzieję, że spędziłaś w Słodkim Amorisie miłe chwile.

Zwłaszcza te niezapomniane, gdy nazywałeś mnie głupią krową. I gdy robił to Kastiel. I Kentin. Lysander nie mówił, ale czasem otarł się o sugestię, więc on też może iść do czorta. I nie, nie faworyzuję Armina - on co prawda nie nazwał mnie głupią krową, ale gdzieś tam w tyle głowy mam headcanon, że on i Sukreta w kwestii IQ są w pewnym sensie po jednych pieniądzach, więc skoro ja jestem głupią krową, to on jest głupim bykiem. I tak właśnie założymy rodzinę głupiej wołowiny.

Nataniel: Nieźle zawracałem ci głowę formularzem zgłoszeniowym, co?

Ahahaha, no! To było prawie tak zabawne jak ten multum tematów na forum o spinaczu! ... I teraz poczułam się staro, bo dawno żadnego nie było :(
Rozmowę przerywają bufory Amber i... rodzice Nataniela? Znaczy, okej, matkę rozumiem, ale tatko nie powinien grzać się w celi? „Och, dali mi przepustkę, żebym mógł zobaczyć jak moja córka wyrywa dyplom z rąk innego ucznia, moja krew”! Jestem pewna, że tak było.

Lysander: Cześ, Ciara. Już sobie idziesz?

Tak. Nie gadam z leserami, którzy połykają spółgłoski.
Lysander opowiada o tym, jak to nigdy nie czuł się w szkole dobrze, bo zdawał sobie sprawę, jak to fulary odstają na tle skórzanych kurtek i koszulek w łódeczkę. Brzmi jak dobry materiał na lysandrocentryczny odcinek, taki z rozwojem postaci i zbliżającymi dialogami, co? ŹLE, myślcie dalej. Poza tym pada bardzo głupi dialog o rodzicach Lysandra, którzy nie przyszli na zakończenie z oczywistych powodów. Z tego co pamiętam, rozmowa z Janiną podczas felernego 31 odcinka jest obligatoryjna, więc Sukreta wie już, że Grzegorz kopnie w kalendarz i ot tak go ze szpitala nie wypuszczą. JA pamiętam na pewno, bo dwa epizody później Lysander się na mnie niesamowicie oburzył, gdy ucieszyłam się z polepszenia stanu jego taty. I to był ten moment, gdy prawie nazwał mnie głupią krową! Ach, wspomnienia na zakończenie szkoły.
Kończę rundkę po szkole, nie znalazłszy mego jaskiniowca. Znajduję za to moich rodziców oraz tatona, który zdecydowanie za szybko przeszedł do obozu „moja córka ma chłopaka, jakie to słodkie”. Serio, jest jeszcze na sali ktoś, kto nie uważa, że te ostatnie odcinki były zrobione na szybcika?

Sucrette: (Razem z rodzicami zajęliśmy trzy wolne krzesła.)

No dobrze, że nie cztery, bo to byłoby niemiłe z waszej strony. Ani nie dwa, bo ktoś by musiał stać, a pewnie Nataniel mocno się rozkręci podczas swego przemówienia - obstawiam tak z 50 PA, jeśli nie 70. Tak czy inaczej - sprawdzacie wy czasem, co napiszecie? Bo ja nie i potem jak czytam swoje teksty drugi, trzeci albo czternasty raz (tak, czytam swoje teksty tyle razy, bo jestem pieprzonym narcyzem), to łapię się za głowę na widok pogrzanej składni, którą wypociłam. I potem dostajecie cios w ego i poczucie profesjonalizmu, a następnie ktoś przychodzi i pisze o tym streszczenia i wtedy to już w ogóle po zawodach.

Sucrette: (Po drugiej stronie sali zauważyłam Armina z rodzicami i Aleksym. Po chwili dosiadł się do nich także Evan.)

Everybody’s here for the finale! Czy pojawi się też Dake?! Jade?! Dajan?! Te okropne jednoodcinkowe króliki wielkanocne?!

Dyrektorka: Witam wszystkich na uroczystości wręczenia dyplomów!

No, rozsiądźcie się. To zajmie jakieś 300 PA.

Dyrektorka: Oddaję teraz głos naszym prymusom, którzy najlepiej zdali egzaminy.
Sucrette: (Ciekawe o kim mowa?)

O Li i Kentinie oczywiście. Suśka, come on. COME ON.

Sucrette: (Całkiem nieźle poszło mi na egzaminach, ale chyba by mnie uprzedzili...)


Nataniel: Dla tych z was, którzy mnie nie znają - jestem Nataniel i jestem... byłem głównym gospodarzem liceum.
Głos z widowni: PRZEWODNICZĄCYM! TO SIĘ NAZYWA „PRZEWODNICZĄCY”!
Nataniel: Cicho tam z tyłu! Ja miałem czerwony pasek czy ty?
Głos z widowni: ...
Nataniel: Tak też myślałem. Kontynuując...
Melania: *odgłos wykręcanej bielizny*

Tak było. Wy tego nie miałyście? Pewnie wybrałyście zły dialog.

Nataniel: Ratujcie cudze życia, ale przede wszystkim spróbujcie przeżyć swoje.

... No to ja chyba jednak wolałabym usłyszeć wersję o otwieraniu nowych drzwi i osiąganiu marzeń, bo to przemówienie niebezpiecznie wchodzi w terytorium melodramatycznych smutów. I czy to jest ten moment, gdy Słodki Flirt jest samoświadomy? Wiem, pytam za każdym razem, gdy ta gra uderza w metę, bo to trudno wyczuć.

Dyrektorka: A teraz przywitajcie drugiego prymusa: Kastiela.

O lol, sama dyrektorka jest zaskoczona tym idiotycznym plot twistem.

Sucrette: (Spodziewam się najgorszego...)
Kastiel: Dzień dobry państwu, wszystko zerżnąłem. Koniec przemówienia. Dobranoc.

Taką wersję miałam ja, bo wybrałam dobre dialogi. Ale gdzieś na jakich wikipediach naczytałam się, że większość z was dostała prawdziwy cringefest oratorski, więc specjalnie dla was przeżyję go z wami. Skąd miałam PA, żeby przejść dwa razy ten odcinek, pytacie? Eeee... bufory Amber! Ładne, prawda?

Kastiel: Słyszałem, że kiedy ma się tremę, najlepiej sobie wyobrazić całą publiczność na golasa.
Sucrette: (Kastiel przebiegł wzrokiem po publiczności. Większość widowni zaczęła się niespokojnie kręcić.)
Kastiel: Na szczęście dla was, nie miewam tremy.
Sucrette: (Publiczność nerwowo się zaśmiała.)
(...)
Kastiel: Żyjcie i pozwólcie żyć innym. Wtedy nikt wam nie wpieprzy.

... Jest mi was bardzo żal, że nie umiecie wybierać opcji dialogowych tak dobrze jak ja.
Po szybkiej interwencji dyrektorki, która najwyraźniej podziela moje zażenowanie tą sceną, zabieramy dyplomy i szybko przechodzimy do części matrymonialnej - mianowicie spotkania naszych rodziców z rodzicami WS-a. Sukreta na gorącą prośbę Armina wyrusza z jego rodzinką na wesołe picie drinów na zakończenie roku (opuszczając swoją, jak to zwykle). Alexy wyznaję tę samą zasadę dzielenia ważnych chwil z bliskimi, czyli idzie się migdalić. Przynajmniej nie muszę znosić jego dwuznacznych komentarzy ani podnoszenia poziomu estrogenu w powietrzu. Evan tworzy party do centrum handlowego pod przykrywką jedzenia lodów, a tak naprawdę chce wkupić się w łaski swoich braci drogimi prezentami. Po wielu sugestywnych zwrotach akcji, z których na sam koniec dowiadujemy się czegoś nowego u Sukrecie...

Evan: Chcę ci sprawić przyjemność!
Sucrette: No właśnie, Armin! Daj sobie sprawić przyjemność!

... Evan rzuca kamyk, za którym ruszy lawina.

Sucrette: *na widok drogiej gry dla Armina* No ładnie, Evan! Jak mam teraz z tobą rywalizować?
Evan: Ja się o ciebie nie martwię. Na pewno coś wymyślisz!

Oooooch, to dlatego w tym odcinku dzieje się, co się dzieje. That makes perfect sense now!
Po zakupach nasze trzyosobowe party idzie na lody (ale jeansów nie kupili).

Sucrette: Nie sądzicie, że te lody mają smak wolności?

Chyba komuś za mocno weszły przemówienia Kaśki i Nataniela.

Armin: Z ust mi to wyjęłaś!

A-HA!
Rozmowa przy lodach toczy się wokół przyszłości absolwentów. Armin przymierza się do game-devu, co nikogo nie zaskoczyło. Sukreta po raz ostatni próbuje wzbudzić ciekawość swoją totalnie nieciekawą osobą i kryje się z wyborem kierunku. Evan nazywa naszą bohaterkę inteligentną, co naturalnie wzbudza we mnie uśmiech politowania, no ale on wpadł tylko na jedną dramę i trzy odcinki, więc trzeba mu to wybaczyć. Poza tym ostatni epizod to idealny moment na rozwój postaci i ni z tego, ni z owego dowiadujemy się, jak to Armina trudno odwieść od raz powziętego zamiaru i że w gruncie rzeczy to bardzo zmotywowany chłopak jest. Powiedziałybyście? Bo ja po tych czterdziestu odcinkach ni sylaby. Niestety to będą moje ostatnie słowa w tym poście, gdyż ponieważ moje 600 PA wyparowało przez głupie przemówienia i teraz muszę czekać kolejny miesiąc na ciąg dalszy. ENJOY YOUR WAIT
 

***

Evan wykonuje taktyczny odwrót, aby zostawić nasze ćwierkające ptaszki samym sobie oraz chwilom przeznaczonym tylko dla nich.

Armin: Dziękuję, że poparłaś mój projekt.

To jeszcze nie jest Słodki Flirt: Praca, Beemoovie, wyluzujcie z tą korpo-mową.
W zamian za moje oddanie sprawie Armin postanawia pokazać, że gest płynie we krwi całej rodziny Arminowskich i zabiera mnie na zakupki. I ta scena jest tak wyjęta z cudów literatury pokroju Pięćdziesięciu Twarzy Greya, że nie mogę. Mianowicie Armin kupuje nam KONSOLĘ, i to tę, która leży teraz w pokoju uczelnianej Sukrety. I to jest ładny contuinity nod, mam nadzieję, że do tego nawiążą w Uniwersytecie, aczkolwiek serio? Skąd Armin ma taką kasę i jak to jest, że lekką ręką ją wydaje w przypływie natchnienia? Tak ostro handluje skórkami w CS:GO czy co?

Armin: Już od dawna chciałem, żebyśmy pograli razem! Teraz mamy ku temu okazję.

Wcześniej pada kwestia Suśki, z której wynika, że ona też bardzo chciała z nim zagrać, ale nie miała jak. AHAHAHAHAHA- NOPE, Sukreta, tobie to się marzyły spacery po parku i randki w restauracji. To JA chciałam LAN party. Teraz to impreza zamknięta i przestań wbijać mi się do moich fantazji.

Armin: Co ty na to, żeby przyjść do mnie jutro wieczorem i ją przetestować?

That’s one smooth operator we have here. Wiecie, on chce pomóc nam stworzyć naszą własną Mii. If you know what I mean.

Armin: I mógłbym ci pożyczyć mnóstwo gier!

Lepiej, żebyś miał New Style Boutique. Że babska gra? Dajcie spokój, on gra w Simsy. Armin to chyba nawet jeszcze bardziej tolerancyjna opcja do romansowania w tej grze niż Priya, bo on za nic ma podział płciowy.

Sucrette: (Czy ja się przesłyszałam, czy Armin właśnie zaproponował, żebyśmy spotkali się u niego jutro wieczorem?)

Już wiem, co tak wkurza ludzi, którzy czytają cytaty z filmiku w komentarzach na jutjubie.
Kończymy słodkie randewu w centrum handlowym i Armin odprowadza Sukretę do domu. Następują żarciki o sprzątaniu pokoju.

Sucrette: Nie musisz się dla mnie przemęczać. Nie ucieknę z krzykiem na widok nieposprzątanej szafki.

Aczkolwiek dostanę zawału na widok twoich bokserek!

Sucrette: (Nie wierzę... W KOŃCU zobaczę pokój mojego chłopaka!)

Nareszcie rysownikom chciało się to narysować! A potem pójdę z nim z tej okazji do łóżka! Yipee-kay-yay! ... Boże, jakie te związki są płaskie. Serio, w tym momencie nie wiem, czy większą atrakcją są te seksy, czy zwiedzanie pokojów, taką robi się wokół tego otoczkę. Już nie wspominam o tym, że zanim pójdziemy do łóżka, to miło byłoby pójść na jakieś randki nieoparte na wsadzaniu nosa w każdą możliwą dramę, a zaproszenie do domu naszego lubego powinnyśmy dostać już dawno. No ale nie ma czasu na nic w tej grze od dziesięciu odcinków, trzeba szybciutko przejść do Uniwersytetu, bo tam nie trzeba się będzie zatrzymywać na bananach w kondomach. ... Ech.

Sucrette: (Ojej, jak powinnam się ubrać, co powinnam przynieść, napoje, jedzenie, drinki?)

... Pewnie w innych warunkach - tj. jakbym grała w Sekret Henryka - uważałabym ten dialog za słodki, ale niestety został skażony znajdowaniem się w głowie Suśki i już nic nie jest w stanie go odratować.

Sucrette: (Jak powinnam przedstawić to rodzicom? Hm, teraz, gdy o tym myślę, to zastanawiam się, czy Armin chciał, bym przyszła do niego na wieczór, czy żebym spędziła noc?)
Sucrette: (Zastygłam na łóżku.)

And may the realization dawn upon ye.
Suśka zabiera się za ugryzienie pomysłu nocowania u swego chłopaka z najtwardszej możliwej strony, tj. zastanawia się, jaką to też ona powinna założyć bieliznę. Bo to jest najważniejsze w tym momencie. I żebyśmy się zrozumiały - kwestia potencjalnego stosunku nie wpada do pustego łba naszej heroiny ani na chwilę. Co prawda zawisłaby tam w próżni, ale wciąż. W każdym razie doceniam, że nie następuje frenetyczny telefon do Rozalii, zwłaszcza że ostatnio pożyczyłam swoje spodenki Laeti na wieczne nieoddanie i liczba moich seksownych koronek wynosi sztuk zero. Po nieprzespanej nocy (jednej z wielu w tym odcinku - inb4 Sukreta narzekająca na zmęczenie, bo TAKI STRESUJĄCY STYL ŻYCIA) schodzimy na dół, a tam...

Sucrette: (Jak mogłam zapomnieć o urodzinach taty?!)

... Dalszy ciąg fantastycznej kreacji postaci.

Sucrette: (Litości! Oby tylko te urodziny nie zniszczyły moich planów!)

... Mogłabym stwierdzić, że można by rozpisać ten wątek na miliard innych sposobów i tym samym uniknąć robienia z Suśki toksycznej, antyspołecznej mendy, ale wy to już wiecie, ja to wiem, zostawmy tego konia, niech w spokoju dogorywa.
Wyruszam po jajka, a w międzyczasie Sukreta w przypływie dobrej woli decyduje się kupić szanownemu tacie prezent. Jako że w tej zabitej dechami dziurze liczy się tylko jeden sklep, idziemy w ostatniej chwili dorobić Leo jakiś charakter. I to chyba najbardziej oszałamiająca część odcinka, ponieważ nasz męski odpowiednik dmuchanej lali wymienia z nami dialog opiewający na AŻ blisko dziesięć kwestii, z którego dowiadujemy się o wycieczce z Rozalią, o wycieczce z Rozalią za miasto, o wycieczce za miasto z Rozalią na fermę rodziców i o wycieczce z Rozalią za miasto na fermę rodziców w celu uspokojenia skołatanych nerwów po przewiezieniu Grzegorza do szpitala. W wyniku tej wymiany zdań Leo zbliża się o centymetr do statusu pełnoprawnej postaci, a w tej grze to jak na miarę złota. Aha, zapomniałam wspomnieć - telefon do Rozalii niestety się wydarzył i w pewnym sensie jestem zadowolona, że wyszło na moje, a z drugiej strony jestem zniesmaczona, że wyszło na moje, bo wolałabym, no nie wiem, kupować koronkowe stringi z Priyą. I niekoniecznie pokazywać ich później Arminowi, no ale Uniwersytet już niedługo, będę cierpliwa.
Wracam do domu, a tam rozpusta, która udzieliła się także rodzicom (a wkrótce będą mieli jej jeszcze więcej, am I right or am I right) - Kobieta-Kot obwieszcza, że dali Bóg, mamy spadać badać migdałki naszemu lubemu, bo możesz być pewna, że ona będzie to robiła z naszym seksownym tatonem na jego urodzinowym wyjściu. Już ona obmyśliła najlepszy prezent! Sukreta puszcza parę smutów o tym, jak to wybrała dobrą chwilę na pytanie o podejrzane procedery, bo rodzice są tak napaleni, że wszystko uchodzi. Co za wspaniała osoba. Idę do pokoju się przebrać, a tam SMS-y od Armina i wierutne kłamstwa.

Sucrette: (Przecież to tylko kolejne spotkanie. Jedno z wielu...)

O wow, chyba grałyśmy w dwie różne gry, bo ja pamiętam tylko wspólne wypady na dramy. Ba, nawet w kafejce najczęściej siedzieliśmy z niezamierzonymi przyzwoitkami. Jak na otome to mało romantyczna gra.

Sucrette: (Ale jestem głupia!)

No tak.

Sucrette: (Przecież mogę zadzwonić do Aleksego!)

No nie.
Na szczęście Słodki Flirt decyduje się wyrównać punkty karmy na koniec, dzięki czemu Alexy nie odbiera ode mnie telefonu. Suśce prawie głowa eksploduje na myśl o tym, że nie ma komu opowiedzieć o swoim braku seksownej bielizny, więc idzie się przejść. Zanim to jednak nastąpi, dostąpimy zaszczytu poznania światłych myśli naszej heroiny.

Sucrette: (Jest taki zabawny. Jego natura zatroskanego ojca wzięła górę nad szczęśliwym mężem, który zaraz wychodzi z ukochaną żoną na randkę.)

No i widzicie, niby nic, ale gryzie mnie ten monolog jak cholera. To jest kolejny problem robienia z Sukrety narratora przy jej jednoczesnym braku jakiegoś bardziej górnolotnego charakteru poza byciem psem na dramy. Ta kwestia jest rozpisana tak jakoś mądrze i w takim myślicielskim tonie, że ni w cholerę mi to nie pasuje to do Suśki, która jest niespecjalnie rozgarniętą nastolatką, więc tego typu komentarze to OOC pierwszej wody. Poza tym sam sposób rozpisania scenariusza jest mocno eeeech, ponieważ tutaj często dostajemy takie zdania wyrwane jakby z innej gry, jakby komuś się przypomniało, że trzeba się postarać i dowalić czymś głębszym albo z ukrytym dnem albo czymkolwiek. I potem nagle okazuje się, że te postacie myślą, ale myślą w tak dziwaczny i pokrętny sposób, że zastanawiasz się do dziś, jaki istnieje związek między marmoladą a męskością.
Po drodze dostaję SMS-a od Rozalii, która wreszcie spakowała walizkę i miała czas, aby odpisać, ale jako że Słodki Flirt tak umiejętnie wmawia mi, iż moja postać to wredna menda, tak więc zbywam ją po zrobieniu wielkiego halo wokół braku ładnej koszulki nocnej. Ahahahaha, karma! Za ten renegadzki czyn otrzymuję nagrodę w postaci...

Sucrette: (O, to Priya! Chyba mnie zauważyła!)

Ale serio, czemu to nie Priya jest naszą psiapsiółą? W tej chwili mam takie ideolo, że niestety miłość do własnych OC jest większa niż sens ukryty w dobrej kreacji postaci i handluj z tym.
Okazuje się, że Sucrette wreszcie przeczytała streszczenie odcinka i wie, co się będzie już za niedługo działo. Jej rewelacje oraz strach przed pierwszym razem znowu każą mi się zastanawiać, czy czasem scenariusza do tego i tak już na szybcika kleconego epizodu nie pisały ze trzy osoby, które zapomniały powiadomić się nawzajem, w którym miejscu skończyły i czego nie zrobiły. Ogólnie Suśka w przeciągu trzech-czterech scen przechodzi ze zmartwienia nad brakiem seksownej bielizny do nagłego zaskoczenia, że EJ, czasem mogą być seksy, a to wszystko dzieje się na pstryknięcie palców i rozmowę z Priyą. Wiecie, tak po prostu. Nie ma tu żadnego ciągu przyczynowo-skutkowego, Sukreta w jednym dialogu stoi w punkcie A, w drugim w punkcie B, a jak to się ze sobą łączy? Eeee, twój strzał jest tak dobry jak mój, bo scenarzyści też tego nie wiedzą. Oh well! Rozmowa z Priyą jak zwykle łączy się z sukrecinym objawieniem, więc nie ma tu za bardzo czego omawiać. No, może poza tym, że dobrze, iż to już koniec liceum, bo powoli te spytki z moją ulubioną Hinduską zaczynały ocierać się o parodię. Priya to JEST dobra postać i świeży powiew zdrowego rozsądku wśród bandy idiotów składających się na obsadę tej gry, aczkolwiek ostatnie odcinki pokazują, że i to można przedobrzyć przez właśnie takie powtarzające się wiecznie moralizatorskie gadki na temat niezbyt wydumanych problemów naszej heroiny. Mam nadzieję, że Priya w Uniwersytecie nie gra wyłącznie naszej wyroczni moralnej, a posiada też własny character arc i życie, bo tutaj już niebezpiecznie szło to w tę stronę. Tak, mamy wątek o Oliwii i to było super, tylko że biorąc pod uwagę jak krótkie są ostatnie epizody i jakie duże przemiany w życiu Suśki opisują, i że Priya ZAWSZE musi dołożyć swoje pięć groszy, bo Sukreta ma wątpliwości... Wiecie o co cho.
W każdym razie wyruszam do domu mojego chłopaka, a tam łyżka dziegciu do beczki seksów, które zaraz nastąpią.

Alexy: Ho ho ho, kogóż to moje oczy widzą!

Mój lewy jajnik i sztandarowy przyjaciel-gej. Ech. Dostajemy nieszczęśliwie długą pogawędkę o tym, jak się kończą nieprzemyślane propozycje na Tinderze, którą w końcu decyduje się przerwać Armin. Jeszcze parę kwestii w czarnej dziurze i oto znajduję się w pałacu mego lubego. W innych okolicznościach powiedziałabym, że bardzo dobrze wydali miskę ryżu i szklankę wody dla rysowników tła, gdyby nie fakt, że Armin ma na półce całe wydanie Bleacha, Full Metal Alchemista i pierwsze tomy Naruto (a i pewnie te dwie pozostałe serie, których nie znam, to coś popularnego i łatwego do udowodnienia - mangi obok Bleacha, przy których widać wyłącznie dolną część obwoluty, to chyba Dragon Ball, ale trudno powiedzieć na sto procent) i jakoś nie sądzę, by można było coś takiego robić w komercyjnej grze, niezależnie od poziomu rozmycia grafiki. Jeśli chciałyście jakieś amunicji przeciwko Beemoovowi, to oto macie, skonsultujcie się jedynie przed ewentualnymi najazdami na twittery z prawem autorskim. Poza tym nie wiem, jakiego typu nerdem musi być Armin, żeby zbierać pluszaki z gier. Znaczy, ja wiem jakim - przepłukanym w maglu gry dla dziewczyn, ale wciąż. I w ogóle serio, Słodki Flirt wsadza do pokoju jednej ze swoich postaci nawet nie delikatnie zmienione figurki Wolverine’a, Iron-Mana i Green Goblina, ale na plakacie pisze Zoldi zamiast Zelda. No ale okej, prawo autorskie pamiętam jak przez mgłę, więc jestem otwarta na walki na pięści.
Niezaskakująco okazuje się, iż Sukreta zapomniała wziąć swoją konsolę, bo tylko seksy jej w głowie (i rozmowa z Rozalią o braku seksownej bielizny). Nie dziwi również autentyczne zdezorientowanie Armina, który podobnie jak ja marzył o LAN party od swojego debiutu w tej biednej grze. „Mój ci on” zakrzyknęłabym, gdyby tylko miał trochę więcej niż te trzy przymiotniki charakteru na krzyż. No to skoro najciekawszy sposób spędzenia wieczoru poszedł się kochać (zabawny dobór słów), uderzamy w główną atrakcję wieczoru i...

Sucrette: (Wpatrywałam się w jego oczy, które nabrały koloru niebieskiej nocy, ponieważ słońce chyliło się już ku zachodowi.)

... Nnnno, będzie grubo! Serio, ktoś naprawdę napisał takie zdanie. I przeszło korektę. ... Okej, teraz to ja napisałam coś głupiego - przecież ta gra widziała korektę tak samo, jak widziała sens, logikę i konsekwentne budowanie postaci od pierwszego odcinka.
Okej, seksy się zaczynają, a ja już chcę, żeby się skończyły.

Sucrette: (Podnosząc wzrok, Armin zagryzł wargę, a ten gest sprawił, że nie mogłam mu się oprzeć bardziej niż kiedykolwiek.)

No więc może to moje spaczenie i małostkowość, ale mam przykre wrażenie, iż pomimo całej złej sławy, jaką zdobyło Pięćdziesiąt Twarzy Greya wśród ludzi, którzy na co dzień czytają coś więcej poza złą literaturą kobiecą i fantasy pisanym na odreagowanie bezsilności wobec miałkości swego życia, to większość mainstreamowych tytułów i tak uważa je za wyrocznię, choćby dlatego, że sprzedało się jak świeże bułeczki. I ja rozumiem, dlaczego tak jest, aczkolwiek nie zmienia to faktu, jak złe to wszystkie się wydaje. No bo CZEMU jako aspirujący twórca bierzesz sobie za autorytet coś tak słabego? Dla kogo jest to większy brak szacunku? Dla czytelnika, który według ciebie nie zasługuje na lepszą literaturę? Czy dla samej/samego siebie, ponieważ wybierasz najniższy pułap i nie wierzysz, że potrafić napisać coś o wiele bardziej wartościowego? Okej, ja rozumiem, że dla niektórych pisarzy każda kolejna książka to tylko sposób na opłacenie rachunków (i nie ma w tym nic złego, bo każdy chce mieć ciepłą wodę i jedzenie na stole), ale idealistycznie lubię zakładać, że większość pisze, bo ma coś do powiedzenia iiii pewnie dlatego moje życie wypełnia więcej goryczy niż ustawa przewiduje.

Sucrette: (...) (Jego dłonie szukały moich, gniotąc mi ubrania i pocierając moją skórę.)

I can’t even.

Sucrette: (Bez ostrzeżenia wstał i zdjął koszulkę.)

Oho, przechodzimy do złowróżbnego członka, I guess.

Armin: Robi się tutaj trochę gorąco, nie uważasz? A kiedy robi się gorąco, to trzeba zdjąć trochę ciuszków...

A nie, to jednak było preludium do nowego odcinka Domisiów. Jeśli kiedykolwiek będziecie pisać scenę erotyczną, to macie tutaj pro-tip ode mnie - słownictwo ma znaczenie. Jeżeli chcecie zarżnąć atmosferę tak, jak to właśnie zrobił Armin, to dali Bóg, używajcie więcej zdrobnień i mowy przedszkolnej. Bo to w cholerę adekwatne do sytuacji.

Sucrette: (Poszłam za jego radą i nieśmiało zdjęłam koszulkę.)

Ahahaha, the joke’s on you, bo mam na sobie sukienkę!
Sukienka dosiada swego mena, pada jeszcze trochę dziwacznych opisów oraz temat niezwykle umięśnionej klaty Armina.

Armin: Po prostu od urodzenia fajnie wyglądam, to wszystko.

Mój headcanon z robieniem pompek w oczekiwaniu na respawn w LoL-u jest lepszy.

Sucrette: Armin... Mam ochotę na...

- Zrobienie z tobą raidu na Stormwind - Sucrette szepnęła lubieżnie Arminowi do ucha. Elektryzujący dreszcz przeszedł przez całe jego ciało, zatrzymując się w dołku brzucha. Istotnie, do zdobycia achievementu brakowało mu już tylko głowy króla Wichrogrodu. Jakoś nigdy nie było okazji, zawsze brakowało tanków...

Armin: Jesteś tego pewna?

- K-kim grasz? - zapytał Armin drżącym głosem zdradzającym narastające pożądanie. Myślami był już przy skrytce pocztowej w Orgrimmarze, z której odbierał lejce do Bojowego Niedźwiedzia, podarowane przez Wodza za lojalną służbę Hordzie.

Sucrette: (On pieścił językiem moje sutki.)

- Tauren Warrior, specjalizacja w Protection, ilvl 946.
Te słowa były jak najpiękniejsza piosenka, a jego przyśpieszający puls i szalejące bicie serca wygrywały melodię do tej słodkiej obietnicy grubego lootu.

Sucrette: (Nie czekając dłużej, zsunęłam mu dłoń na moją talię, a dalej jego ręce same znalazły drogę...)

Armin przełknął ślinę. Gdzieś z tyłu głowy przemknęła mu myśl, że powinien nad sobą zapanować, zaproponować przełożenie raidu na inny, bardziej dogodny moment. Nie miał pewności, że jego gildia będzie w stanie gotowości - w odróżnieniu od czegoś innego, co jak najbardziej było! - i odezwie natychmiastowo na wezwanie do boju, lecz jego serce wyrywało już naprzód, pchając go do klawiatury, gdzie pamięć mięśniowa wystukiwała login i hasło...

Sucrette: (Ta noc jego boku rozwiała wszelkie moje wątpliwości, wszelkie obawy...)

No dobra, expienie swoją drogą, a seksy swoją - wiecie, że na fejsbuku ktoś pytał, czy Suśka i jej luby się zabezpieczyli? No więc odpowiedź była taka, iż owszem, ale scenarzyści nie chcieli , cytuję, „niszczyć atmosfery opisami nakładania gumki”. Ho ho! Mam co do tego dwa spostrzeżenia! Po pierwsze: trzeba było zadzwonić i poprosić o pomoc Rozalię, tę królową bananów; po drugie: kiedy facet przy zbliżeniu nie zająknie się wam o zasadności nałożenia prezerwatywy, to pamiętajcie - on po prostu nie chciał niszczyć atmosfery! Romantyk! A wiecie, czemu się tak rozwodzę nad tym motywem poza tym, że dalej rozpieprza mnie nietrafione moralizatorstwo tej gry? Bo OWSZEM, w Sekrecie Henryka zrobili to lepiej, nałożyli gumkę i NADAL mieli cudowny, nieziemski pierwszy raz. I nikomu jajniki nie zamarzły przez tę decyzję scenariuszową. Powiem więcej - to urocza i zmysłowa scena była mimo to! Niesamowite, jak to się dzieje, kiedy umiesz pisać.

Armin: Sukces: poziom odblokowany! DING!
Sucrette: Czy ty właśnie powiedziałeś to, jakbyś grał w grę wideo?

No nie, on powiedział to tak, jakby właśnie skończył przerzucać miał na zimę.
Okej, Suśka puszcza parę smutów na temat tego, jak to nigdy tego nie zapomni, nie chce jej się myśleć o przyszłości, bo liczy się obecna chwila, bla bla bla, KONIEC. Mogłabym tutaj napisać litanię o tym, jak to pisano ten odcinek na kolanie i zakończono pierwszą scenę jednocześnie antyklimatycznie w cholerę oraz z totalnym niesmakiem, bo zaliczeniem naszego lubego, którego w trzech przypadkach już nigdy może/pewnie nie spotkamy, ale po burzliwym starcie Uniwersytetu i premierze już trzeciego jego odcinka wiemy to wszystko, a nawet więcej, i nie ma sensu się produkować - lepiej wejść w aktualne wątki o drugiej części. W odróżnieniu od Suśki, mnie akurat przyszłość bardzo interesuje. Mianowicie nie wiem, czy będę streszczać Uniwersytet. Już teraz streszczałam odcinki z paromiesięczną obsuwą, a z obecnym systemem PA będzie to tym większa katorga i dla mnie, i dla was. Nie ukrywam też, że jestem trochę zmęczona tą grą - nie na tyle, by przestać tu codziennie wchodzić, zaglądać na forum i okazjonalnie grać, gdy już zbiorę te miliony monet, ale chwilowo czuję w związku z nią wyłącznie tumiwisizm i wszystkomijedność. Aczkolwiek to może minąć, bo wystarczy jeden głupi wątek i możecie być pewne, że przybędę z widłami. Na razie wypada mi przeprosić za brak podsumowania z prawdziwego zdarzenia (choć NAPRAWDĘ już wystarczająco powiedziano o zakończeniu liceum ten miesiąc czy dwa temu i nie nowego nie dołożę do tej góry malkontenctwa) i podziękować za bycie ze mną przez te dziewięć ostatnich odcinków. Do być może zobaczenia w Uniwersytecie.
 

3 komentarze:

  1. "Fan art z Farazem wywijającym przy konsolecie where." - I second that.

    " Filip się niestety postarzał, to pewnie kopniak w żołądek od Beemoovu na pożegnanie." - ech, nadal brałabym.

    Lol, Kastiel naprawdę jest valedictorianem? No i teraz mam swój własny kanon, w którym te jego wieczne wybuchy złości, które minęły jak ręką odjął w kolejnych odsłonach to nie tyle character development, co po prostu kwestia tego, że facet chodził nabuzowany, bo nie mógł uwierzyć, do jakiej parodii przybytku edukacyjnego trafił; wieczne okienka rozstrajały mu psychikę, a wścibstwo Sukrety nie pomagało sprawie.

    ...Suśka kupiła ojcu prezent w butiku Leo? Cóż, miejmy nadzieję, że Filip jest fanem mody wiktoriańskiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam napisać, że w sklepie Leo jest wszystko poza właśnie modą wiktoriańską (ile takich sukienek tak naprawdę ma w szafie licealna Suśka?), ale w sumie nigdy nie widziałyśmy męskich kolekcji w jego sklepie, so...

      Gdyby to była każda inna gra, to pewnie spodobałby mi się plot twist z Kaśką-prymusem, ale tutaj to jest wzięte tak z kosmosu i totalnie bez choćby krztyny foreshadowingu, że nope, kolejna wypocina Beemoovu.

      Usuń
    2. Z LL wiemy, że Leo na pewno sprzedaje a) swetry oraz b) różowe, koronkowe stringi. Zgadnij, którą z tych opcji wybieram dla Filipa :D

      Usuń